Przejdź do głównej zawartości

Ryszard Petru, czyli arogancja i buta zamiast pokory

Wynik wyborczy partii Nowoczesna, której liderem jest Ryszard Petru należy docenić, choć 7% głosów na tę formację, to znacznie gorszy wynik niż Ruchu Palikota cztery lata wcześniej, który zdobył aż 10% głosów. Wynik Nowoczesnej jest też znacznie gorszy od wyniku dziwacznego tworu Pawła Kukiza, który w tych samych wyborach, co partia Petru zdobył aż 9% głosów.

Nie lekceważę wyborczego sukcesu Nowoczesnej ani aspiracji jej posłów na przyszłość. Niespełna trzy miesiące po wyborach parlamentarnych jestem już jednak bardzo zmęczony ciągłą obecnością Ryszarda Petru w trzech największych w naszym kraju telewizjach. Na co dzień TVP, Polsat i TVN ostro rywalizują ze sobą o zgarnięcie jak największej porcji bardzo rozdrobnionego telewizyjnego rynku, na którym oprócz nich istotną pozycję mają też koncerny będące polskimi przedstawicielstwami telewizji o zasięgu globalnym, ale w „pompowaniu” lidera tej formacji są wyjątkowo zgodne.

Jakby tego było mało, już i tak gigantyczne ego Ryszarda Petru dopieszczają ośrodki badania opinii publicznej, które plasują Nowoczesna na drugim miejscu, z minimalną różnicą na korzyść PiS-u i trzecią Platformą Obywatelską, którą od Nowoczesnej dzieli dystans większy niż PO od PiS-u nie w sondażach, ale w wyniku wyborczym z 25 października ubiegłego roku. Sondażownie zupełnie pomijają fakt, że same wcześniej wielokrotnie kompromitowały się kompletnie rozmijając się z wynikami wyborów podanymi ostatecznie przez Państwową Komisję Wyborczą oraz to, że wybory odbyły się niespełna trzy miesiące temu, a od tamtego czasu nie wydarzyło się nic, co mogłoby uzasadnić wzrost poparcia dla Nowoczesnej z 7 do 27% i spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej z 24% w wyborach do 14% w sondażach.

Ryszard Petru z każdym dniem robi na mnie coraz gorsze wrażenie. Jego arogancja i buta wobec Platformy Obywatelskiej zniechęca mnie do pomysłów ewentualnej współpracy obydwu środowisk w bliższej lub dalszej przyszłości. Lider Nowoczesnej zapomniał, że media całkiem niedawno lansowały wiele nowych formacji politycznych i żadnej z nich nie ma dziś jako samodzielnego bytu. PJN zostało wchłonięte przez PiS, a Ruch Palikota po rebrandingu na Twój Ruch rozpadł się jeszcze przed wyborami, by w wyborach ostatecznie zejść z politycznej sceny razem z SLD.

Ataki Ryszarda Petru na Platformę Obywatelską odbieram jako objaw strachu tego bardzo mało doświadczonego polityka wobec nowego przewodniczącego największej partii opozycyjnej – Grzegorza Schetyny. Szef Nowoczesnej zdaje sobie sprawę z tego, iż z PO, której liderem jest tak doświadczony polityk jak Schetyna, będzie walczyć o wiele trudniej niż z dotychczasową PO, której szefową była Ewa Kopacz. Petru wie, że Grzegorz Schetyna zbuduje silną drużynę i ułoży bardzo mocne listy wyborcze Platformy. W pierwszym szeregu nie będzie już Jacka Protasiewicza, Cezarego Tomczyka, Michała Kamińskiego czy Teresy Piotrowskiej, którzy są obciążeniem sami dla siebie, a którymi otoczyła się Ewa Kopacz i doprowadziła do wyborczej porażki.

Lider Nowoczesnej powinien bać się Platformy Obywatelskiej, ale strach nie powinien być pierwszą emocją. Pierwszy powinien być szacunek dla pozytywnego dorobku PO w całym kraju. Dla tysięcy samorządowców tej partii, kilkunastu posłów do Parlamentu Europejskiego, kilkudziesięciu senatorów i ponad stu posłów w parlamencie krajowym. To jest wielki kapitał, którego Ryszard Petru i jego formacja lekceważyć nie powinni.

Wczoraj z sejmowej mównicy Ryszard Petru zadeklarował poparcie dla rządu Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim, choć pod pewnymi warunkami. Gdy to usłyszałem, popadłem w konsternację, ponieważ Nowoczesna nie ma w PE ani jednego posła. To pokazało po raz kolejny, że lider nowej formacji oderwał się od ziemi i musi się jeszcze dużo nauczyć.

Komentarze