Przejdź do głównej zawartości

UE jak zaborcy, czyli dlaczego Andrzej Duda zachowuje się jak pajac

Zauważyłem pewną prawidłowość: Im bardziej prezydent Andrzej Duda jest ignorowany przez partię rządzącą, ministrów i media, tym więcej czasu spędza jeżdżąc po kraju na spotkania z Polakami i tym większe głupoty wygaduje w czasie tych spotkań. Oczywiście, mam na myśli aktywność Dudy poza sezonem narciarskim, bo - jak powszechnie wiadomo – Pan Prezydent uwielbia jeździć na nartach. Staniem na straży demokratycznych standardów i pilnowanie, aby rządzący przestrzegali Konstytucji, jest dla frajerów, którzy zresztą najpewniej nie mają pojęcia o szusowaniu na stoku.

W ramach uroczystych obchodów stulecia niepodległości naszego kraju, prezydent Andrzej Duda porównał Unię Europejską do 123 lat zaborów. Pierwsza myśl? Pijany, albo przedawkował leki. Szybko jednak porzuciłem tę hipotezę, gdyż prezydent nie zataczał się i nie bełkotał opowiadając te brednie – nie był też półprzytomny.

Andrzej Duda doskonale wiedział, co mówi. Wypowiedział te haniebne i bzdurne słowa, aby zaimponować gawiedzi obecnej na spotkaniu. Marzył też zapewne o zaistnieniu w telewizji i internecie, ponieważ jego nocne rozmowy z gimnazjalistkami już nikogo nie obchodzą – zwłaszcza, że gimnazja są wygaszane.

Czy można bardziej obrazić wszystkich prezydentów, premierów i ministrów, którzy od początku lat 90-tych dokładali swoje zasługi do członkostwa Polski w Unii Europejskiej, którego inauguracja 1 maja 2004 r. była wspaniałym świętem wszystkich Polaków? Czy można bardziej obrazić tych wszystkich polityków, którzy po 1 maja 2004 r. umacniali pozycję Polski w Unii Europejskiej czyniąc nasz kraj nowocześniejszym i bogatszym a życie w nim czyniąc wygodniejszym? I wreszcie – czy można okazać większą pogardę wszystkim tym Polakom, którzy dzięki pieniądzom z budżetu UE uruchomili własną działalność gospodarczą, płacą tu podatki, a zyski inwestują w dalszy rozwój i miejsca pracy?

Słowa prezydenta Andrzeja Dudy były obraźliwe dla nas wszystkich. Były obraźliwe także do wielu polityków Zachodu, którzy w odpowiednim momencie szeroko otworzyli drzwi do członkostwa naszego kraju w cywilizacji trwałego dobrobytu.

Jestem przekonany, że to nie były ostatnie obrzydliwe wypowiedzi Dudy. Nie tylko dlatego, że nie ma takiej siły w Polsce, w Europie i na świecie, która sprawiłaby, że ten marny urzędnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nędzny wykładowca dziadowskiej uczelni w Nowym Tomyślu stanie się ważną figurą polskiej, europejskiej i światowej polityki. Czasu do wyborów prezydenckich w 2020 r. też jest coraz mniej, a pokonać Tuska będzie mu trudniej niż Komorowskiego, bo to i polityk zupełnie innego kalibru, i Platforma Obywatelska jest dzisiaj i będzie w 2020 r. w znacznie lepszej sytuacji. Grzegorz Schetyna nie jest przecież Ewą Kopacz. Frustracja Dudy będzie więc rosła z każdym miesiącem, a to przełoży się na coraz bardziej kuriozalne jego wypowiedzi.

Odliczajmy czas do końca jego kadencji.

 fot. Wojciech Pacewicz, Paweł Supernak  /  źródło: PAP

Komentarze