Przejdź do głównej zawartości

Expose Beaty Szydło – rozdawanie pieniędzy, których nie ma

Premier Beata Szydło wygłosiła dziś w Sejmie swoje expose, choć miałem wrażenie, że czytając je, widziała je pierwszy raz. Było to trwające około siedemdziesiąt minut wystąpienie pełne frazesów, bzdur i pobożnych życzeń okraszone gigantycznym populizmem znanym z kampanii wyborczej.

500 zł na dziecko, bilion na inwestycje, obniżenie wieku emerytalnego do 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet, cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, powrót do ośmioklasowej podstawówki, likwidacja gimnazjów, czteroletnie licea i podwyższenie emerytur to tylko kilka obietnic z wystąpienia nowej premier, których w sumie było kilkadziesiąt – jedna obietnica na minutę wystąpienia.

Bilion to trzykrotność polskiego rocznego PKB. W kampanii wyborczej powtarzali tę brednię kilka razy dziennie, ale od urzędującego premiera oczekiwałbym zejścia na ziemię. Nie ma w budżecie państwa wolnego biliona na inwestycje. Nie ma i nie będzie.

500 zł miesięcznie na dziecko, nie spowoduje wzrostu dzietności Polaków. Czy znacie kogoś, kto decyzję o założeniu rodziny uzależniał od rządowej jałomużny? Ja nie znam.

Obniżenie wieku emerytalnego oznacza drastyczne obniżenie i tak niewysokich emerytur i spowoduje gigantyczną dziurę finansową w całym systemie. Katastrofa nie wydarzy się jednak w ciągu najbliższych kilku lat więc ze skutkami tej szkodliwej decyzji nie będzie zmagał się rząd PiS-u. Gdy premier Szydło mówiła o obniżeniu wieku emerytalnego, jednocześnie dodała, że podwyższy emerytury. To kłamstwo. Nie da się obniżyć wieku przechodzenia na emeryturę i podwyższyć kwoty świadczenia.

Cofnięcie obowiązku szkolnego dla sześciolatków, to uszczęśliwienie państwa Elbanowskich, ale szkodzenie dzieciakom, bo przecież im szybciej zaczną edukację – tym lepiej.

Na politykę zagraniczną pani premier poświęciła w expose nie całe dziesięć minut. To bardzo niepoważne, zwłaszcza w kontekście zamachów terrorystycznych w Paryżu, zagrożeniu dla całej Europy ze strony ISIS i nie najlepszej kondycji Unii Europejskiej, która reaguje na kryzysy zamiast próbować im zapobiegać.

Było też oczywiście zapewnienie, że podstawą polskiej energetyki będzie węgiel. Oznacza to, że my wszyscy nadal będziemy dokładać do nikomu niepotrzebnego, bo bardzo drogiego węgla i absurdalnie rozrośniętych górniczych przywilejów, które cały czas będą rosły. Wszystko to przełoży się na wzrost cen prądu.

Za podatek bankowy i podatek od marketów też my zapłacimy - wzrosną ceny korzystania z kont bankowych oraz ceny żywności.

Miłego dnia.

Komentarze