Im więcej czasu mija od ustawki przygotowanej dla Andrzeja Dudy w Końskich przez rządową telewizję, tym bardziej to nędzne widowisko ośmiesza – było, nie było – głowę państwa. „Przegrać debatę z samym sobą to naprawdę sztuka” – napisała w nocy w mediach społecznościowych moja przyjaciółka Kamila Biedrzycka i nie sposób odmówić jej racji.
Jacek Kurski stworzył Andrzejowi Dudzie w Końskich cieplarniane warunki do bycia gwiazdą wieczoru, ale albo przesadził z tym ciepłem, albo jego podopieczny jest ponadprzeciętnie marnym politykiem. W studiu było kilkanaście osób mających udawać mieszkańców miasta, którzy niczym los na loterii wygrali prawo uczestniczenia w tym jakże podniosłym w zamyśle organizatorów wydarzeniu.
Spontaniczność uczestników raziła niczym blask metalowych zębów przy uśmiechu ich właściciela. Spontaniczne pytania spontanicznych mieszkańców były odczytywane z kartek, a zaskoczony ich tematyką Andrzej Duda spontanicznie odczytywał odpowiedzi wgrane mu w prompter znajdujący się przed nim. W pewnym momencie coś jednak chyba się zacięło i urzędujący prezydent również zaczął zacinać się recytując to, czego pewnie wcześniej próbował nauczyć się na pamięć. Złośliwość techniki.
Jakby tej żenady było mało, spontanicznymi uczestnikami wydarzenia okazali się działacze PiS i Solidarnej Polski, co już chwilę po transmisji zaczęli wychwytywać internauci. Pełna kompromitacja organizatorów i całkowite ośmieszenie kampanijnych demiurgów ze sztabu kandydata.
Jeśli w warunkach, gdzie nic nie miało pójść nie tak, wszystko poszło nie tak i jeśli kandydat, który miał zaprezentować się jako mąż stanu i gwarant wszelkiego dobra wypadł jak średnio rozgarnięty uczeń szkoły bynajmniej nawet nie średniej, to znaczy, że coś w tym środowisku generalnie jest nie tak. Do tego wszystkiego jeszcze Andrzej Duda ujawnił, że jest przeciwnikiem szczepionek. Kołtuneria i zabobon miały wczoraj swoje święto.
Zastanawiam się, co sztabowcy Andrzeja Dudy zrobią od wtorku do piątku, aby przykryć tę błazeńską maskaradę. Zadanie mają niełatwe, ponieważ mimo zaangażowania służb specjalnych, nie znaleźli haków na Rafała Trzaskowskiego. Być może jakimś rozwiązaniem byłoby wypuszczenie do mediów Beaty Mazurek lub Witolda Waszczykowskiego i pozwolenie im na mówienie co myślą. Leczenie dżumy cholerą jest częstą praktyką obozu Zjednoczonej Prawicy.
Komentarze