Przejdź do głównej zawartości

Boję się nonszalancji nas samych

Kończy się pierwszy etap prezydenckiej kampanii wyborczej. Od północy aż do zamknięcia lokali wyborczych w niedzielę będzie obowiązywała absurdalna i archaiczna cisza wyborcza. To nie jest czas, aby po raz kolejny pisać dobrze lub źle o którymkolwiek kandydacie. Mam wrażenie, że oni wszyscy zrobili wszystko, co mogli zrobić w tych specyficznych warunkach i teraz mogą już tylko czekać na wyniki sondażu exit poll, które otworzą wieczory wyborcze w ich sztabach.

To jest moment, w którym my sami powinniśmy zastanowić się nad tym czy dorośliśmy do powszechnych wyborów głowy państwa. Mam nadzieję, że tak i pokaże to nie tylko wyborcza frekwencja, ale również wyniki głównego konkurenta Andrzeja Dudy. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że nie ma cudów i do II tury przejdą Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski – wszyscy ich konkurenci doskonale o tym wiedzą, a jeśli mówią inaczej, robią nam wszystkim wodę z mózgu. Nie sensu obrażać się na rzeczywistość.

Wyraźne przekroczenie 30% przez Rafała Trzaskowskiego 28 czerwca wyzwoli społeczną dynamikę, która 12 lipca wymiecie asystenta Jarosława Kaczyńskiego z Pałacu Prezydenckiego. Politycy Prawa i Sprawiedliwości w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że przed wyborczą niedzielą właśnie tego najbardziej się boją. Ja już głosowałem – korespondencyjnie.

Jasne jest, że rządzący liczą, że uda im się obrócić na korzyść swojego kandydata wszelkie zmiany w prawie wyborczym, które kiedykolwiek po 2015 roku zostały wprowadzone i nadal obowiązują. Oczywiste jest, że liczą, iż zwyciężyć Andrzejowi Dudzie pomoże syf serwowany Polakom przez Telewizję Polską. Ja jednak najbardziej obawiam nonszalancji nas samych.

Obawiam się, że komuś przyjdzie do głowy myśl, iż wystarczy, jeśli poprze Rafała Trzaskowskiego dopiero w II turze wyborów, ponieważ w I turze Trzaskowski spokojnie sobie poradzi. Nie, nie poradzi sobie. Jeśli chcemy, aby 6 sierpnia Andrzej Duda przestał być głową państwa i aby politycy PiS przestali nas wszystkich bezkarnie okradać, trzeba go poprzeć i 28 czerwca, i 12 lipca. Każdy procent głosów mniej na niego w I turze zostanie bezlitośnie wykorzystany przez PiS i medialne zaplecze tej partii przed II turą. A wszyscy pozostali konkurenci Trzaskowskiego będą już wtedy na zasłużonych urlopach.

Komentarze