Przejdź do głównej zawartości

Instrukcja obsługi politycznej rzeczywistości

Uważam, że powinienem był napisać ten tekst w styczniu 2016 roku. Nie zrobiłem tego, ponieważ nie myślałem, że trzeba tłumaczyć kwestie tak oczywiste, jak to, że 2+2=4. Dzisiaj wiem, że tłumaczyć trzeba absolutnie wszystko.

1. Grzegorz Schetyna zostaje liderem Platformy Obywatelskiej.

Wygrał wybory, bo przekonał członków partii, że tkwienie w tęsknocie za Tuskiem to droga donikąd. Nie obiecywał, że pstryknie palcami i partia z 13% w sondażach poszybuje na poziom 30% i więcej. Obiecał ciężką pracę, która doprowadzi do wyborczego sukcesu w odpowiednim momencie.

Pierwszym zadaniem Grzegorza Schetyny jako szefa partii było nie dopuścić do jej rozpadu. Ryzyko było ogromne, bo media linczowały Platformę Obywatelską codziennie i przy każdej okazji, a z tonu głosu dziennikarzy i publicystów słychać było wściekłość, że PO jeszcze istnieje i że Schetyna ma czelność mieć plany na przyszłość. Wielu postawiło na Nowoczesną i pozwoliło jej posłom niemal zamieszkać na telewizyjnych, radiowych i prasowych korytarzach. Notowania Nowoczesnej w sondażach szybko urosły do 25%, a Platformy spadły do 9%.

Grzegorzowi Schetynie udało się nie dopuścić do rozłamu w PO, ale w partii byli tacy, dla których sukces formacji pod kierownictwem Schetyny był najokrutniejszym sennym koszmarem – ci ludzie to Protasiewicz, Kamiński Huskowski i Niesiołowski. Postanowili zrobić wszystko, aby zbuntować partię przeciwko nowemu liderowi, a gdy okazało się, że o buncie nie ma mowy, postanowili maksymalnie utrudniać Schetynie odbudowę PO wypuszczając do zaprzyjaźnionych dziennikarzy paszkwile na lidera formacji, której byli częścią. Dla dobra partii trzeba było się ich pozbyć.

Równolegle z porządkami na poziomie sejmowym, Grzegorz Schetyna porządkował struktury partii w całym kraju. Nieprzychylne media pisały paszkwile o tym, że jedynym ruchem długopisu wyrzucono z PO 700 osób w województwie łódzkim. To bzdura. Nie byli to bowiem realni działacze partii, a ludzie, którzy byli w niej wyłącznie na papierze. Partia i tak nie miałaby z nich pożytku, bo na co dzień w ogóle, a w kampaniach wyborczych zwłaszcza liczą się ręce do pracy, a nie statystyki. W strukturach było też tak, że nie wszystkim chciało się ciężko pracować. Powodów było kilka: Jedni uważali, że Grzegorz jest „na chwilę”, a potem wróci Donald i znowu będzie szefem. Inni rozglądali się za przejściem do Nowoczesnej, bo tam mogliby być kimś z racji tego, że lepszych nie było. Jeszcze inni uważali, że ich związek z PO skończył się, gdy patia przegrała wybory więc swoją aktywność ograniczyli do zera. Struktury partii to jej fundamenty. Muszą być solidne, żeby można było cokolwiek zbudować.

2. Kluby Obywatelskie i spotkania w powiatach, czyli wyjście do ludzi zamiast siedzenia w drogich restauracjach.

Platformie Obywatelskiej bardzo brakowało filara aktywności pozaparlamentarnej. Prawo i Sprawiedliwość miało tymczasem doskonale rozwiniętą sieć Klubów „Gazety Polskiej”. Grzegorzowi Schetynie chodziło o to, żeby dać posłom PO jakieś zajęcie. Nie ma się co oszukiwać – opozycja nie ma w parlamencie wiele do zrobienia, bo większość i tak przegłosuje, co chce. Opozycja może jedynie pilnować, aby władza nie zdobyła większości głosów potrzebnej do zmiany Konstytucji.

Kluby Obywatelskie i Spotkania Obywatelskie w powiatach to także świetne forum do prezentowania i konsultowania programu partii. Żeby napisać dobry program, trzeba słuchać ludzi, a żeby ludzie dowiedzieli się o pomysłach partii, trzeba się z nimi spotkać. Spotkania są tym cenniejsze, że ogólnopolskie media transmitują znikomą część aktywności PO, a ważnych pytań jej liderowi nie zadają prawie wcale, bo wolą koncentrować się na kwestiach trzeciorzędnych w stylu tabloidowej pogoni za sensacją. Od marca 2016 r. politycy PO spotkali się z Polakami grubo ponad 1000 razy, a tych spotkań codziennie przybywa.

3. Realny i odpowiedzialny program.

Grzegorz Schetyna jest znany z tego, że jak coś robi, to porządnie. Dlatego należy uznać, że samorządowy, gospodarczy oraz senioralny program Platformy Obywatelskiej nie jest jak większość podobnych dokumentów w innych partiach politycznych – kolorowe broszurki bez realnego znaczenia. Lider PO nie angażowałby się w bzdury – szkoda mu na nie czasu.

4. Gabinet Cieni, czyli formalny monitoring działalności rządu.

Nie jestem fanem tego typu gremiów, ale rozumiem zamysł polityczny, który za tym stał: Pokazanie, że Platforma Obywatelska może mieć wewnętrzny organ, który będzie odnosił się do działań rządu. Skład Gabinetu Cieni jest szerszy niż cały klub parlamentarny Nowoczesnej. Mam nadzieję, że tuż przed wyborami Gabinet Cieni pokaże kilka projektów ustaw w najpilniejszych sprawach do realizacji tuż po objęciu władzy.

5. Współpraca z Nowoczesną, czyli oferta dla byłych wyborców Platformy.

To polityczny majstersztyk lidera PO. Jednocześnie zlikwidował liberalną konkurencję dla swojej partii i zaproponował jej wyborcom naprawdę dobrą ofertę. To pokazuje wielką odpowiedzialność Grzegorza Schetyny i równie wielki szacunek dla wyborców nie tylko swojej partii.

6. Ujazdowski kandydatem na prezydenta Wrocławia – decyzja ryzykowna, ale mająca głęboki sens.

Platforma Obywatelska nie miała dobrego kandydata po tym, gdy stało się jasne, że trzeba wycofać Alicję Chybicką. Inni, którzy zgłosili się do rywalizacji o to miasto, nie są do zaakceptowania dla PO. Jaros to gnida – niszczył PO, gdy w niej był. Sutryk to marionetka Dutkiewicza – jak Duda jest marionetką Kaczyńskiego. Ujazdowski nawet bez poparcia PO ma 15% w sondażach, a to więcej niż wszyscy pozostali kandydaci łącznie.

7. Przestańcie bujać w obłokach.

Konkurenci Platformy Obywatelskiej mieli dwa i pół roku, żeby pokazać, że potrafią zbudować alternatywę dla PO, ale i dla PiS. Nie zbudowali dosłownie niczego. Biedroń obszczekujący PO jest żałosny, ponieważ poucza ludzi, którym nie dorasta do pięt pod względem wiedzy i doświadczenia. Czy to się komuś podoba, czy nie – tylko Platforma Obywatelska z Grzegorzem Schetyną na czele ma instrumenty, wiedzę i doświadczenie potrzebne nie tylko do pokonania Prawa i Sprawiedliwości, ale także do posprzątania po tych troglodytach.

                          Fot.: Tomasz Radzik

Komentarze

Najchętniej czytane

Telewizja Polsat uległa PiS

Najpierw fiskus zażądał od spółek właściciela Polsatu kilkudziesięciu milionów złotych zaległego podatku. Potem szefową segmentu informacji i publicystyki w telewizji Polsat została znana z prawicowych odchyleń Dorota Gawryluk. Wczoraj gościem Polsat News była Julia Przyłębska – marionetka partii rządzącej, żona agenta SB, który jest obecnie ambasadorem Polski w Berlinie, niby prezes niby Trybunału konstytucyjnego. To znak, że Gawryluk starannie wykonała zalecenia płynące z siedziby PiS, ponieważ Przyłębska bywa tylko tam, gdzie nie ma trudnych pytań. Taki obrót spraw przyjmuję ze smutkiem. Właściciela Polsatu – Zygmunta Solorza - uważam za absolutnego geniusza biznesu, któremu konkurenci z TVP i TVN nie dorastają do pięt. Smutne, że znowu dał się złamać partii Jarosława Kaczyńskiego. Znowu, bo w 2007 roku też tak się stało. Na kilka tygodni przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi do biur Solorza politycy PiS wysłali Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a kilka dni później

Premier Morawiecki narobił nam wstydu w Berlinie i Monachium

To nie była dobra wizyta Mateusza Morawieckiego u naszych zachodnich sąsiadów. Najpierw na bzdury opowiadane przez polskiego premiera nie dała się nabrać kanclerz Angela Merkel, a potem uczestnicy Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Najpierw Berlin. Oglądając wspólną konferencję prasową Merkel i Morawieckiego narastało we mnie zażenowanie. Było mi przykro, że premier mojego kraju świadomie kłamie mówiąc, że polskie sądy pracują najwolniej w Europie, a prawda jest taka, że są w środku zestawienia. Potem, gdy opowiadał brednie, że Polska może być motorem wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej. To tak, jakby rower miał ciągnąć samochód ciężarowy. Premier Morawiecki nie poprzestał jednak na tym i porównał PKB Polski i Hiszpanii, ale – uwaga – z roku 1951, czyli czasów stalinizmu. To pewnie dlatego, że nie chciało mu przejść przez gardło pochwalenie gospodarczej sytuacji naszego kraju z lat 2007-2015. Bardzo to małe i smutne – niegodne premiera polskiego rządu. Generalnie, M

Nie wezmę udziału w referendum Andrzeja Dudy

Uważam za wyjątkowo bezczelne i niegodziwe domaganie się referendum na temat zmiany Konstytucji przez człowieka, który obecną Konstytucję wielokrotnie, świadomie i z premedytacją złamał i którą do końca swojej ponurej prezydentury jeszcze nie raz złamie. Nie wezmę udziału w referendum nawet, gdyby trwało pół roku, lokal do głosowania znajdował się w „Biedronce” albo w „Lidlu”, a za udział w głosowaniu dawano zimne piwo. Andrzej Duda chce kosztem ok. 150 mln zł z pieniędzy nas wszystkich dodać sobie znaczenia. Nie ma na to mojej zgody. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że złoży do Senatu wniosek o dwudniowe referendum, które miałoby odbyć się w dniach 10-11 listopada 2018 roku. Nikt tego referendum nie chce – ani partia rządząca, ani partie opozycyjne. Jeśli w siedzibie PiS zapadnie decyzja, aby głosować zgodnie z wolą Dudy, obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka i szanującego podstawowe reguły demokraty jest takie referendum zbojkotować. W procedurze zmiany Konstytu

Sperma+

Od początku pisania tego bloga (od września 2012 r.) jak ognia staram się unikać pisania o kwestiach, które można uznać za obyczajowe. Nie będę ukrywał, że pisząc o tym czuję się niekomfortowo, krępuje mnie pisanie o tym, a ponadto uważam, że polityka, a zwłaszcza polityka poważna, oparta na rozumie, wiedzy i zdrowym rozsądku, powinna od kwestii łóżkowych trzymać się jak najdalej, ponieważ polityka to sprawy publiczne, a sprawy intymne powinny pozostać prywatne. Gdy jednak na światło dzienne wypływają informacje o seksaferze z udziałem prominentnego polityka partii rządzącej i – przynajmniej formalnie – drugiej osoby w państwie, sprawy prywatne nie tylko stają się publiczne, ale też – jeśli są prawdziwe – zagrażają interesowi publicznemu całego państwa. Zastrzeżenie „jeśli są prawdziwe” jest konieczne, ponieważ mamy do czynienia z medium o wyjątkowo wątpliwej reputacji, ale mimo upływu czasu, informacje nie zostały w żaden sposób zdementowane, a oskarżany polityk milczy. Tygod

Wpłacali pieniądze na PiS – otrzymali posady w państwowych spółkach

Bomba wybuchła. Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Krzysztof Brejza ujawnili wczoraj pierwszą grupę nazwisk osób, które wpłacały pieniądze na kampanię wyborczą PiS, a potem otrzymały pracę w państwowych spółkach. Autor grafiki: Damian Kujawa Mało kto zauważył konferencję prasową polityków PO na ten temat. Pokazanie kilkunastu przypadków powinno wstrząsnąć opinią publiczną, a prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwo. Mechanizm opisany na konferencji jest prosty. Określone osoby wpłacają pieniądze na PiS, a następnie uzyskują stanowiska w spółkach Skarbu Państwa ze względu na to, że partia PiS obsadziła zarządy tych spółek i wymienia profesjonalistów na kadry partyjne.  Mamy tutaj do czynienia nie ze zjawiskiem jednostkowym, które zawsze może się zdarzyć, a polegającym na tym, że osoba z kwalifikacjami wpłaca na partię polityczną, a następnie obejmuje prace w spółce, która jest zarządzana pośrednio przez ta partię. Przeciwnie. Przedstawienie pierwszej grupy

Andrzej Duda podpisał ustawy o SN i KRS. To koniec bezstronnych sądów

Prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Na nic zdały się apele prawniczych autorytetów o zawetowanie ustaw. Na nic zdały się analizy, z których wynikało, że podpisanie tych ustaw ostatecznie zniszczy niezależność sądów od woli polityków. To smutny dzień w historii Polski. Andrzej Duda kosztem nas wszystkich zrobił piękny prezent świąteczny ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro. Żenujące są tłumaczenia Dudy, że podpisał ustawy, bo to jego ustawy. Prawda jest taka, że poprawki partii rządzącej do tych ustaw były bardziej obszerne niż projekty ustaw wysłane przez prezydenta do parlamentu. Andrzejowi Dudzie od początku (od lipcowych wet do poprzednich ustaw) chodziło wyłącznie o jego władzę nad sądownictwem kosztem władzy Zbigniewa Ziobry. W poprzednich ustawach Ziobro miał 100% władzy nad sądami, a Duda 0%. W nowych ustawach Ziobro ma 90

Frasyniuk bezwzględnie ocenił zachowanie Biedronia i poparł Koalicję Obywatelską

Muszę być uczciwy: Nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem Władysława Frasyniuka. Wielokrotnie pisałem o nim bardzo krytycznie i wszystko to pozostaje w mocy. Nie mogę jednak nie docenić faktu, iż działacz antykomunistycznej opozycji z czasów PRL-u – po trzech latach analitycznego błądzenia – przejrzał na oczy i zrozumiał polityczną rzeczywistość fundamentalną jak to, że 2+2=4. Doceniam to, cieszę się i dziękuję za trzeźwy osąd. Doradcą Roberta Biedronia jest Jakub Bierzyński. To były doradca Ryszarda Petru znany z nienawiści do Platformy Obywatelskiej. Być może nienawiść ta ma swe źródło w tym, że chciał być doradcą Grzegorza Schetyny, a lider PO wyrzucił go za drzwi, jak lata temu ówczesny szef partii Donald Tusk wyrzucił za drzwi Eryka Mistewicza. Nie wiem. Faktem jest, że Biedroń szkaluje Koalicję Obywatelską i – tak samo jak kiedyś Petru – ogłasza, że chce być premierem. Grzegorz Schetyna nigdy tego nie robi. Szkalowanie Koalicji Obywatelskiej to droga donikąd, a pr

PiS chce wpędzić Wałęsę do grobu

Wojewoda pomorski Dariusz Drelich - ten sam, który sprzątanie po nawałnicach lekceważąco nazwał grabieniem liści, a potem wyparł się własnych słów nazywając je fake newsem – wydał „Solidarności” zgodę na trzyletnie cykliczne zgromadzenia w Gdańsku z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych, co oznacza, że 31 sierpnia przed Stocznią Gdańską nie będą mogły odbyć się alternatywne uroczystości z udziałem Lecha Wałęsy oraz innych bohaterów wydarzeń z 1980 r. Proces usuwania Lecha Wałęsy z historii polskich przemian demokratycznych 1989 r. trwa w Polsce od dawna. Ci, którzy przespali moment wielkiego narodowego zrywu albo po prostu nie mieli odwagi stanąć naprzeciw brutalnej machiny komunistycznej represji, od lat starają umniejszać zasługi prawdziwych bohaterów, aby dodać znaczenie własnym zupełnie nieheroicznym, a często wręcz znikomym działaniom po stronie „Solidarności” w tamtych trudnych czasach. Lech Kaczyński / fot. autor nieznany. Plan jest taki, aby zastąpić Lecha Wałęs

Morawiecki upamiętnił Brygadę Świętokrzyską, która kolaborowała z III Rzeszą

Ciąg dalszy międzynarodowych sukcesów premiera. Upamiętnienie kolaborantów, twierdzenie, że w 1968 r. nie było Polski i opowiadanie o żydowskich sprawcach Holokaustu rozwścieczyło stronę Izraelską i wywołało lawinę komentarzy w Monachium, gdzie Mateusz Morawiecki opowiadał te brednie. Dodajmy do tego jeszcze odmowę wojewody dotyczącą włączenia syren w Warszawie w rocznicę wybuchu powstania w getcie i mamy wystarczająco obszerny materiał, aby domagać się dymisji Rady Ministrów. „Schetyna ma problem, bo idzie do centrum, a PiS już tam jest” – mówili komentatorzy po zamianie Szydło na Morawieckiego. Jak zwykle mieli rację. Tej nocy rząd nie pójdzie spać. Do jutrzejszego poranka muszą znaleźć Żyda, który mordował Polaków lub innych Żydów oraz jego życiorys i zdjęcie. Mile widziane są też powiązania tego zwyrodnialca z politykami PO. Bez tego, udział polityków PiS w porannych programach nie ma sensu. Jeszcze ze trzy dni sukcesów PiS na arenie międzynarodowej, a rządzący zaczną modli

Działacze Nowoczesnej odchodzą z partii Petru i zaczynają współpracę z Platformą

Grupa działaczy Nowoczesnej z Przemyśla opuściła dziś partię Ryszarda Petru i rozpoczęła współpracę z Platformą Obywatelską. Szeregi Nowoczesnej topnieją także na Dolnym Śląsku, a z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że to dopiero początek kłopotów partii Ryszarda Petru. Jeśli działacze Nowoczesnej odchodzą z partii na dwa tygodnie przed konwencją programowa, która miała stanowić „nowe otwarcie” to znak, że nie wierzą w Ryszarda Petru i jego kochankę Joannę Schmidt oraz w aroganckie i niezbyt mądre posłanki Lubnauer i Scheuring-Wielgus. Impreza, która w innych partiach ma charakter wesoły, w Nowoczesnej raczej będzie stypą. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna / fot. autor nieznany W lipcu Ryszard Petru marzył o rozbiciu Platformy Obywatelskiej i przejęciu jej pieniędzy. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że z Ewą Kopacz byłoby mu łatwiej, co zostało przyjęte oklaskami przez współpracowników i zwolenników Grzegorza Schetyny. Nie minął nawet rok, a z Nowoczesnej niewiele