Przejdź do głównej zawartości

Biedroń ucieka ze Słupska - afera pedofilska przerosła go

Robert Biedroń ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję na stanowisku prezydenta Słupska. Spodziewam się, że nadal będzie jeździł po Polce opowiadając infantylne i utopijne farmazony, a także nadal brylował w ogólnopolskich mediach opowiadając te same infantylne farmazony. Skąd to wiem? Stąd, że Biedroń tylko to potrafi. Jakakolwiek poważna rozmowa przerasta go. Świadczy o tym chociażby to, że od jakiegoś czasu nie odbiera telefonu od lidera Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny. Stchórzył przed nim i postanowił udawać martwego.

Biedroń nie zbuduje żadnej liczącej się siły politycznej, ponieważ brak mu wiedzy i doświadczenia w politycznym budowaniu. Jego publiczne istnienie opiera się tylko i wyłącznie na przychylności sporej części dziennikarzy, a wynika ona z faktu, że dziennikarze ci są tak samo infantylni, jak Biedroń. Kilka rzeczowych i merytorycznych pytań wystarczy, aby Biedronia zetrzeć na proch. Gdy ktoś mu je zada, zdenerwuje się, zacznie się nad sobą użalać, wyjdzie ze studia i przestanie odbierać telefon.

Lepsi od Biedronia nie potrafili zbudować szkieletu partii politycznej, który jest niezbędny, aby jakakolwiek inicjatywa nie była jedynie inicjatywą kanapową. Kto? Janusz Palikot. Miał pieniądze zarobione na działalności gospodarczej, miał wiedzę i doświadczenie wyniesione z Platformy Obywatelskiej - partii pod względem struktur zbudowanej wręcz modelowo. Te wszystkie atuty mogły przełożyć się na zgromadzenie wokół siebie odpowiednich ludzi, co byłoby dopełnieniem całości. Palikot poniósł klęskę, bo miał wokół siebie ludzi przypadkowych, głupszych od niego, a bardzo często po prostu prymitywnych.

Biedroń nie ma pieniędzy Palikota, nie ma wiedzy o budowaniu projektu politycznego, nie ma wiedzy i zdania o sprawach kluczowych tu i teraz oraz na przyszłość. Nie ma powodu, by traktować go poważnie. Przestanie istnieć, gdy tylko skończy się przychylność mediów wobec niego. Gdy będzie traktowany tak surowo, jak Tusk, Kaczyński czy Schetyna, znowu stchórzy i przestanie odbierać telefon. Zanim jednak zapadnie się pod ziemię, zacznie płakać w blasku fleszy, że media robią na niego nagonkę, a jej inspiratorami są PiS i PO, które się go boją.

Problemem Biedronia jest też jego rozdęte do galaktycznych rozmiarów ego, które nie pozwala mu na zdrowy osąd rzeczywistości. To drugi - obok afery pedofilskiej w Słupsku - powód jego ewakuacji z tego miasta i podjęcia desperackiej próby zaistnienia w ogólnopolskiej polityce.

Komentarze