Przejdź do głównej zawartości

Nie potępiam Zygmunta Solorza

Mimo, iż od zmian kadrowych w segmencie informacyjno-publicystycznym telewizji Polsat minęło już kilka tygodni, nie obniża się fala krytyki pod adresem Zygmunta Solorza, który jest właścicielem Polsatu i kilku innych bardzo dużych firm w Polsce.

Oddania władzy nad „Wydarzeniami” Polsatu i kanałem informacyjnym Polsat News znanej z prawicowych odchyleń Dorocie Gawryluk, której warsztat dziennikarski zawsze był mizerny, nie sposób oceniać pozytywnie – Gawryluk robi z Polsat News klona TVP Info, a pierwszym wyraźnym objawem tego było nazwanie przez nią marionetki PiS w TK Julii Przyłębskiej „autorytetem prawniczym”. Ta nędzna kreatura nigdy dla nikogo żadnym autorytetem nie była i nie będzie, nie po to zresztą Jarosław Kaczyński zainstalował ją w czymś, co kiedyś było Trybunałem Konstytucyjnym, a dziś jest już tylko kuriozalną filią siedziby PiS.

Nie potrafię jednak hejtować Zygmunta Solorza i nie mam zamiaru bojkotować jego firm. Staram się go zrozumieć. We wszystkich swoich firmach zatrudnia łącznie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a więc jest za nich mniej lub bardziej odpowiedzialny. Wie, że musi przetrwać jeszcze półtora roku do wyborów parlamentarnych i wie również, że władza kontrolująca służby specjalne, urzędy skarbowe, prokuraturę i sądy może go wykończyć w dwa tygodnie. Zależy mu na przetrwaniu, a gdy władza się zmieni, w tydzień odkręci prawicowe odchylenie Polsatu, choć o Dorocie Gawryluk słuch pewnie nie zaginie.

11 lat temu, gdy jeszcze w takim samym stopniu interesowałem się polityką, mediami oraz branżą pogrzebową, właściciel Polsatu był moim idolem. Dlaczego? Dlatego, że zbudował największą w Polsce platformę cyfrowej telewizji i dużą telewizję komercyjną, a przy tym nie topił ich w długach, jak Jan Wejchert i Mariusz Walter z konkurencyjnej TVN. Wejchert nie żyje, a jego spadkobiercy oraz rodzina Walterów musiała sprzedać wszystko, bo część biznesów ITI była nierentowna, a TVN choć bardzo rentowny to jeszcze bardziej zadłużony więc ani spadkobiercy Wejcherta nie mogli przejąć TVN kredytem zaciągniętym na firmę i spłacić rodzinę Walterów, ani odwrotnie. Na placu boju został Zygmunt Solorz z Cyfrowym Polsatem i słoneczną telewizją z ambicjami połączenia tych dwóch firm z telekomunikacją. Marzenie spełnił w połowie 2011 r., gdy za astronomiczne 18,1 mld zł kupił od Skarbu Państwa operatora sieci Plus. Geniusz.

Właściciel Polsatu nigdy nie miał ambicji, aby jego telewizja wyznaczała standardy, kreowała trendy i kształtowała postawy obywatelskie. Nie walczył o pryncypia jak próbowała to robić firma Wejchertów i Walterów i nie wchodził w dziwne relacje z politykami jak robił to Adam Michnik z „Gazety Wyborczej”. Starał się trzymać z daleka od polityki i miał nadzieję, że polityka będzie trzymała się z daleka od niego. Po zmianie władzy w 2015 r. politycy zaczęli wywierać na biznes wielką presję – tym większą im większe aktywa wchodzą w grę. Wynika to z doktryny wyznawanej przez Jarosława Kaczyńskiego, że przedsiębiorcy powinni być wobec rządzących na pozycji klientów, ale nie takich, których państwo, czyli właściciel produktu lub usługi szanuje.

Czy telewizja TVN przez ostatnie trzy lata traktowała opozycję znacznie lepiej niż TVP rządzona przez polityka PiS? Nie. Dwa lata część telewizji z ul. Wiertniczej w Warszawie marzyła o rozłamie w Platformie Obywatelskiej i robiła przez ten czas wiele, aby do niego doprowadzić. Jakieś opamiętanie przyszło z początkiem tego roku, gdy rozpadła się Nowoczesna, a lewica nie wyszła z zyskiem z awantury o aborcję na życzenie. Prorokowano, że Platforma Obywatelska na braku zgody na aborcję na życzenie straci 10% poparcia. Okazało się, że nie tylko nie straciła 10%, ale nawet jeszcze 5% zyskała. Gazeta Michnika z kolei skręciła w lewo tak bardzo, że nawet skrajnie lewicowa Partia Razem jest bardziej na prawo i nieustannie wylewa pomyje na Grzegorza Schetynę.

Zygmunt Solorz

Komentarze