Przejdź do głównej zawartości

Posłom i senatorom należą się podwyżki

Uważam, że posłom i senatorom należą się podwyżki. Nie dlatego, że oni sami uważają że im się należą, a ja kilku posłów poznałem osobiście, ale dlatego, że jeśli państwo uważa się za poważne, nie powinno swoim wybrańcom płacić mniej niż pierwsza – lepsza korporacja płaci swoim pierwszym – lepszym pracownikom.

8000 zł brutto to śmieszne pieniądze dla człowieka z papierami – dla fachowca, który szuka pracy „na rynku”, a właśnie tyle zarabiają dziś polscy parlamentarzyści. Nawet wzrost tej sumy o 57% - co skrzętnie wyliczyły media - i nawet te poważne zrobiły to w tonie populistycznej nagonki tych brukowych, niewiele zmieni, bo dla fachowca również 12000 zł brutto nie jest kwotą oszałamiającą.

Polacy nie mają pojęcia, ile powinien zarabiać człowiek z kwalifikacjami, bo niestety wielu z nich kwalifikacji nie posiada, a wielu również uważa, że 3-4 tysiące złotych miesięcznie nawet brutto to jak złapanie pana boga za nogi. Wydaje im się, że każdy powinien tyle zarabiać, a jeśli ktoś zarabia więcej, gotowi są życzyć mu wszystkiego najgorszego – jak w tej wieczornej modlitwie na balkonie w filmie „Dzień Świra”. 

Efekt tej populistycznej nagonki jest taki, że dziś nawet średnio rozgarnięty lobbysta reprezentujący średnio zamożnego przedsiębiorcę, który o liście stu najbogatszych Polaków nawet nie słyszał, może sobie kupić gotową ustawę niczym skarpety na targowisku. Nie twierdzę, że tak się dzieje, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było, a już o oburzeniu w ogóle nie mogłoby być mowy.

Jeśli chcemy być państwem dziadowskim – będziemy państwem biednym, a fachowiec - obojętnie, z której dziedziny - będzie trzymał się z daleka od polskiego parlamentu – na wolnym rynku zarobi więcej i szybciej, a w dodatku będzie miał święty spokój – nie będzie musiał tłumaczyć się, skąd miał 400 zł na zegarek, który nosi na ręce albo z jakim dżemem jadł naleśniki kilka lat temu.

Za podwyżką pensji posłów i senatorów powinny pójść podwyżki dla polityków pracujących w jednostkach samorządu terytorialnego – choćby po to, aby radni nie musieli dorabiać w podległych samorządom spółkach – obecny stan to proszenie się o gigantyczne kłopoty wynikające z konfliktu interesów i świetne podłoże do rozkwitu korupcji.

Komentarze