Przejdź do głównej zawartości

Rafał Trzaskowski musi znacznie rozbudować ofertę

Jedenaście procent różnicy to bardzo dużo, a czternaście dni na jej zniwelowanie to bardzo mało. Uważam jednak, że ten kandydat ma duże szanse, aby tego dokonać. Najważniejsze to maksymalnie wykorzystać czas, który pozostał na prowadzenie kampanii wyborczej przed ostatecznym rozstrzygnięciem.

Jakkolwiek chwalebne to postulaty i dążenia to, europejskością, prounijnością, samorządnością, praworządnością i budowaniem wspólnoty wyborów prezydenckich nie wygramy. Okazało się po raz kolejny, że tematy te nie niosą głoszących je jak wiatr do wyborczej dominacji nad konkurentami. Nieskuteczna okazała się również taktyka obliczona na uśpienie wyborców głównego konkurenta, a i próba przyciągnięcia do Rafała Trzaskowskiego wyborców spoza rdzennego elektoratu Platformy Obywatelskiej powiodła się w stopniu minimalnym.

Nie czynię z tego broń boże zarzutu Rafałowi Trzaskowskiemu. To wszystko okazało się bardzo skuteczne w aspekcie podniesienia notowań z zapaści odziedziczonej po poprzedniej kandydatce tego środowiska, ale bez nowej oferty, nowego języka i nowych priorytetów, mieszkańcem Pałacu Prezydenckiego przez kolejne pięć lat pozostanie Andrzej Duda. Piszę to teraz, ponieważ teraz trzeba to napisać – kilka dni przed kolejną ciszą wyborczą na napisanie tego byłoby już za późno.

Oczywiście, wierzę w to, że większość wyborców Szymona Hołowni zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego 12 lipca oraz w to, że to samo uczyni spora część wyborców Krzysztofa Bosaka. Uczulam jednak wszystkich, że nikt nie ma obowiązku głosować na Rafała Trzaskowskiego tylko dlatego, że my uważamy, że zagłosować powinien. Należy szybko, uważnie, wiarygodnie i konkretnie pochylić się nad postulatami Bosaka i Hołowni, aby wiedzieć, jakim tonem i o czym rozmawiać z ich wyborcami. Tego wymaga odpowiedzialność, racja stanu i zwykła przyzwoitość.

Tuż po wieczorze wyborczym w Warszawie Rafał Trzaskowski pojechał do Wołomina, aby spotkać się ze swoimi wyborcami i mówić o tamtejszej aferze SKOK-ów, w którą umoczeni są prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości. To dobry kierunek i bardzo mocne rozpoczęcie drugiego etapu kampanii wyborczej, które dla zaplecza Andrzeja Dudy może okazać się mocno kłopotliwe.

Uważam, iż dążeniem sztabowców Rafała Trzaskowskiego powinno być jak najszybsze zorganizowanie debaty jeden na jeden z urzędującym prezydentem, którą prowadziliby przedstawiciele trzech największych telewizji lub przedstawiciele wielu redakcji różnego rodzaju mediów – telewizji, radia, prasy oraz portali internetowych. Jedno wiadomo już dziś z całą pewnością: Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia, różnica między oboma kandydatami tak czy inaczej będzie minimalna. Multimedialna debata może okazać się zatem strzałem w dziesiątkę, gdy chodzi o poszerzenie wyborczej bazy o zwolenników tych kandydatów, którzy nie weszli do II tury, ale zasoby ludzkie mają pokaźne.

Komentarze