Przejdź do głównej zawartości

Premier Szydło rozpaczliwa szarża w Sejmie

Komisja Europejska dała sygnał polskiemu rządowi, że czas na opowiadanie bzdur się temu rządowi skończył. To skłoniło panią premier nie do zaprzestania bredzenia o szukaniu kompromisu i nie do szanowania ustawy zasadniczej, ale do niezwykle żałosnej (nawet jak na standardy PiS-u) szarży na sejmowej mównicy, w której Beata Szydło wrzeszcząc na Komisję Europejską i polską opozycję odwoływała się do najbardziej prymitywnych zakamarków ludzkiego charakteru, a cały ten spektakl okrasiła cytatem z kardynała Stefana Wyszyńskiego, który to cytat sugerował, iż kraj nas znajduje się w tej chwili pod zaborami.

To bardzo smutny dzień dla Polski i demokracji w tym kraju. Wstydem dla Polski jest to, że premier wychodzi na sejmową mównicę i powtarza ordynarne kłamstwa o tym, że poprzedni rząd (dziś opozycja) strzelała do górników. Haniebne są insynuacje premier Szydło, że poprzedni rząd zdradził swój kraj i służył obcym interesom. Niesamowicie obłudne jest także czytanie konstytucji (tylko po to, by zaszkodzić opozycji) przez osobę, która ordynarnie i cynicznie tę konstytucję łamię poprzez niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

Dzisiejszy krzyk premier Szydło na sejmowej mównicy na nikim rozsądnym nie robi wrażenia. Nie robi wrażenia ani na Platformie Obywatelskiej, ani na Nowoczesnej, ani na Komisji Europejskiej. Wszystkie te podmioty i ogromna część Polaków wiedzą, że to był krzyk zdesperowanej kobiety, która podjęła rozpaczliwą próbę oskarżenia innych o błędy i przestępstwa, które już popełniła i które cały czas popełnia.

Pozycja Polski na arenie międzynarodowej legła w gruzach. Odbudowanie renomy naszego kraju zajmie lata. Słysząc brednie wygadywane dziś w Sejmie przez Beatę Szydło, wiceprzewodniczący KE Timmermans mógł tylko wzruszyć ramionami.

Komentarze