Start Michała Kołodziejczaka z list Koalicji Obywatelskiej może być prawdziwym przełomem w kampanii wyborczej – większym nawet niż marsze 4 czerwca i 1 października łącznie. Donald Tusk próbuje odebrać wieś Jarosławowi Kaczyńskiemu i pierwszy raz dzieje się to naprawdę na poważnie. Zmarnowana szansa PSL Gdy Polskie Stronnictwo Ludowe zostało rządowym koalicjantem Platformy Obywatelskiej, szefowie Ludowców dostali od Donalda Tuska niebywały prezent: Lider PO zrezygnował z ekspansji swojej partii na powiaty i gminy. Świadomie zostawił ten teren Pawlakowi, Piechocińskiemu i Kosiniakowi-Kamyszowi. W zamian oczekiwał w zasadzie tylko jednego: Nie pozwólcie, aby Kaczyński i jego partia rozbudowali swoje wpływy na terenach rolniczych. Tusk wiedział bowiem, że Prawo i Sprawiedliwość jest dużą i prężną formacją, a będąc w sejmowej i senackiej opozycji, będą mieli mnóstwo czasu na jeżdżenie po kraju. Problem polega na tym, że kolejni liderzy Polskiego Stronnictwa Ludowego byli tak bardzo skoncen
Przeczytaj i przemyśl...