Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Duda przyznał, że państwowa kasa świeci pustkami

W jednym z telewizyjnych wywiadów prezydent Andrzej Duda puścił wodzę fantazji, wybił się na samodzielność i zdobył się na szczerość. Wszystko to miało raczej jednorazowy charakter i może być uznane za incydent, ale i tak uznałem, że słowa formalnej głowy naszego państwa warte są odnotowania. Pan Prezydent wyznał, że będzie apelował, aby Polacy nie brali 500 zł na dziecko. Apele w polityce, a w szczególności apele polityków niezwykle mnie irytują. Zazwyczaj są bowiem świadectwem całkowitej kapitulacji tego, kto je wygłasza lub tych, którzy za nim stoją. Polityczna intuicja podpowiada mi, że tak jest również tym razem.

Andrzej Duda przyznał – ni mniej ni więcej – że po niemal pięciu latach rządów jego kolegów oraz zamieszkiwania jego samego w okazałej rezydencji przy Krakowskim Przedmieściu, państwowa kasa świeci pustkami, a „ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią”. Zgadnijcie, z kogo ten cytat. Na chwilę szczerości o stanie finansów publicznych zdobył się człowiek wywodzący się z politycznego środowiska ludzi, którzy kłamstwo, fałsz, obłudę i cynizm zdają się mieć zapisane w swoim kodzie genetycznym.

Prezydent (dla mnie na ten moment jedynie do szóstego sierpnia) nie przesadził i nie podkoloryzował rzeczywistości. Pieniędzy naprawdę nie ma. Przyczyn tej sytuacji jest wiele, a zatrzymanie gospodarki z powodu koronawirusa w mojej ocenie jedynie przyspieszyło ekonomiczną katastrofę, której początki sięgają końcówki 2015 roku, a zatem początku rządów obecnej ekipy. Wydawanie pieniędzy pochodzących z długu w czasach gospodarczej prosperity zamiast tworzenia finansowej poduszki bezpieczeństwa na trudne czasy, zawsze kończy się tak samo, bo trudne czasy zawsze – prędzej czy później nadchodzą. Do tego dochodzi nieumiejętne zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, które spowodowało spadek ich wartości o kilkadziesiąt procent rocznie, setki milionów, a nawet miliardy złotych strat, a zatem brak dywidend do budżetu państwa.

Pamiętam jak Prawo i Sprawiedliwość, a także osobiście Andrzej Duda osądzali od czci i wiary oraz próbowali psychicznie wdeptywać w ziemię posłów Platformy Obywatelskiej, którzy ostrzegali, że na program 500+ zabraknie pieniędzy, ponieważ źródła jego finansowania są niepewne i w niewielkim stopniu pochodzą zasobów niepodlegających zwrotowi. Pamiętam, jak prezydent Andrzej Duda na jednym z wieców krzyczał do zgromadzonych „nie wierzcie, że czegoś się nie da zrobić, nie wierzcie, że na coś nie ma pieniędzy – to bzdury!”. Beształ w ten sposób przedstawicieli największej partii opozycyjnej insynuując, że pieniądze są, a oni nie chcą dać im ludziom, którzy nie popierają ich przy wyborczych urnach.

Podłe? Ależ oczywiście, że podłe. W takiej atmosferze upłynęła posłom PO kadencja 2015-2019 i w takiej atmosferze ówczesnemu przewodniczącemu tej partii przyszło odbudowywać zaufanie do niej i poparcie dla niej. Mieli rację – tylko co z tego? Nie łudźmy się, że usłyszą „przepraszam”. To słowo dawno temu zostało wymazane z DNA polityków PiS.

fot. Andrzej Lange

Komentarze