Przejdź do głównej zawartości

List otwarty do członków Platformy Obywatelskiej

Szanowne Koleżanki i Koledzy,

Za kilka dni (26 stycznia) będzie trzecia rocznica objęcia funkcji Przewodniczącego naszej partii przez Grzegorza Schetynę. Pod koniec 2015 roku, po przegranych przez naszą partię wyborach prezydenckich i parlamentarnych, znaleźliśmy się nie tylko na rozdrożu, ale nawet na bardzo ostrym zakręcie. Poparcie dla naszej partii zaczęło gwałtownie spadać, a dla naszych konkurentów z Nowoczesnej błyskawicznie rosło. W krytycznym momencie poparcie dla Platformy Obywatelskiej wynosiło zaledwie 9% a dla Nowoczesnej aż 30%. W takich warunkach trzeba być niezwykle odważnym, aby chcieć przejąć władzę w partii oraz idącą za nią odpowiedzialność, a także niezwykle zdeterminowanym, aby nie dopuścić do rozłamu wewnątrz formacji, który niemal na pewno skutkowałby spadkiem poparcia poniżej progu wyborczego.

Grzegorz Schetyna doskonale rozumiał skalę wyzwania, która stoi przed każdym, kto będzie chciał kandydować, a tym bardziej przed każdym, kto zostanie wybrany na Przewodniczącego PO. Trafnie odczytał dawane mu sygnały, że to jego czas i że albo teraz, albo nigdy. Szczęśliwie, ówczesny Zarząd Krajowy PO, który przed wyborami parlamentarnymi nie wykazywał się wystarczająco dużym zdrowym rozsądkiem np. gdy pozwolił na to, aby „jedynką” w Legnicy był Stanisław Huskowski i na to, aby Grzegorz Schetyna kandydował z Kielc, a wcześniej na to, żeby członek PO Marcin Zawiła nie miał poparcia własnej partii w staraniach o reelekcję na stanowisku prezydenta Jeleniej Góry, a żeby poparcie naszej partii miał w tych zmaganiach Marek Obrębalski - człowiek dla nas obcy, bardzo szybko i bardzo pozytywnie odpowiedział w osobach szefów regionów na deklarację Grzegorza Schetyny, że będzie kandydował na szefa partii. Wcześniej mądrze zdecydowano, że prowizorka trwająca od wyjazdu Donalda Tuska, gdy p.o. szefowej partii była Ewa Kopacz nie może trwać dłużej i partia musi wybrać pełnoprawnego lidera. Szybko okazało się, że Grzegorz Schetyna ma poparcie ¾ szefów regionów i jak taran prze do zwycięstwa - ku przerażeniu Hanny Gronkiewicz-Waltz, która do końca uważała, że Ewa Kopacz nadal powinna być pełniącą obowiązki. Zgaduję, że po to, aby po 2,5 roku kadencji w Radzie Europejskiej wrócił do Polski Donald Tusk i znowu był szefem partii.

Przewodniczącym naszej partii został Grzegorz Schetyna i od pierwszych dni zarządzania partią zaczął leczyć bolączki Platformy Obywatelskiej, które doskonale znał. Zrobił porządek w strukturach, zmobilizował członków do aktywności polegającej na regularnych spotkaniach z potencjalnym elektoratem – stąd powstanie Klubów Obywatelskich oraz Spotkania Obywatelskie w każdym powiecie każdego województwa. Równolegle, rozpoczęło się pisanie programu PO na wybory samorządowe, bo właśnie te wybory były pierwsze w kolejności. Potrzeba czasu, aby te wszystkie aktywności dały pozytywną zmianę w sondażach. Od początku było wiadomo, że poprawy nie będzie na pstryknięcie palcami. Dziś wiadomo już, że się udało. Udało się mimo bardzo dużego wysiłku dziennikarzy, publicystów, a także niektórych ówczesnych członków naszej partii zmierzających do tego, aby Platforma Obywatelska przestała istnieć. Próbowano do tego doprowadzić zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz partii. Gdyby wysiłki złych ludzi nie okazały się daremne, partia Jarosława Kaczyńskiego rządziłaby dziś nie w połowie, a we wszystkich sejmikach województw, ponieważ w wyborach samorządowych nie miałaby poważnej alternatywy – alternatywę zbudował przecież nasz Szef Grzegorz Schetyna.

Zadajcie sobie pytanie, gdzie są dziś wszyscy ci, którzy przez ostatnie trzy lata byli przez media lansowani na liderów opozycji: Mateusz Kijowski, Ryszard Petru, Władysław Frasyniuk i kilku innych. A w jakim miejscu jest dziś nasz Szef, a my razem z nim. Zadając sobie to pytanie i znajdując na nie odpowiedź zdacie sobie sprawę, że Grzegorz Schetyna wygrał z nimi wszystkimi dzięki swojemu uporowi, konsekwencji i mrówczej pracy. Gdyby ci, którzy mówili: „Grzegorz jest na chwilę, zaraz wróci Donald” zdołali nam to wmówić, dzisiaj Platformy Obywatelskiej pewnie już by nie było. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, kto bardzo cieszyłby się z tego. Podpowiadam: Nie tylko Jarosław Kaczyński.

Jesteśmy na początku roku podwójnych wyborów – do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu - a gdy przez tę podwójną elekcję przejdziemy, będziemy musieli znaleźć siłę na ostatnie wybory w tym cyklu – prezydenckie w 2020 roku. Jeśli chcemy, aby Platforma Obywatelska wygrała wybory 2019, których wynik będzie determinował rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich rok później, musimy stanąć murem za naszym liderem. Musimy być wokół Grzegorza Schetyny skupieni tak bardzo, jak byliśmy skupieni wokół Donalda Tuska w kampanii parlamentarnej 2007 roku. Chcąc być uczciwym, nie mogę nie wspomnieć o tym, że wielu z nas przez minione trzy lata - w jakimś przedziwnym stanie psychicznym - upatrywało swoich szans nie w zwycięstwie PO, ale w jej klęsce. Byli wśród nas i pewnie nadal są tacy (chciałbym się mylić), którzy uważali, że szkodzenie Grzegorzowi Schetynie jest dobre dla naszej partii. Uważali, że w ten sposób pomagają Donaldowi Tuskowi i nie ważne było, że przede wszystkim pomagają Jarosławowi Kaczyńskiemu. Lojalność i szacunek wobec obecnego lidera partii nie mieściły się w kanonie zachowań, do których byli zdolni. Lojalność i szacunek wobec członków Platformy Obywatelskiej to za to znak rozpoznawczy naszego Przewodniczącego. Pokazywał to w czasach dla siebie najtrudniejszych, gdy wielu na jego miejscu odwróciłoby się i poszło własną drogą nie chcąc dłużej znosić niezasłużonych szykan.

Zaangażowania Przewodniczącego, Zarządu Krajowego i Klubu Parlamentarnego wymaga budowa konstruktywnych relacji Platformy Obywatelskiej ze Stowarzyszeniem Młodzi Demokraci. Organizacja młodzieżowa musi być naszym naturalnym zapleczem – zwłaszcza w kampanii parlamentarnej. Żeby ludzi z SMD przekonać do wysiłku na rzecz wyborczego zwycięstwa PO, trzeba dać im poczucie, że mają wpływ na partię – krajowe władze Stowarzyszenia powinny mieć możliwie najłatwiejszy dostęp do Zarządu Krajowego partii. Analogicznie – regionalne władze SMD powinny mieć możliwie najprostszy dostęp do regionalnych władz PO. Nie możemy pozwolić sobie na to, by działacze młodzieżówki byli obojętni wobec kampanii wyborczej oraz wyborczego wyniku naszej partii – jak miało to miejsce w obydwu kampaniach 2015 roku.

Rok 2019 – jakkolwiek patetycznie to zabrzmi – rozstrzygnie o losach naszego kraju na wiele następnych lat. Od nas wszystkich zależy wynik tych wyborów – od naszej pracowitości ramię w ramię z Przewodniczącym. Jego pracowitość i wytrwałość musi być wspierana przez nasze pełne i bezwarunkowe zaangażowanie. W terenie, ale także w mediach – tych tradycyjnych, ale także w tych nowych - społecznościowych. Trzeba bronić go przed atakami i tłumaczyć na czym polega jego praca, a także wyjaśniać, że polityka to nie konkurs piękności. Jeśli wygramy – będzie to nasz sukces. Jeśli przegramy – będzie to nasza porażka. Porażka nas wszystkich, a nie tylko Grzegorza Schetyny – tak łatwo na pewno nie będzie. Jeśli wygramy wybory parlamentarne, nasz kandydat (ktokolwiek nim będzie), wygra wybory prezydenckie w roku następnym. Jeśli przegramy – on także przegra. Na początku 2020 roku czekają nas wybory szefa partii, a wybór Grzegorza Schetyny (wierzę w to bardzo i szczerze mu tego życzę już wtedy premiera) na drugą kadencję powinien być formalnością, bo mu się to od nas będzie należało. Jeśli przegramy wybory parlamentarne, sytuacja naszej partii może być tak fatalna, że może już nie mieć znaczenia, kto nią pokieruje.


Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami, 

Adrian (nazwisko znają władze partii), 
członek Platformy Obywatelskiej w regionie mazowieckim.



Komentarze

Najchętniej czytane

Telewizja Polsat uległa PiS

Najpierw fiskus zażądał od spółek właściciela Polsatu kilkudziesięciu milionów złotych zaległego podatku. Potem szefową segmentu informacji i publicystyki w telewizji Polsat została znana z prawicowych odchyleń Dorota Gawryluk. Wczoraj gościem Polsat News była Julia Przyłębska – marionetka partii rządzącej, żona agenta SB, który jest obecnie ambasadorem Polski w Berlinie, niby prezes niby Trybunału konstytucyjnego. To znak, że Gawryluk starannie wykonała zalecenia płynące z siedziby PiS, ponieważ Przyłębska bywa tylko tam, gdzie nie ma trudnych pytań. Taki obrót spraw przyjmuję ze smutkiem. Właściciela Polsatu – Zygmunta Solorza - uważam za absolutnego geniusza biznesu, któremu konkurenci z TVP i TVN nie dorastają do pięt. Smutne, że znowu dał się złamać partii Jarosława Kaczyńskiego. Znowu, bo w 2007 roku też tak się stało. Na kilka tygodni przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi do biur Solorza politycy PiS wysłali Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a kilka dni później

Premier Morawiecki narobił nam wstydu w Berlinie i Monachium

To nie była dobra wizyta Mateusza Morawieckiego u naszych zachodnich sąsiadów. Najpierw na bzdury opowiadane przez polskiego premiera nie dała się nabrać kanclerz Angela Merkel, a potem uczestnicy Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Najpierw Berlin. Oglądając wspólną konferencję prasową Merkel i Morawieckiego narastało we mnie zażenowanie. Było mi przykro, że premier mojego kraju świadomie kłamie mówiąc, że polskie sądy pracują najwolniej w Europie, a prawda jest taka, że są w środku zestawienia. Potem, gdy opowiadał brednie, że Polska może być motorem wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej. To tak, jakby rower miał ciągnąć samochód ciężarowy. Premier Morawiecki nie poprzestał jednak na tym i porównał PKB Polski i Hiszpanii, ale – uwaga – z roku 1951, czyli czasów stalinizmu. To pewnie dlatego, że nie chciało mu przejść przez gardło pochwalenie gospodarczej sytuacji naszego kraju z lat 2007-2015. Bardzo to małe i smutne – niegodne premiera polskiego rządu. Generalnie, M

Nie wezmę udziału w referendum Andrzeja Dudy

Uważam za wyjątkowo bezczelne i niegodziwe domaganie się referendum na temat zmiany Konstytucji przez człowieka, który obecną Konstytucję wielokrotnie, świadomie i z premedytacją złamał i którą do końca swojej ponurej prezydentury jeszcze nie raz złamie. Nie wezmę udziału w referendum nawet, gdyby trwało pół roku, lokal do głosowania znajdował się w „Biedronce” albo w „Lidlu”, a za udział w głosowaniu dawano zimne piwo. Andrzej Duda chce kosztem ok. 150 mln zł z pieniędzy nas wszystkich dodać sobie znaczenia. Nie ma na to mojej zgody. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że złoży do Senatu wniosek o dwudniowe referendum, które miałoby odbyć się w dniach 10-11 listopada 2018 roku. Nikt tego referendum nie chce – ani partia rządząca, ani partie opozycyjne. Jeśli w siedzibie PiS zapadnie decyzja, aby głosować zgodnie z wolą Dudy, obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka i szanującego podstawowe reguły demokraty jest takie referendum zbojkotować. W procedurze zmiany Konstytu

Sperma+

Od początku pisania tego bloga (od września 2012 r.) jak ognia staram się unikać pisania o kwestiach, które można uznać za obyczajowe. Nie będę ukrywał, że pisząc o tym czuję się niekomfortowo, krępuje mnie pisanie o tym, a ponadto uważam, że polityka, a zwłaszcza polityka poważna, oparta na rozumie, wiedzy i zdrowym rozsądku, powinna od kwestii łóżkowych trzymać się jak najdalej, ponieważ polityka to sprawy publiczne, a sprawy intymne powinny pozostać prywatne. Gdy jednak na światło dzienne wypływają informacje o seksaferze z udziałem prominentnego polityka partii rządzącej i – przynajmniej formalnie – drugiej osoby w państwie, sprawy prywatne nie tylko stają się publiczne, ale też – jeśli są prawdziwe – zagrażają interesowi publicznemu całego państwa. Zastrzeżenie „jeśli są prawdziwe” jest konieczne, ponieważ mamy do czynienia z medium o wyjątkowo wątpliwej reputacji, ale mimo upływu czasu, informacje nie zostały w żaden sposób zdementowane, a oskarżany polityk milczy. Tygod

Wpłacali pieniądze na PiS – otrzymali posady w państwowych spółkach

Bomba wybuchła. Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Krzysztof Brejza ujawnili wczoraj pierwszą grupę nazwisk osób, które wpłacały pieniądze na kampanię wyborczą PiS, a potem otrzymały pracę w państwowych spółkach. Autor grafiki: Damian Kujawa Mało kto zauważył konferencję prasową polityków PO na ten temat. Pokazanie kilkunastu przypadków powinno wstrząsnąć opinią publiczną, a prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwo. Mechanizm opisany na konferencji jest prosty. Określone osoby wpłacają pieniądze na PiS, a następnie uzyskują stanowiska w spółkach Skarbu Państwa ze względu na to, że partia PiS obsadziła zarządy tych spółek i wymienia profesjonalistów na kadry partyjne.  Mamy tutaj do czynienia nie ze zjawiskiem jednostkowym, które zawsze może się zdarzyć, a polegającym na tym, że osoba z kwalifikacjami wpłaca na partię polityczną, a następnie obejmuje prace w spółce, która jest zarządzana pośrednio przez ta partię. Przeciwnie. Przedstawienie pierwszej grupy

Andrzej Duda podpisał ustawy o SN i KRS. To koniec bezstronnych sądów

Prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Na nic zdały się apele prawniczych autorytetów o zawetowanie ustaw. Na nic zdały się analizy, z których wynikało, że podpisanie tych ustaw ostatecznie zniszczy niezależność sądów od woli polityków. To smutny dzień w historii Polski. Andrzej Duda kosztem nas wszystkich zrobił piękny prezent świąteczny ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro. Żenujące są tłumaczenia Dudy, że podpisał ustawy, bo to jego ustawy. Prawda jest taka, że poprawki partii rządzącej do tych ustaw były bardziej obszerne niż projekty ustaw wysłane przez prezydenta do parlamentu. Andrzejowi Dudzie od początku (od lipcowych wet do poprzednich ustaw) chodziło wyłącznie o jego władzę nad sądownictwem kosztem władzy Zbigniewa Ziobry. W poprzednich ustawach Ziobro miał 100% władzy nad sądami, a Duda 0%. W nowych ustawach Ziobro ma 90

Frasyniuk bezwzględnie ocenił zachowanie Biedronia i poparł Koalicję Obywatelską

Muszę być uczciwy: Nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem Władysława Frasyniuka. Wielokrotnie pisałem o nim bardzo krytycznie i wszystko to pozostaje w mocy. Nie mogę jednak nie docenić faktu, iż działacz antykomunistycznej opozycji z czasów PRL-u – po trzech latach analitycznego błądzenia – przejrzał na oczy i zrozumiał polityczną rzeczywistość fundamentalną jak to, że 2+2=4. Doceniam to, cieszę się i dziękuję za trzeźwy osąd. Doradcą Roberta Biedronia jest Jakub Bierzyński. To były doradca Ryszarda Petru znany z nienawiści do Platformy Obywatelskiej. Być może nienawiść ta ma swe źródło w tym, że chciał być doradcą Grzegorza Schetyny, a lider PO wyrzucił go za drzwi, jak lata temu ówczesny szef partii Donald Tusk wyrzucił za drzwi Eryka Mistewicza. Nie wiem. Faktem jest, że Biedroń szkaluje Koalicję Obywatelską i – tak samo jak kiedyś Petru – ogłasza, że chce być premierem. Grzegorz Schetyna nigdy tego nie robi. Szkalowanie Koalicji Obywatelskiej to droga donikąd, a pr

PiS chce wpędzić Wałęsę do grobu

Wojewoda pomorski Dariusz Drelich - ten sam, który sprzątanie po nawałnicach lekceważąco nazwał grabieniem liści, a potem wyparł się własnych słów nazywając je fake newsem – wydał „Solidarności” zgodę na trzyletnie cykliczne zgromadzenia w Gdańsku z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych, co oznacza, że 31 sierpnia przed Stocznią Gdańską nie będą mogły odbyć się alternatywne uroczystości z udziałem Lecha Wałęsy oraz innych bohaterów wydarzeń z 1980 r. Proces usuwania Lecha Wałęsy z historii polskich przemian demokratycznych 1989 r. trwa w Polsce od dawna. Ci, którzy przespali moment wielkiego narodowego zrywu albo po prostu nie mieli odwagi stanąć naprzeciw brutalnej machiny komunistycznej represji, od lat starają umniejszać zasługi prawdziwych bohaterów, aby dodać znaczenie własnym zupełnie nieheroicznym, a często wręcz znikomym działaniom po stronie „Solidarności” w tamtych trudnych czasach. Lech Kaczyński / fot. autor nieznany. Plan jest taki, aby zastąpić Lecha Wałęs

Morawiecki upamiętnił Brygadę Świętokrzyską, która kolaborowała z III Rzeszą

Ciąg dalszy międzynarodowych sukcesów premiera. Upamiętnienie kolaborantów, twierdzenie, że w 1968 r. nie było Polski i opowiadanie o żydowskich sprawcach Holokaustu rozwścieczyło stronę Izraelską i wywołało lawinę komentarzy w Monachium, gdzie Mateusz Morawiecki opowiadał te brednie. Dodajmy do tego jeszcze odmowę wojewody dotyczącą włączenia syren w Warszawie w rocznicę wybuchu powstania w getcie i mamy wystarczająco obszerny materiał, aby domagać się dymisji Rady Ministrów. „Schetyna ma problem, bo idzie do centrum, a PiS już tam jest” – mówili komentatorzy po zamianie Szydło na Morawieckiego. Jak zwykle mieli rację. Tej nocy rząd nie pójdzie spać. Do jutrzejszego poranka muszą znaleźć Żyda, który mordował Polaków lub innych Żydów oraz jego życiorys i zdjęcie. Mile widziane są też powiązania tego zwyrodnialca z politykami PO. Bez tego, udział polityków PiS w porannych programach nie ma sensu. Jeszcze ze trzy dni sukcesów PiS na arenie międzynarodowej, a rządzący zaczną modli

Działacze Nowoczesnej odchodzą z partii Petru i zaczynają współpracę z Platformą

Grupa działaczy Nowoczesnej z Przemyśla opuściła dziś partię Ryszarda Petru i rozpoczęła współpracę z Platformą Obywatelską. Szeregi Nowoczesnej topnieją także na Dolnym Śląsku, a z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że to dopiero początek kłopotów partii Ryszarda Petru. Jeśli działacze Nowoczesnej odchodzą z partii na dwa tygodnie przed konwencją programowa, która miała stanowić „nowe otwarcie” to znak, że nie wierzą w Ryszarda Petru i jego kochankę Joannę Schmidt oraz w aroganckie i niezbyt mądre posłanki Lubnauer i Scheuring-Wielgus. Impreza, która w innych partiach ma charakter wesoły, w Nowoczesnej raczej będzie stypą. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna / fot. autor nieznany W lipcu Ryszard Petru marzył o rozbiciu Platformy Obywatelskiej i przejęciu jej pieniędzy. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że z Ewą Kopacz byłoby mu łatwiej, co zostało przyjęte oklaskami przez współpracowników i zwolenników Grzegorza Schetyny. Nie minął nawet rok, a z Nowoczesnej niewiele