Przejdź do głównej zawartości

Polityczne centrum na granicy progu

Kobieca konwencja Platformy Obywatelskiej okazała się dużym sukcesem z dwóch powodów. Po pierwsze – doskonałego i bardzo premierowskiego przemówienia lidera partii Grzegorza Schetyny. Po drugie – dlatego, że Monice Wielichowskiej, która w ramach PO koordynuje sprawy kobiece, udało się skonstruować pełną i rzetelną ofertę polityczną bez uciekania się do skrajności. Nigdy nie będę feministą, ale niezwykle cenię to, że poseł Wielichowska nie pozwoliła sobie wejść na głowę skrajnie lewicowym środowiskom i postaciom, które kobiecą ofertę Platformy wysadziłyby w powietrze.

Pierwszym objawem sukcesu były nie tylko bardzo pozytywne reakcje na przemówienie Grzegorza Schetyny, ale także furia Roberta Biedronia i jego ludzi. Nędzny produkt marketingowy Jakuba Bierzyńskiego próbował wykpić kobiecą konwencję PO tym, że jednym z gadżetów projektu (S)prawa Polek są pilniczki do paznokci. Sam dostałem dwa takie od Moniki Wielichowskiej, aby utemperować ostry język i bardzo to sobie cenię. Partner Biedronia kłamał ponadto, że pilniczki oraz kremy były rozdawane na sobotniej konwencji. O tym, że tak nie było wiem od ludzi, którzy na tej konwencji byli. Ludzie Biedronia nie wytrzymali presji i stwierdzili, że kobieca konwencja naszej partii to zabieranie tematów Biedroniowi. Czyż to nie absurd?

Kolejnym objawem sukcesu jest wzmożenie partii opozycyjnych daleko poniżej progu wyborczego (Nowoczesna) oraz balansujących na jego granicy (Polskie Stronnictwo Ludowe). Katarzyna Lubnauer opowiada farmazony o budowie „politycznego centrum” z PSL i SLD, a Piotr Zgorzelski od ludowców rozszerzył tę komiczną konstrukcję o Zielonych i UED. Sam Władysław Kosiniak-Kamysz zobaczył zaś „światełko w tunelu” i przekazał znak pokoju Mateuszowi Morawieckiemu.

Fakty są takie (o czym ani Lubnauer, ani Zgorzelski już jednak opinii publicznej nie wspominają), że N ma 2%, PSL 5%, Zieloni i UED 0% a SLD 6%. Z tym, że nie da się łatwo zsumować poparcia dla N i PSL, ponieważ ich elektoraty raczej się wykluczają. Sojusz Lewicy Demokratycznej to z kolei Włodzimierz Czarzasty, który ostatnio nie potrafił sam siebie wprowadzić do sejmiku województwa mazowieckiego. Mówienie o budowie „politycznego centrum” (w domyśle: W kontrze do PO) jest niczym innym jak cyniczną próbą oszukania wyborców. Nie da się zbudować alternatywy dla Platformy Obywatelskiej, która sama ma 32% poparcia.

Pora przestać stroszyć piórka i prężyć muskuły – tylko Grzegorz Schetyna może ocalić N i PSL przed wpadnięciem w otchłań politycznego niebytu.

Komentarze