Tygodnik „Newsweek”
opublikował artykuł, z którego wynika, że będąc posłem na
Sejm, obecny prezydent podróżował do Poznania za pieniądze
podatników, by wykonywać obowiązki poselskie, choć był posłem z
Krakowa i nie miał w zachodniej Polsce biura. W latach 2012-2014
Sejm na przeloty i noclegi Dudy w Wielkopolsce wydał 11 tys.
złotych. Przyszły prezydent jako wykładowca zarobił w Nowym
Tomyślu w sumie ponad 280 tys. zł. W czasie, gdy rzekomo wykonywał obowiązki poselskie.
Jeśli informacje
„Newsweeka” są prawdziwe, a pewnie są, bo choć artykuł ukazał
się z samego rana, Kancelaria Prezydenta milczy, a głowy państwa
bronią politycy PiS-u – zresztą – nieudolnie. W tej chwili jest
godzina 14.45. Kancelaria Prezydenta milcząco przyznaje, że
informacje „Newsweeka” są prawdziwe.
Sam fakt, że gdy obecny
prezydent był posłem, prawdopodobnie poświadczał nieprawdę w
dokumentach i wyłudzał pieniądze podatników jest niepokojący,
bulwersujący i wymaga śledztwa prokuratury.
Bulwersuje mnie także to,
iż przez wiele tygodni prezydenckiej kampanii, którą ostatecznie
Andrzej Duda wygrał, o tej sprawie było cicho, choć ma wielką
wagę i mogłaby zmienić ostateczny rezultat wyborczego starcia
Andrzeja Dudy z Bronisławem Komorowskim. Sprawdzeniem uczciwości
kandydata na prezydenta nie zajęli się dziennikarze, choć było to
ich absolutnym obowiązkiem. Zamiast tego woleli rozpływać się z
zachwytu nad każdym słowem, gestem i pierdnięciem kandydata Dudy.
Zdumiewające, że
informacji tych nie ujawnili politycy Platformy Obywatelskiej i sztab
wyborczy Bronisława Komorowskiego. Dzisiejsza publikacja „Newsweeka”
pokazuje ich jako wybitnie nieporadnych i obojętnych, a prezydent
Komorowski przez ich zaniedbania stracił stanowisko, choć
prezydentem był bardzo dobrym.
Obawiam się, że dziś wszyscy możemy Andrzeja Dudę - co najwyżej – pocałować w dupę.
Komentarze