Jeśli Donald Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej, premierem w Polsce zostanie Ewa Kopacz albo Tomasz Siemoniak – donoszą dziennikarze i obawiam się, że mogą mieć rację. Dlaczego obawiam się zamiast trzymać kciuki? Ponieważ Ewa Kopacz była kiepskim ministrem zdrowa i wówczas doskonale widzieli to ci, którzy dziś lansują jej kandydaturę na premiera, a wcześniej na marszałka Sejmu. Dziś jednak o tym nie mówią, bo pewnie zabrania im tego ich własny koniunkturalizm, lenistwo i konformizm. Pani Kopacz nigdy nie miała własnego zdania, zawsze bezkrytycznie powielała słowa premiera i jego sposób myślenia. Słyszę, że to jej największe zalety do objęcia funkcji premiera i czuję niepokój, bo miejsce i czas, w którym żyjemy, potrzebują człowieka, który potrafi ciężko pracować, rozumie mechanizmy państwa, potrafi szybko podejmować decyzje i nie boi się konsekwencji z nich wynikających. Tomasz Siemoniak od sierpnia 2011 jest ministrem obrony narodowej i swoją pracę wykonuje bardzo dobrze więc pow...
Przeczytaj i przemyśl...