Całkiem niedawno byłem nastolatkiem. Doskonale pamiętam, że gimnazjum to czas, gdy przychodzi nam do głowy wiele głupich pomysłów, a wszystko dzieje się z prędkością światła. Zdecydowana większość myśli dotyczy seksu. Kilka dni temu Sejm odrzucił poselski projekt ustawy o edukacji seksualnej w szkołach. Ta decyzja oznacza, że polskie nastolatki wiedzę o tym skąd się biorą dzieci, będą czerpać z internetu albo od swoich starszych kolegów lub rówieśników. Każde z tych źródeł informacji jest niewłaściwe, ponieważ może doprowadzić do wypaczenia postrzegania seksualności, a także do niechcianej ciąży. Nie mówiąc już o metodach antykoncepcji – o tym ani starsi koledzy, ani rówieśnicy nie mają żadnego pojęcia. Hormony buzują. Argument o tym, że o seksie powinni z dziećmi rozmawiać ich rodzice, można wyrzucić do kosza, jak zużytego kondona. Na własnym przykładzie wiem, że mógłbym z rodzicami rozmawiać na różne tematy, ale nie o seksie. Byliby tak samo skrępowani jak ja. Albo nawet b
Przeczytaj i przemyśl...