Nie tylko nie milkną, ale nawet zdają się przybierać na sile oczekiwania elit, a może raczej „elit” odnośnie startu obecnego prezydenta Słupska w wyborach prezydenckich, które odbędą się w 2020 roku. Rozumiem, że można nie lubić i nie szanować prezydenta RP Andrzeja Dudy, który prezydentem jest tylko z nazwy, a ponieważ hańbi ten urząd, to ani na sympatię, ani tym bardziej na szacunek nie zasługuje. Ktokolwiek w 2020 r. zostanie prezydentem RP, poprzeczka będzie leżała na ziemi.
Nie jest to jednak argument za tym, aby wmawiać ludziom, że Robert Biedroń może być kandydatem, który zagroziłby kandydatom Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Niezależnie od tego, kogo do wyborów prezydenckich wystawią te partie, to właśnie ich kandydaci realnie liczą się w tej rozgrywce. PiS i PO są naprawdę dużymi partiami. Takimi, które skupiają uwagę, sympatię i poparcie wystarczająco dużych grup Polaków, by inne siły nie miały żadnego znaczenia.
Kandydatem PiS najpewniej będzie Andrzej Duda, a kandydatem PO Donald Tusk. Za oboma kandydatami natychmiast staną murem doskonale przygotowane do kampanii wyborczej machiny polityczne, a wraz z nimi ok. 70% Polaków z tych ok. 60% uprawnionych do głosowania, który ruszą się do lokali wyborczych. Potem zacznie się zdobywanie kolejnych głosów, bo przecież bazowe 35% to za mało, w wyborach prezydenckich potrzebne jest 50%+1 głos.
Nie ma tu miejsca na kogoś trzeciego. Robert Biedroń nie ma zresztą ani zaplecza politycznego, ani finansowego, które w wyborach prezydenta RP jest chyba nawet ważniejsze niż sam kandydat. Do tego dochodzi jeszcze okoliczność homoseksualizmu Biedronia, co w tak nietolerancyjnym kraju jakim jest Polska, będzie miało znaczenie. Trzeba pamiętać, że Słupsk to nie cały kraj, a bycie sprawnym prezydentem miasta nie oznacza, że byłby się dobrą głową państwa.
Twierdzenia, że wyborcy Platformy odwrócą się od Tuska i zagłosują na Biedronia lub, że Barbara Nowacka zbuduje Biedroniowi polityczne zaplecze są całkowicie pozbawione zdrowego rozsądku. Wyborcy PO poprą Donalda Tuska (ja sam nie wiem czy go poprę), zaś Nowacka jeszcze niczego nie zbudowała, a jej byt w przestrzeni publicznej opiera się na mniej lub bardziej zasłużonej legendzie jej zmarłej matki.
Komentarze