Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Premier Kopacz skapitolowała przed górnikami

„Jest porozumienie – nie będzie redukcji zatrudnienia”. Gdy usłyszałem te słowa szefów związków zawodowych i zobaczyłem ich radość, stało się jasne, że my – wszyscy podatnicy – w dalszym ciągu będziemy utrzymywać górników, a końca tego stanu rzeczy nie widać nawet przez szkło powiększające. Jeszcze kilka dni temu premier Ewa Kopacz przekonywała nas, że likwidacja czterech koalń, które przynoszą największe straty, jest absolutnie konieczna i nie może pojawić się inny scenariusz. Dziś dowiedzieliśmy się, że nie tylko żadna kopalnia nie będzie zlikwidowana, ale też nie będzie redukcji zatrudnienia, a sytuacja tych firm i bez tego ulegnie poprawie. Albo stał się cud, albo ktoś wciska nam kit. Powiedziano nam, że kopalnie będą przejmowane przez firmy energetyczne, w których decydujący głos ma skarb państwa. Nie powiedziano nam jednak, że efektem takiego działania będzie zmiszanie fatalnej sytuacji finansowej kopalń z dość dobrą sytuacją finansową przedsiębiorstw energetycznych. B

Najgorzej, gdy górnik ma kredyt we frankach

Wczoraj, jak w prawie każdy czwartek od października, przez siedem godzin byłem poza zasięgiem internetu i telewizji. Gdy wróciłem do domu, włączyłem telewizor oraz internet w laptopie i okazało się, że stała się straszna rzecz – narodowy bank Szwajcarii przestał utrzymywać sztywny kurs swojej waluty, czego efektem jest wzrost kursu franka o kilkadziesiąt groszy. Poczcie narodowej grozy i rychłego kataklizmu sugeruje, że kredyty w obcej walucie (w tym przypadku we franku) są w Polsce nawet bardziej popularne niż te w złotym, a nawet jeśli tak nie jest, to przecież kredyty te mają nie ci, których stać na zakup mieszkania w Wilanowie, ale ci, którzy pracując fizycznie po osiem godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu zarabiają najwyżej 1700 zł miesięcznie. Widać, że wielu dziennikarzy i polityków ma kredyty we frankach. Wielu z nich próbuje naciskać na rząd i Narodowy Bank Polski, by coś zrobili, by im ulżyli. Niewielu z tych zadłużonych ma odwagę przyznać, że od początku wied

Laptop Dell Inspirion 5547 – godny polecenia

Dokładnie miesiąc temu zakupiłem nowy komputer osobisty. Windows 8.1 64bit, 1000 GB miejsca na dysku (w rzeczywistości 923 GB), karta graficzna AMD Raden R7 M265 2 GB, 16 GB RAM, ekran 15,6 cali, procesor Intel Core i7 4510U (2.0 Ghz, 3,1 Ghz Turbo), trzy porty USB – 1x 2.0, 2x 3.0, dwa rdzenie, WiFi, Bluetooth. Laptop wykonany z dobrych materiałów – elegancki i solidny. Cichy, nie nagrzewa się, wydajna bateria. Gry Euro Truck Simulator 2, Farming Simulator 2013 oraz Farming Simulator 15 działają bardzo płynnie i bardzo dobrze wyglądają. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny.

Sukces Arłukowicza i pacjentów

Po kilkunastu godzinach negocjacji, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i część zbuntowanych lekarzy podpisali porozumienie. Przyznaję, że gdy się o tym dowiedziałem, pomyślałem, że pod osłoną nocy, garstka zbuntowanych medyków, dostała co chciała, a minister będzie musiał robić dobrą minę do złej gry. Ku mojemu zadowoleniu, okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. To minister Arłukowicz, a wraz z nim pacjenci, odnieśli zwycięstwo nad aroganckimi związkowcami. Minister zdrowia nie zgodził się na żaden istotny dla Porozumienia Zielonogórskiego postulat. Nie będzie więc opłat za wejście do przychodni, ani zamkniętych przychodni przez dodatkowe dwadzieścia dni roboczych w roku. Nie będzie też dodatkowych pieniędzy dla buntowników i złagodzenia rygoru skutecznego diagnozowania pacjentów. Uważam to porozumienie za wielki sukces Bartosza Arłukowicza. Do tej pory raczej wycofany do gabinetu w ministerstwie, pogrążony w dokumentach i unikający mediów polityk, zdaje się wszedł na nowy et

Ministrowi Arłukowiczowi gratuluję odwagi

Od kilkunastu lat w styczniu jest ten sam problem: Część lekarzy rodzinnych nie podpisuje umów z płatnikiem (dawniej Kasami Chorych, a dziś z Narodowym Funduszem Zdrowia) i zamyka gabinety. Dotychczas wszyscy premierzy i wszyscy ministrowie zdrowia, w obawie przed wyborczą porażką i pod ostrzałem głupiutkich dziennikarzy, prędzej czy później obłaskawiali zbuntowanych medyków w jedyny możliwy sposób, czyli spełniając ich żądania – dosypywali pieniędzy. Nie rozwiązywali tym żadnego istotnego problemu, ale kupowali sobie czas i spokój. Minister Bartosz Arłukowicz postanowił przerwać szantaż, któremu do tej pory on i jego poprzednicy, a także szefowie rządów byli cyklicznie poddawani przez grupę lekarzy. Do Arłukowicza mam pretensję, że potrzebował aż trzech lat na stanowisku ministra zdrowia, by wykonać ten ruch, ale lepiej późno niż wcale. Trzeba mieć odwagę, by przeciwstawić się aroganckim, roszczeniowym i bardzo wpływowym ludziom, którzy nie tylko chcą używać chorych jako żyw