Przejdź do głównej zawartości

Polityczny kanibalizm Hołowni nie zmartwi Kaczyńskiego

Bezpartyjny senator z klubu Koalicji Obywatelskiej Jacek Bury przeszedł do „Polski 2050” Szymona Hołowni. Liberalno-lewicowe media pieją z zachwytu, ponieważ Hołownia jest ich złotym dzieckiem – jak wcześniej Palikot, Petru, Kijowski i Biedroń. Problem w tym, że ta sytuacja ani o milimetr nie przybliża środowisk opozycyjnych do pokonania środowiska Jarosława Kaczyńskiego, ale o tym myślą nieliczni – Borys Budka i Cezary Tomczyk czy Grzegorz Schetyna i Donald Tusk.

Muszę być uczciwy – nienawidzę, gdy polityk zmienia barwy polityczne wcześniej niż na etapie układania list przed kolejnymi wyborami i ludzi, którzy się tego dopuszczają uważam za zdrajców. Polityka Szymona Hołowni jest tak samo krótkowzroczna, jak wcześniej Ryszarda Petru czy Roberta Biedronia – nie ma w tym nawet cienia nowej jakości czy epokowo nowatorskiej myśli. Petru dążył do rozbicia klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej a liberalno-lewicowe media piały z zachwytu, bo mogli lepić go jak z plasteliny a Schetyna nie chciał iść z nimi na nieformalne układy. Biedroń ze swoją ćwierć sezonową partyjką w wyborach do Parlamentu Europejskiego odebrał tyle głosów szerokiej opozycyjnej Koalicji Europejskiej, ile zabrakło jej do pokonania Prawa i Sprawiedliwości. Też był pupilkiem liberalno-lewicowych mediów, choć beneficjentem jego działań był tych mediów największy przeciwnik – Jarosław Kaczyński.

Dzisiejsza decyzja Szymona Hołowni o kanibalizacji opozycji nie przybliża tejże do budowy nie tylko jednego bloku na najbliższe wybory parlamentarne (chory pomysł, bo nie da się pogodzić elektoratów a bez tego porozumienie politycznych liderów nie będzie miało żadnej wartości), ale nawet dwóch bloków, co mogłoby mieć sens. Widzę potencjał w blokach PO-PSL-Hołownia i Lewica-Nowacka-Zieloni. Sęk w tym, że, aby usiąść do rzeczowej rozmowy trzeba mieć do siebie elementarne zaufanie a buduje się je miesiącami i latami codziennej współpracy, z której wszyscy mają korzyści. Zagranie Hołowni zapewni mu poklask Dominiki Wielowieyskiej czy Moniki Olejnik, ale opozycję osłabia zamiast ją wzmacniać.

Po Michale Kobosko i Jacku Cichockim, którzy stoją za Szymonem Hołownia nie należy jednak spodziewać się racjonalności i długofalowego myślenia wykraczającego poza czubek własnego nosa. To nie byli, nie są i nie będą mężowie stanu, państwowcy i ojcowie narodu.

Komentarze