Przejdź do głównej zawartości

Jak politycy PiS niechcący wypromowali program PO

O tym, że kłamanie jest dla Mateusza Morawieckiego czymś tak naturalnym, że robi to bez zająknięcia i bez mrugnięcia okiem, mieliśmy okazję przekonać się wielokrotnie. Inni politycy PiS również potrafią łgać bez choćby odrobiny zażenowania i poczucia wstydu.

Z kłamstw Morawieckiego i Poręby o tym, że Platforma Obywatelska nie ma programu, wyszło jednak coś dobrego: Program partii Grzegorza Schetyny został wreszcie wypromowany. Wreszcie, bo gdy po półtora roku rac zaprezentowano go w październiku 2017 roku, nie odbiło się to w mediach szerokim echem. Nie stało się tak, ponieważ media były wtedy zainteresowane głównie tym, aby doprowadzić do rozłamu w Platformie Obywatelskiej. Dobrze, że media przynajmniej teraz naprawiają swój błąd, nawet jeśli w niewielkim stopniu.

Z programem PO warto się zapoznać nie dlatego, że jest obszerny, bo liczy aż 76 stron. Warto się z nim zapoznać, ponieważ ta partia pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny konsekwentnie buduje swoją wiarygodność. Schetyny nie przyłapiecie na kłamstwie, bo on nie kłamie – wie, że byłoby to krótkowzroczne i ryzykowne, bo każdy, w dowolnym momencie mógłby mu kłamstwo wypomnieć i musiałby się tłumaczyć. Jeśli coś deklaruje, wiadomo, że dotrzyma słowa – przyznają to nawet sieroty po Tusku.

Siła PiS polega dziś na tym, że media ciągle pozwalają politykom tej partii manipulować i kłamać. Gdyby media wykonywały swoją robotę dobrze, to sama pracowitość Platformy Obywatelskiej oraz współpraca z Nowoczesną, spowodowałyby, że Koalicja Obywatelska w każdym sondażu poza CBOS miałaby 35% poparcia.

Platforma Obywatelska wysłała premierowi Morawieckiemu samorządowy program PO, poprosiła o przesłanie samorządowego programu Prawa i Sprawiedliwości oraz zaproponowała debatę.

P.s. Koalicja Obywatelska nie musiałaby wystawiać po Polsce 2000 billboardów, które bardzo bolą PiS, gdyby posłowie PO i N mogli normalnie pracować na sejmowych komisjach i na sali plenarnej. Widać geniusz Jarosława Kaczyńskiego.

Komentarze