Przejdź do głównej zawartości

Dziwne milczenie szefa „Solidarności”

To, że globalna epidemia koronawirusa spowoduje niespotykany w ostatnich kilkudziesięcioleciach kryzys gospodarczy, który pociągnie za sobą kryzys rynku pracy, już dawno przyznali nawet najwięksi polityczni mitomani w naszej części kontynentu z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Miliony ludzi straci pracę, upadnie setki tysięcy firm różnej wielkości, a rządy poszczególnych państw będą musiały drastycznie zwiększać zadłużenie krajów, aby z jednej strony hamować skalę gospodarczej zapaści, a z drugiej zwiększyć tempo jej odbudowy, gdy najgorsze będzie za rynkiem pracy. Wszystko po to, aby wirusowy kryzys nie spowodował globalnego ubóstwa na kilka następnych dekad.

Wymiana całej instalacji elektrycznej w mieszkaniu i związany z nią generalny remont oznacza, że od poniedziałku nie mam dostępu do telewizora. Zakładam, że pewnie dlatego umknęła mi przesiąknięta troską o pracodawców i empatią wobec pracowników wypowiedź przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy. Nie mieści mi się w głowie, że lider największego związku zawodowego w naszym kraju oraz kustosz jego dorobku na rzecz demokratycznych i wolnorynkowych przemian może nie interesować się tymi wszystkimi, których zatrzymanie polskiej gospodarki z powodu epidemii dotknie najbardziej.

Nie wyobrażam sobie, żeby osoba o tak szerokich kontaktach towarzyskich wśród członków politycznej elity rządzącej naszym krajem nie lobbowała zakulisowo za najlepszymi rozwiązaniami prawnymi i finansowymi dla pracodawców i pracowników. Tym bardziej, że gdy w 2011 roku rząd PO-PSL pod przywództwem Donalda Tuska podwyższał wiek emerytalny, zwiezieni autokarami przed Sejm działacze „Solidarności” dowodzeni już wtedy przez Piotra Dudę pozwalali sobie na fizyczną agresję wobec posłów Platformy Obywatelskiej wychodzących z budynków parlamentarnego kompleksu. Piotr Duda zawsze miał pełne usta słów troski o pracowników i ich rodziny, a troska ta była werbalnie tym większa, im głośniej liberalne media informowały opinię publiczną o luksusach w jakich z pieniędzy związkowców żyje Piotr Duda.

Gdzie Pan jest dzisiaj, Panie Przewodniczący? Rozumiem, że nie ma Pan odwagi publicznie skrytykować obecnej władzy, ponieważ zblatowanie „Solidarności” z partią Prawo i Sprawiedliwość spowodowała, że szefowie partii opozycyjnych nie chcą nawet mijać się z Panem na korytarzach, ale może warto zwrócić się ze słowami otuchy bezpośrednio do tworzących w Polsce miejsca pracy oraz do tych, którzy pracując troszczą się o byt swoich dzieci, a płacąc podatki gwarantują sobie przynajmniej opiekę paliatywną?

Człowiek przyzwoity wiedziałby, jak się zachować. Człowiek przyzwoity wiedziałby również o tym, że przecięty zjadacz chleba pod polskim niebem nie ma służbowego samochodu z szoferem, nie zarabia ok. 10.000 zł miesięcznie i nie zleca wyhaftowania inicjałów swojego psa na ręcznikach.

Piotr Duda / fot. Maciej Kulczyński / PAP

Komentarze