Przejdź do głównej zawartości

GTA Boston

Tydzień, który dobiega końca (moim zdaniem tydzień zaczyna się w poniedziałek, a nie w niedzielę – jak mówią w kościołach), upłynął w mediach pod znakiem zamachu na maratonie w Bostonie i obławy na domniemanych sprawców tego aktu terroryzmu. Stąd kąśliwy tytuł - „GTA Boston”. Z całym szacunkiem dla rannych i zabitych (śmierć poniosło trzy osoby) oraz ich rodzin, robienie z tych wydarzeń najważniejszego wydarzenia nie tylko dnia, ale niemal tygodnia, to ewidentny absurd.

Znowu miałem wrażenie, że dziennikarze nie szanują mnie, choć dostęp do mediów, w których pracują jest płatny – kosztuje w tej chwili 28 zł miesięcznie. W tym samym czasie, w innej części świata zginęło ponad sto osób, a co najmniej kilkanaście ginie w weekendy na polskich drogach. Widzę zastosowanie środków i energii niewspółmiernych do skali wydarzenia. Nie mam już żadnych wątpliwości, że dla polskich mediów wielkie znaczenie ma życie Amerykanina, a bez znaczenia jest życie Irańczyka, Afgańczyka, Irakijczyka czy Chińczyka. Nawet jeśli masowe zgodny w Iraku czy Afganistanie, bardzo nam spowszedniały, może czasem warto informując o tym napisać na górze ekranu „program specjalny”. Skoro pochylamy się nad tragedią ośmioletniego chłopca, który zginął w Bostonie, jego siostry, której amputowano nogę, jego ciężko rannej matki i poszkodowanego ojca i męża, powiedzmy od czasu do czasu o innych, których spotkała tragedia, bo oni też mają bliskich.

Granica między rzetelnym dziennikarstwem informacyjnym, między istotną publicystyką, a „grzaniem tematu” jest bardzo cienka, ale to nie powinno być usprawiedliwienie dla stałego przekraczania tej granicy.

Wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się o najważniejszych wydarzeniach międzynarodowych i lubią komentarze na wysokim poziomie, polecam program „Tydzień na świecie” - w niedzielę o 21.00 w Polsat News.

Komentarze