Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

Współczuję uczniom i studentom

To nie będzie kolejny tekst o tym, że Przemysław Czarnek – mimo posiadania poważnego tytułu naukowego – jest zupełnym imbecylem, w którym po raz 93-ci padną cytaty świadczące o tym, że ten pan nienawidzi ludzi – od tego są inni, ja chcę skupić się na innym aspekcie tematu jego nominacji na szefa połączonego ministerstwa edukacji i nauki. Trybunał Konstytucyjny nigdy nie podniesie się po Julii Przyłębskiej, Krystynie Pawłowicz i Stanisławie Piotrowiczu, a edukacja dzieci i młodzieży oraz szkolnictwo wyższe przez dwie dekady będzie podnosiło się po Annie Zalewskiej, Dariuszu Piontkowskim i Przemysławie Czarnku. Pierwsza skazała dzieciaki spoza wielkich aglomeracji na coraz gorsze wykształcenie, drugi abdykował mentalnie z pełnionej funkcji w obliczu COVID-19, a trzeci swoim prymitywnym radykalizmem przelicytuje dwoje poprzedników i odciśnie potworne piętno, które sprawi, że szkoła i studia nie będą tym, co człowiek chce pamiętać. Muszę być uczciwy: Edukacja od szkoły podstawowej do matur

Walka z gender ważniejsza niż budowa mieszkań na wynajem

Solidarna Polska postulowała, aby do nowej umowy koalicyjnej wpisać walkę z gender i LGBT. Zbigniew Ziobro i jego ludzie po pięciu latach pełnej władzy w państwie uznali, że dla przyszłości pokoleń mieszkańców naszego kraju walka z wymyślonym wrogiem jest ważniejsza niż rozwiązywanie problemów, które hamują osobisty i zawodowy rozwój. W Polsce mieszkania na wynajem stanowią ok. 10% rynku, gdy np. w Niemczech ok. 50%. Dla każdego powinno być oczywiste, że samodzielne mieszkanie jest warunkiem niezbędnym do założenia rodziny i życiowej samodzielności. Politycy Zjednoczonej Prawicy uznali jednak, że rozwiązywanie strukturalnych problemów Polacy powinni wziąć na siebie, skoro dostają 500 zł na dziecko i 300 zł na szkolną wyprawkę. Sami powinniśmy też reformować służbę zdrowia, ułatwiać sobie prowadzenie działalności gospodarczej, budować żłobki i przedszkola oraz modernizować szkoły. Państwo rządzone przez PiS abdykowało z rozwiązywania problemów wymagających większej wiedzy i szerszych ko

Sukces Gowina – „mała pyskata” nie będzie dyktować warunków

Szanujmy Jarosława Gowina – to nie jest zły człowiek. To pierwsze zdanie, które przyszło mi do głowy, gdy już wiedziałem, o czym chcę dziś napisać. Wstyd się przyznać, ale spałem dziś do południa – zupełnie jak Jarosław Kaczyński 13 grudnia 1981 roku. Ale to tylko dlatego, że nie miałem nic lepszego do roboty – gdy jest powód, potrafię kładąc się o drugiej w nocy wstać o czwartej i cały dzień funkcjonować na pełnych obrotach. „Mała pyskata” to oczywiście Jadwiga Emilewicz – cyniczna karierowiczka o niezbyt wygórowanym potencjale intelektualnym, która próbowała wbić Jarosławowi Gowinowi polityczny nóż w plecy, ale Gowin okazał się sprytniejszy i to Emilewicz traci funkcje wicepremiera i ministra rozwoju, a po tym upokorzeniu odchodzi też z partii Gowina. To, czy Prawo i Sprawiedliwość poda jej rękę, będzie sprawdzianem szacunku tego środowiska wobec Gowina. Jarosław Gowin dokonał czegoś na prawicy niewykonalnego – pokazał, że jako polityk nie jest wydmuszką, marionetką, pionkiem i meble

Dać posłom zajęcie

Gdy kończy się cykl wyborczy (w polskich warunkach dwuletni), gdy mija kampanijne wzmożenie i przestaje działać adrenalina związana z sondażami, której największy poziom jest na wieczorach wyborczych, przychodzi naturalne rozluźnienie, które dla partii opozycyjnych może być zabójcze. Partia rządząca jest w zupełnie innej sytuacji – nawet najmarniejsze rządzenie krajem to masa obowiązków od świtu do nocy i tak naprawdę bez dni wolnych, bo nawet jeśli jest weekend i nie trzeba być w ministerstwach, to zawsze trzeba być pod telefonem. Posłowie partii opozycyjnych mają niewiele formalnych obowiązków – tym mniej, im rzadziej zbiera się Sejm, a ten za rządów Prawa i Sprawiedliwości pracuje przez jakieś 25% czasu, który normalnie powinien być wykorzystywany do stanowienia prawa. Groźne rozluźnienie wśród posłów opozycji może być zatem jeszcze większe i jeszcze groźniejsze. Historia parlamentarnej kadencji 2015-2019 uczy, że największe kryzysy w partiach opozycyjnych dzieją się jesienią i zimą

Polityczna schizofrenia

Po pięciu latach rządów PiS nie jesteśmy normalnym państwem i jeśli ktokolwiek uważa, że możliwy będzie powrót do czasów sprzed rewolucji, to musiał urodzić się wczoraj. Nie jesteśmy normalnym państwem, ale nie możemy użyć tego jako argumentu przeciwko władzy lub na rzecz opozycji, ponieważ normalność dla każdego jest czymś innym. Jeśli jednak dziś nie jesteśmy państwem normalnym, to po wejściu Jarosława Kaczyńskiego jako wicepremiera do rządu premiera Mateusza Morawieckiego będziemy państwem totalnie schizofrenicznym, wypiętym z wrotek i puszczającym się poręczy. To się nie ma prawa udać, to się musi zakończyć obłędem, który nie ograniczy się do kurnika przy ul. Nowogrodzkiej, ale dotknie każdego mieszkańca naszego kraju, jeśli tylko jego życie nie ogranicza się do przekręcania się z boku na bok. Będzie to sytuacja jeszcze bardziej chora niż to, że była premier Beata Szydło została wicepremierem w rządzie Morawieckiego, który był wicepremierem, gdy premierem była Szydło. Jak można baw

Wróg wymyślony, ale koszty walki z nim już realne

Radni Kraśnika najpierw przyjęli uchwałę, że są miastem wolnym od „ideologii LGBT”, a potem podtrzymali swoją opinię odrzucając wniosek o rezygnację z tej uchwały. Z funduszy norweskich, które wspierają wyrównywanie społecznych niedostatków miasto straci od trzech do dziesięciu milionów euro, a zatem w najbardziej negatywnym scenariuszu nawet 40 mln zł. To o tyle istotne, że choć powiatów jest w Polsce ponad trzysta, Kraśnik pod względem zamożności miast powiatowych znajduje się na trzecim miejscu od końca. Pieniądze z funduszy norweskich byłyby zatem szansą na skok cywilizacyjny, którego miasto nie dokona własnymi siłami przez dekadę, a może dłużej. Radni Prawa i Sprawiedliwości uznali jednak, że pieniądze na budowę mieszkań na wynajem są mniej istotne niż obrona mieszkańców Kraśnika przed „ideologią LGBT”, która jest zagrożeniem równie realnym, co Buka z bajki o muminkach. Zabawne, że w ulicznej sondzie „poradzimy sobie bez tych pieniędzy” powiedział pan w podeszłym wieku, który fakt

PSL obrońcą wsi? W tę bajkę nikt nie uwierzy

Dawno nikt nie zdenerwował mnie bardziej niż poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Michał Kamiński, który we wtorek w TVN24 stwierdził, iż PSL jest opozycyjnym obrońcą wsi przed szkodliwymi dla wsi działaniami Prawa i Sprawiedliwości. Pamiętam, że to Władysław Kosiniak-Kamysz uratował Michała Kamińskiego przed wpadnięciem w otchłań politycznego niebytu, gdy ten został w lipcu 2016 roku wyrzucony z Platformy Obywatelskiej za to, iż wynosił do mediów poufne informacje oraz wewnątrz i na zewnątrz partii knuł przeciwko jej ówczesnemu liderowi Grzegorzowi Schetynie. Wiem, że w ramach wdzięczności wobec szefa PSL Michał Kamiński jest głównym PR-owcem ludowej formacji i nie zawaha się przed wypowiedzeniem żadnej bzdury, aby „zrobić dobrze” Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, któremu współpraca ze środowiskiem Pawła Kukiza co rusz odbija się czkawką. Są jednak granice wciskania ludziom kitu. Człowiek przyzwoity powinien pamiętać, że niezależnie od tego, czym zajmuje się przez cały dzień, wieczo

Grillowanie pana Zbyszka

O tym, że Jarosław Kaczyński czerpie sadystyczną przyjemność z upokarzania współpracowników, wie każde polskie niemowlę. Czterogodzinna narada polityków Prawa i Sprawiedliwości w siedzibie ugrupowania nie przyniosła żadnych decyzji i należy się ich spodziewać dopiero w środę. W trakcie okołopołudniowego oświadczenia Zbigniewa Ziobro wygłoszonego w gmachu ministerstwa sprawiedliwości dało się jednak wyczuć, że jest na kolanach i błaga o litość, a zatem może się okazać, że Jarosław Kaczyński jest dziś bliżej spacyfikowania Ziobry niż był przed weekendem. Nie ukrywam, że w wojnie Jarosława Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobro kibicuję temu pierwszemu. Można prezesa PiS lubić lub nie, zgadzać się z nim lub nie i głosować na jego formację lub nie głosować, ale psychopatą on na pewno nie jest, a jego miłość do władzy nie jest znacząco większa niż polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. O politykach Lewicy nie mówię, ponieważ oni zdążyli już o władzy zapomnieć i nie p

Sądny weekend w Zjednoczonej Prawicy – stołki vs. haki

Jeśli myślicie, że w weekend politycy Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Porozumienia łowią ryby, głaszczą psy i koty i przytulają dzieci – nic bardziej mylnego. Sobota 19 września i niedziela 20 września to dla nich tysiące wykonanych i odebranych połączeń, liczenie głosów w klubie parlamentarnym, ale także liczenie haków na kolegów z tego klubu oraz szacowanie ich ciężaru oraz politycznego znaczenia, gdy zostaną użyte i gdy dowie się o nich opinia publiczna. Te tysiące wykonanych i odebranych połączeń to rozmowy nie tylko z posłów z innymi posłami, ale także rozmowy posłów z ich rodzinami, znajomymi i znajomymi znajomych, którzy tymże posłom (i w wielu przypadkach jednocześnie wiceministrom) zawdzięczają intratne posady w państwowych spółkach i rządowych agencjach oraz w wielu urzędach i spółkach regionalnych, które podlegają urzędom marszałkowskim w województwach rządzonych przez PiS i partie satelickie, a po wyborach samorządowych w 2018 roku Prawo i Sprawiedliwość ma wię

Pierwszy raz czterocyfrowa liczba dobowego przyrostu zakażeń

Choć władze naszego kraju dwoją się i troją, aby bagatelizować Covid-19 i stwarzać wrażenie, że nie ma problemu, problem jest jednak coraz bardziej poważny. Oto bowiem w sobotę, 19 września pierwszy raz liczba nowych zakażeń przekroczyła 1000 – jest ich dokładnie 1002. Stało się to pomimo tego, iż laboratoria w Polsce pracują na zaledwie 1/3 możliwości - wykonywane jest zaledwie ok. 20.000 testów na koronawirusa na dobę, choć można byłoby wykonywać ich ok. 60.000. Jakby tego było mało, rządzący uznali, iż wystarczy zakupić 1,5-2 miliony szczepionek na grypę i efekt jest taki, że do niewielu aptek w skali kraju trafia dziesięć szczepionek raz w tygodniu. Uprzedzam – zaszczepiłem się na grypę 2 września i jeszcze wtedy kolejek nie było. Powikłań nie stwierdziłem. Od początku epidemii koronawirusa w Polsce, zarządzanie kryzysem było paniczne, chaotyczne, nielogiczne i bezsensowne. Gdy było lewie 100-200 nowych zakażeń na dobę, zamknięto granice państwa i nas wszystkich w kraju w swoich do

PiS wygra wcześniejsze wybory, a opozycja będzie po nich jeszcze słabsza

W przedterminowe wybory nie wierzę. Jarosław Kaczyński do odważnych nie należy, a Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro nie mają w sobie cech bohaterów – pierwszy jest przygaszonym intelektualistą z wielokrotnie złamanym kręgosłupem, a drugi to psychopatyczny megaloman, który dla utrzymania władzy nad prokuraturą i wpływów w państwowych spółkach gotów jest zrobić bardzo wiele. Pierwszy nie istnieje bez Kaczyńskiego, a drugi już raz próbował być nie zależny, ale musiał pójść do Kaczyńskiego na kolanach i pocałować go w rękę. Najbardziej upokorzył go wtedy jego najbliższy współpracownik Jacek Kurski, ponieważ napisał w mediach społecznościowych, że musiał Zbigniewowi Ziobro zmieniać pampersy. Opozycja też nie powinna dążyć do przedterminowych wyborów. Po pierwsze – dlatego, że absolutnie nie jest do nich gotowa – po zamieszaniu z podwyżkami utraciła dużą część wiarygodności, a oferty programowej nie ma, ponieważ nigdy nie tworzy się jej w pierwszym roku po przegranych wyborach parlamentarnych

Kryzys rządowy jest faktem, ale koalicja rządowa przetrwa

Dziś po południu wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ogłosił, że prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zawiesił negocjacje ze środowiskami Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina. Bezpośrednim powodem jest podobno ustawa o ochronie zwierząt oraz kwestia bezkarności urzędników państwowych w związku z decyzjami podejmowanymi w związku z koronawirusem. Terlecki zapowiedział, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, rząd nie będzie mniejszościowy, a partia zdecyduje się na zgłoszenie uchwały o skróceniu kadencji Sejmu. Mogłoby się wydawać, że koalicja rządowa wisi na włosku, ale to nieprawda. Ciągle najpoważniejszym scenariuszem jest dojście do porozumienia i dalsze okradanie państwa i Państwa. Kolejny wariant to wyciąganie posłów ze środowisk dotychczas koalicyjnych, bo przecież nie każdy poseł Gowina pójdzie na szafot za swojego lidera i nie każdy poseł Ziobry zrezygnuje z lukratywnych posad swoich krewnych w państwowych spółkach. Następna możliwość to wyciąganie pojedynczych posłó

PiS rozgrywa Lewicę jak chce

Zgłoszony przez Prawo i Sprawiedliwość projekt ustawy o ochronie zwierząt najpewniej stanie się obowiązującym prawem, ponieważ ma poparcie nie tylko PiS, ale także Platformy Obywatelskiej. Są spore szanse, że będzie to najlepsza legislacyjnie ustawa uchwalona przez polski parlament od jesieni 2015 roku, a więc od czasu, gdy partia Jarosława Kaczyńskiego ma w Sejmie większość. Przy tej okazji widzimy jak mistrzowsko PiS rozgrywa Lewicę. Dobry projekt ustawy pojawił się błyskawicznie po filmie Onetu o sytuacji zwierząt hodowanych na futra i niemal z miejsca zyskał większość tak znaczącą, że PiS do jego uchwalenia nie potrzebuje nawet kanapowych partii Gowina i Ziobry. Zasiadająca zaś w polskim parlamencie Lewica, która troskę o dobrostan zwierząt powinna mieć na sztandarach, zupełnie nie liczyła się w tym temacie. Niesamowite, jak długo można znajdować się w stanie utraty świadomości po prezydenckim wyniku Roberta Biedronia na poziomie 2,22%. Jakby tego było mało, Lewica zredukowała się

Telewizja TVN (znowu) na politycznej barykadzie

Jeśli myślisz, że tylko pracownicy Telewizji Polskiej mają do wypełnienia polityczną misję – jesteś w błędzie. Jeśli myślisz, że spośród prywatnych telewizji tylko Polsat troszczy się o swoje interesy – nie jest to prawda. Telewizja TVN też ma swoje interesy i też realizuje je z żelazną konsekwencją. Rzecz jasna, są to interesy zupełnie inne niż te reprezentowane przez TVP i Telewizję Polsat, ale nie jest tak, że oni tam są ostoją obiektywizmu i jedynie relacjonują rzeczywistość, a nie podejmują prób kreowania jej. Polityką interesuję się od najmłodszych lat, a na poważnie obserwuję i analizuję polską scenę polityczną od lipca 2007 roku. Niedawno okazało się, że nie pamiętam imienia byłej koleżanki, ale pamiętam, że daliśmy sobie spokój w dniu wybuchu afery gruntowej. Ponad 13 lat pasji politycznej oznacza, że już niewiele mnie dziwi, a jeszcze mniej zaskakuje. Ostatnio mam wrażenie, że przeżywam swego rodzaju powrót do przeszłości, ponieważ dziennikarze pracujący w Telewizji TVN wróci

Opozycja nie powinna bronić górników przed władzą

Epidemia koronawirusa przyczyniła się do tego, że nawet rząd rekonstruktorów PRL-u na czele którego stoi patologiczny kłamca, nie może dłużej wmawiać górnikom, że węgiel z polskich kopal jest komukolwiek potrzebny, co latami robiono mimo iż państwowe spółki energetyczne wolą kupować surowiec kradziony Ukrainie przez Rosję, a nawet importować go do Polski z krajów bardzo odległych. Konflikt rządu z górnikami jest nieunikniony, zwłaszcza, jeśli rząd w relacjach z pracownikami kopalń reprezentuje Jacek Sasin, któremu czajnik wybuchnie w ręku, jeśli będzie próbował zagotować wodę na herbatę. Likwidacja kopalń jest jednak niezbędna i im szybciej do tego dojdzie, tym lepiej dla polskich podatników. Dla opozycji rodzi się pokusa, aby bronić tych, którzy są w sporze z rządzącymi i liczyć na to, że dzięki temu notowania ich środowisk politycznych pójdą w górę. Pokusa ta będzie tym silniejsza, im głośniejsi w tym sporze będą przedstawiciele pracowników kopalń. Uważam, jednak, że w tej konkretnej

„Nowa Nadzieja” Rafała Dutkiewicza

Były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz ogłosił nową inicjatywę polityczną – „Nowa Nadzieja” ma już wkrótce rzucić na kolana wszystkie dotychczasowe partie polityczne – z projektem Rafała Trzaskowskiego włącznie, gdyż – jak stwierdził Dutkiewicz – „Trzaskowskiemu się nie udało”. Dla Rafała Dutkiewicza Dolny Śląsk i Wrocław to zawsze było za mało. Zawsze marzył o ogólnopolskiej karierze politycznej, nie ukrywając, że gardzi posłami i senatorami, a sam chce być najlepiej głową państwa – w ostateczności Prezesem Rady Ministrów. Pamiętacie partię Polska XXI? Nie? Nic straconego – to pierwszy nieudany ogólnopolski projekt Dutkiewicza z 2008 roku – prawą ręką prezydenta Wrocławia był wtedy Jarosław Sellin – później prominentny polityk Prawa i Sprawiedliwości, a wcześniej szef redakcji informacyjnej Telewizji Polsat. Pamiętacie inicjatywę „Obywatele do Senatu”? To drugi szerzej znany ogólnopolski projekt Rafała Dutkiewicza z 2011 roku. Zamysł był taki, aby prezydenci największych polskich m

PSL w rozkroku, Kosiniak-Kamysz w pułapce

Poseł klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Sachajko zwierzył się Robertowi Mazurkowi w RMF FM, że jego zdaniem ludowcy powinni stworzyć koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. Oznacza to, że pan Sachajko już jest w PiS, a kwestia terminu jego przejścia pod opiekę Jarosława Kaczyńskiego jest uzależniona od terminu powołania nowych ludzi do Rady Ministrów. Nie zazdroszczę prezesowi PSL. Władysław Kosiniak-Kamysz miał być nowym Donaldem Tuskiem, gdy media niby przeciwne PiS próbowały rozbić Platformę Obywatelską, gdy jej liderem był Grzegorz Schetyna. Już miał być nowym Andrzejem Dudą i Lechem Kaczyńskim jednocześnie, gdy próbował na Platformie Obywatelskiej już pod przywództwem Borysa Budki wymusić zostanie jej kandydatem na prezydenta RP zamiast dramatycznie słabej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. A tu – cóż za zaskoczenie – jest po prostu zakładnikiem politycznie kuriozalnego Pawła Kukiza. Jarosław Sachajko w klubie PSL reprezentuje bowiem efemeryczne środowisko byłe

Jarosław Gowin wyrasta na poważnego polityka

Jeśli przy okazji jesiennych zmian w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego Jarosław Gowin wróci do składu Rady Ministrów, a jednocześnie uda mu się zakończyć błyskotliwą karierę Jadwigi Emilewicz, która okazała się nielojalną i cyniczną karierowiczką, filozof z Krakowa okaże się politykiem bardzo skutecznym, jak na tę część sceny politycznej, na której karty rozdaje prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Gowin nie skończy bowiem jak Roman Giertych, który po epizodzie koalicyjnym z Jarosławem Kaczyńskim chyba na dobre pożegnał się z polityką. Nie skończy też jak Andrzej Lepper, który po wypadnięciu z Sejmu w 2007 roku praktycznie zbankrutował, nigdy nie pogodził się z utratą politycznych wpływów i w końcu znaleziono go powieszonego w biurze Samoobrony. Gowinowi najpierw udało się – przy wsparciu ze strony Platformy Obywatelskiej – zablokować pseudowyborczy festiwal Jacka Sasina i Artura Sobonia planowany na 10 maja, a teraz jeszcze wraca do rządu, co oznacza, że wyrasta intelektualn

Stara jakość nowej polityki Szymona Hołowni

Posłanka Hanna Gill-Piątek odeszła z „Wiosny” Roberta Biedronia oraz klubu Lewicy i dołączyła do „Polski 2050” Szymona Hołowni. Sprawdza się to, o czym pisałem całkiem niedawno – bardzo trudno będzie Hołowni przeżyć trzy lata bez jakichkolwiek wyborów bez zaplecza w Sejmie. Zrobi zatem wiele, aby to zaplecze zdobyć. Nowa polityka Szymona Hołowni ma bardzo starą jakość. Już Robert Biedroń rok temu przekonał się, że aktywizacja nowych wyborców jest bardzo trudna, a znacznie łatwiej odbierać zwolenników innym środowiskom politycznym – rzecz jasna tym, które są opozycyjne wobec Prawa i Sprawiedliwości, bo ani Biedroń, ani Hołownia nie zadali sobie nawet minimum trudu, aby dotrzeć do choćby części wyborców PiS i przeciągnąć ich na stronę opozycji. Nie chcę oceniać posłanki Hanny Gill-Piątek. Politycznie jej nie znam, a moralizatorem nigdy być nie chciałem. Nie odbieram Szymonowi Hołowni prawa do marzeń o politycznej potędze, choć nie znam żadnego sukcesu Michała Kobosko i Jacka Cichockiego,

Wojna Ziobry z Morawieckim jest nieunikniona

Jarosław Kaczyński ma 71 lat, Mateusz Morawiecki 52 lata, a Zbigniew Ziobro 50 lat. Wojna o wpływy między tymi niemal równolatkami jest jedynie kwestią czasu i nawet ten najstarszy jej nie zapobiegnie, ani nie zniweluje jej negatywnych skutków dla własnego środowiska politycznego. Jarosław Kaczyński czasu nie oszuka, za autobusem nie pobiegnie. On już nie ma czasu na wielkie plany i strategiczne intrygi rozpisane na kilkanaście lat. Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro mają przed sobą znacznie dalszą przyszłość i doskonale zdają sobie sprawę, że Kaczyńskiego muszą po prostu przeczekać. Jarosław Kaczyński nawet partii nie będzie w stanie zabezpieczyć, bo dopóki żyje, o wszystkim decyduje, a gdy zamknie oczy, żadne dzisiejsze ustalenia nie będą już obowiązujące. Mateusz Morawiecki jest sztywnym i nudnym bankierem. Interesuje go gospodarka i finanse, ale w głębokim poważaniu ma prokuraturę, służby specjalne czy choćby edukację. Zbigniew Ziobro jest zaś owładnięty manią wszechwładzy wynika

Zmiana nazwy Platformy Obywatelskiej? To tylko ośmieszy jej przedstawicieli

Sytuacja opozycji nie jest wesoła, ponieważ choć wybory samorządowe 2018 były jej sukcesem, to już wybory do Parlamentu Europejskiego 2019 poszły jej fatalnie, a wybory do Sejmu kilka miesięcy później były wręcz katastrofą. Uleciał społeczny entuzjazm po wyniku Rafała Trzaskowskiego z II tury tegorocznych wyborów prezydenckich, a partia rządząca perfekcyjnie zajmuje opinię publiczną serialem „rekonstrukcja rządu”. Taka sytuacja sprzyja wtrącaniu się w wewnętrzne sprawy opozycji wszelkiej maści dziennikarzy i publicystów niespełnionych politycznie, samozwańczych specjalistów od wizerunku politycznego i domorosłych demiurgów, którzy zazdroszczą Jarosławowi Kaczyńskiemu teatru marionetek z Andrzejem Dudą, Beatą Szydło i Mateuszem Morawieckim w rolach głównych. W niedzielę w TVN24 Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej” oznajmiła, iż domniemany ruch społeczny Rafała Trzaskowskiego powinien być jak upadły Komitet Obrony Demokracji. Chciałbym, aby była to pojedyncza wypowiedź jednej tylko

Kibicuję Kaczyńskiemu

Kto zdradził raz – zdradzi po raz kolejny. To prawda sprawdzona nie tylko w polityce. Jarosław Kaczyński wie, że Zbigniew Ziobro chciałby zagospodarować najbardziej skrajny elektorat prawicy, ponieważ wtedy stałby się dla Prawa i Sprawiedliwości elementem niezbędnym do utrzymania władzy. Stąd decyzje prokuratury chroniące narodowców czy jasny sygnał, że jest przyzwolenie na agresję wobec wszelkich środowisk niepopierających obecnej władzy. Dziś Zbigniew Ziobro ma w klubie parlamentarnym PiS osiemnastu swoich przedstawicieli. Choć partyjnym liderem jest wyjątkowo marnym, umiejętnie wykorzystał narzędzia, które daje władza do wypromowania swoich kandydatów na listach wyborczych – jeździł po kraju i fotografował się z nimi, a okolice, w których kandydowali niemal tonęły w ich wyborczych banerach. Nawet w PiS podejrzewają finansowanie kampanii z pieniędzy spółek Skarbu Państwa, ale nie mają na to dowodów. Pytanie brzmi, czy ludzie Ziobry byliby wobec niego bezwzględnie lojalni, gdyby mieli

Po co Lewica wróciła do Sejmu? Nawet politycy Lewicy tego nie wiedzą

Mogę mieć satysfakcję, której nie miałem w poprzedniej kadencji Sejmu. Cóż, czasem trzeba poczekać na to aż twoje analizy okażą się słuszne, a ty możesz wyśmiać tych, którzy wylewali na ciebie pomyje, gdy miałeś odwagę mieć inne zdanie i pisać o tym. W minionej kadencji Sejmu Lewicy nie było, a wielu jej zwolenników miało mokre sny o potędze tego środowiska, która miała przełożyć się na 20-30% poparcia w kolejnych wyborach parlamentarnych. Rzecz jasna – komentatorzy co tydzień pisali o buncie w Platformie Obywatelskiej przeciwko Grzegorzowi Schetynie i rychłym rozpadzie tej partii – oczywiście na korzyść Lewicy. W wyborach parlamentarnych w 2019 roku Lewica zdobyła 12,56% głosów, a wynik Platformy Obywatelskiej pod szyldem Koalicji Obywatelskiej (27,4%) był co prawda daleki od oczekiwań, ale groźby rozpadu partii nie było. Lewicowi zwolennicy alternatywnej rzeczywistości zamilkli i do dziś nie wiedzą, jak to się stało. Lewica w Sejmie miała być powiewem świeżości i czymś, za czym już z

Wcześniejszych wyborów nie będzie

Teatr z rekonstrukcją grupy rekonstrukcyjnej trwa już długo i nie skończy się szybko, ponieważ jest bardzo wygodny dla polityków sejmowej większości. Lata mijają, a dziennikarze nie uczą się nawet na własnych błędach i tańczą do melodii słyszanej z kurnika przy Nowogrodzkiej zamiast uznać, że rekonstrukcja ma po prostu odsunąć w czasie odpowiedzi na trudne pytania oraz opóźnić moment wysypania się spod dywanów władzy nowego syfu. Nie będzie wcześniejszych wyborów, bo pan Gowin i pan Ziobro nie istnieją bez pana Kaczyńskiego. Jasne, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie liczy się z prezesem Porozumienia i z całego serca gardzi prezesem Solidarnej Polski, ale po pierwsze – Jarosław Gowin nie grzeszy przenikliwością i szóstym zmysłem do politycznych intryg, a więc w sumie koalicjantem jest bardzo wygodnym, a po drugie – Zbigniew Ziobro wie o tych ludziach za dużo, aby Jarosław Kaczyński ryzykował odebranie mu prokuratury, a przede wszystkim setek etatów w państwowych spółkach. Na to jest

Środowisko Margot agresją wobec Trzaskowskiego szkodzi osobom LGBT, a nie prezydentowi Warszawy

Mijają tygodnie, a opozycja wciąż nie może wydostać się z bardzo wygodnego dla Prawa i Sprawiedliwości tematu LGBT, który skutecznie narzuciło na finiszu prezydenckiej kampanii. Choć temat ten jest jak najdalszy od codziennych problemów absolutnej większości mieszkańców naszego kraju, ciągle dominuje w przestrzeni publicznej, a PiS w tym czasie zajmuje się podziałem łupów wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Nie ma wątpliwości, że aktywistka Margot jest obecnie najbardziej skrajnym przedstawicielem środowiska LGBT, a PiS i Konfederacja będą mogły przez miesiące, a może i lata straszyć nią dzieci na wsiach i w miastach powiatowych. Ten elektorat jest zaś kluczowy do wygrania wyborów przez opozycję. I tak koło się zamyka, a PiS nieustannie poszerza swoje wpływy i wzmaga patologiczne zachowania swoich działaczy polegające na uwłaszczaniu się na państwowym majątku. Ostatnio Margot i jej sprzymierzeńcy postanowili w wulgarny sposób zaatakować prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Domagają si