Przejdź do głównej zawartości

Oprawca i ratownik w jednej osobie

Gdy rok temu Platforma Obywatelska drugi raz wygrała wybory parlamentarne, a drugą kadencję na stanowisku premiera rozpoczynał Donald Tusk, nawet w najbardziej pesymistycznym scenariuszu nie zakładałem, że wyborcze zwycięstwo będzie początkiem długotrwałego kryzysu wewnątrz partii rządzącej.

Zła passa zaczęła się od powołania Jarosława Gowina na stanowisko ministra sprawiedliwości, Krystyny Szumilas na ministra edukacji, a Jacka Cichockiego na stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Szybko okazało się, że Michał Boni nieradzi sobie jako minister cyfryzacji i administracji, choć z dużym prawdopodobieństwem byłby świetnym ministrem pracy albo edukacji. Doktorat z ekonomi nie pomógł Joannie Musze zapobiec ośmieszeniu ministerstwa sportu. Tuż po wyborach okazało się, że Ewa Kopacz zostawiła po sobie w ministerstwie zdrowia gigantyczny bałagan i kłopoty z receptami są nieuniknione. Bartosz Arłukowicz został wsadzony na minę, a marszałka i wicemarszałka Sejmu z powodzeniem mogłyby zastąpić puste krzesła. W obsadzie rządowych i sejmowych stanowisk ujawniła się arogancja Donalda Tuska.

Za kilka dni premier ma wygłosić w Sejmie przemówienie, które idioci nazywają drugim exposé. Nie wiem o czym będzie mówił, o domysłach nie chcę pisać. Donald Tusk wielokrotnie pokazał, że jest doskonałym mówcą. Przemówienie jest potrzebne, bo potrzebny jest zastrzyk energii dla posłów partii rządzącej, którzy sprawiają wrażenie zniechęconych i zmęczonych. Słuchając wielu z nich można odnieść wrażenie, że następne wybory parlamentarne odbędą się za trzy tygodnie, a nie za trzy lata. Cieszy mnie sondaż, w którym PO nie jest liderem. Chciałbym, żeby następne sondaże pokazały to samo.

Przez rok wiele się we mnie zmieniło. Gdybym przed wyborami wiedział kim po wyborach będą Kopacz, Grabarczyk, Mucha, Cichocki, Szumilas i Gowin i gdybym wiedział kim nie będą Grzegorz Schetyna, Stefan Niesiołowski, Adam Rapacki, Andrzej Matejuk i Krzysztof Kwiatkowski, nie zagłosowałbym na PO. Czuję się oszukany.

Ciekaw jestem czy, a jeśli tak, to kiedy dojdzie do ostatecznej konfrontacji między Donaldem Tuskiem i Grzegorzem Schetyną. Inaczej niż wielu, uważam, że szefem PO i szefem rządu powinien być Grzegorz Schetyna, marszałkiem Sejmu Stefan Niesiołowski, szefem MSW Adam Rapacki, a szefem policji Andrzej Matejuk.

Czy Donald Tusk ma w sobie siłę i pasję do tego, by za zmianami w emeryturach poszły kolejne, a media zamiast zajmować się polityką udawaną, zaczną mówić o nowej unijnej perspektywie budżetowej? Czy będziemy mieli trwanie przy władzy, zamiast zmian pokazujących, że władza myśli o przyszłości i mimo trudności energicznie zmienia wiele dziedzin życia na lepsze?

Przy okazji prowokacji hazardowej, premier pozbył się najbliższego otocznia, które służyło radą i brało na siebie część ciężaru rządzenia, tłumaczyło co się dzieje i z jakiego powodu. Dziś jest sam. Zapewniał wyborcze zwycięstwa, by w pewnym momencie osłabić partię stworzeniem słabego rządu i być zakładnikiem Gowina.

Komentarze