Kilka lat temu byłem
zafascynowany postacią Władimira Putina. Piorunujące wrażenie
robiła na mnie skuteczność tego polityka w polityce zagranicznej,
absolutna władza w Rosji i podporządkowanie sobie większości
rosyjskiego społeczeństwa. Musicie przyznać, że w XXI w. takie
zjawisko jest niezwykłe, nawet biorąc pod uwagę, że trzeba się
dobrze zastanowić zanim stwierdzimy że Rosja jest państwem
demokratycznym. Nawet inwazja rosyjskich żołnierzy na Gruzję nie
spowodowała mojego oburzenia na Putina, bo przecież to prezydent
Gruzji Saakaszwili dał się sprowokować, a Putin tylko skorzystał
z okazji.
Od tamtego czasu dużo się
zmieniło. Rosja nikczemnie najechała na Ukrainę i nie ma tu mowy o
tym, że Ukraińcy dali się sprowokować jak kiedyś Gruzini. To
zaplanowane działanie, które ma zakończyć się rozpadem państwa
ukraińskiego i poszerzeniem strefy wpływów Federacji Rosyjskiej.
Na takie działanie zgody
być nie może, ale jak to nie może – jest zgoda. Państwa
członkowskie Unii Europejskiej od wielu miesięcy przyglądają się
wojnie na ukraińskiej ziemi i nie pomagają Ukraińcom, chociaż
doskonale wiedzą, że bandyci walczący o rozczłonkowanie Ukrainy
są wspierani przez Rosję, która dostarcza im ludzi i sprzęt do
walki z demokratycznymi władzami niepodległego państwa.
Od czasu, gdy zacząłem
korzystać z rozumu, byłem absolutnym zwolennikiem Unii
Europejskiej, doceniałem, że dzięki wsparciu innych państw
wspólnoty, Polska wspaniale rozwinęła się, a Polacy mają przed
sobą wspaniałą przyszłość. Rosyjska agresja na Ukrainę
obnażyła jednak słabość Unii Europejskiej. Władimir Putin pluje
w twarz przywódcom zachodniego świata, a ci udają, że pada
deszcz.
Zawsze mówiłem, że
najważniejszą dziedziną dla każdego państwa powinna być
gospodarka, bo jeśli państwo produkuje i sprzedaje, zarabia, a
jeśli zarabia, ludzie inwestują, tworzą miejsca pracy i mają
szansę na komfortowe życie. Takie podejście nie powinno jednak
oznaczać przyzwolenia na naruszenie terytorium suwerennego państwa
i zmierzanie do jego unicestwienia, wchłonięcia przez inne państwo.
W tej sytuacji mam poważne wątpliwości co do dalszego rozszerzania
UE, bo jeśli wypracowanie wspólnego stanowiska w jakiejkolwiek
sprawie w gronie dwudziestu ośmiu państw graniczy z cudem, po
dalszym rozszerzeniu będzie tylko gorzej.
Nie mam nadziei na to, że
katastrofa lotu MH17, który został zestrzelony nad Ukrainą przez
bandytów wspieranych przez Putina, spowoduje zakończenie tej wojny.
Komentarze