Przejdź do głównej zawartości

Pijany Jacek Protasiewicz awanturował się na niemieckim lotnisku

Niemiecka gazeta „Bild” poinformowała, że Jacek Protasiewicz - wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, szef dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej, szef sztabu wyborczego partii w wyborach do PE i bardzo bliski współpracownik premiera Donalda Tuska awanturował się z celnikiem na lotnisku we Frankfurcie. Był pijany.

Pół biedy, że niemieckiemu celnikowi proponował wycieczkę do Auschwitz, ponieważ źle skojarzyło mu się słowo „raus”. Wyzywał funkcjonariuszy od „nazistów”. Jego tłumaczenia, że funkcjonariusz chciał sprawdzić czy nie ma w bokserkach broni i stwierdzenie, że nie używał rąk ani nóg, „tylko usta”, że wypił dwie „buteleczki” czerwonego wina do mięsa są wręcz komiczne i pogrążają go jeszcze bardziej.

To już druga w ostatnich miesiącach afera z udziałem wpływowego polityka partii rządzącej. Gdy w październiku 2013 wygrał z Grzegorzem Schetyną wybory na szefa dolnośląskich struktur PO, na światło dzienne wyszły nagrania jednoznacznie pokazujące, że Protasiewicz za głos załatwia pracę w państwowych spółkach. Choć sprawa była ewidentna, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, a jeszcze wcześniej Zarząd Krajowy PO zamiótł sprawę pod dywan stwierdzając, że nic się nie stało.

Czy tym razem także nie poniesie kary? Obawiam się, że nadal będzie bezkarny, a jedyną karą może być utrata stanowiska szefa kampanii wyborczej. W odsunięcie go od kandydowania do Parlamentu Europejskiego nie wierzę. Tusk obiecał mu start z pierwszego miejsca na wrocławskiej liście. Jedyną adekwatną karą byłoby wyrzucenie z Platformy Obywatelskiej albo chociaż usunięcie go ze stanowiska szefa regionu dolnośląskiego.

Dolnośląska Platforma Obywatelska miała i nadal może mieć przewodniczącego, który na pewno nie będzie powodem do wstydu – tym człowiekiem jest Grzegorz Schetyna.

Komentarze