Przejdź do głównej zawartości

Belfer belfrowi nierówny

Mam dystans do Związku Nauczycielstwa Polskiego, ale muszę przyznać, że ogłoszenie 4 marca, że ewentualny strajk nauczycieli rozpocznie się 8 kwietnia to majstersztyk PR. Jeśli ktoś w rządzie ma rozum, to ma też ponad miesiąc na to, aby nauczycieli udobruchać i aby 8 kwietnia nic się nie stało, a jeśli nie – rząd będzie sam sobie winny.

Nigdy nie ukrywałem swojej wręcz pierwotnej niechęci do związków zawodowych, choć zaznaczam, że urodziłem się w grudniu 1990 r. a zatem obce są mi czasy PRL, w której związek zawodowy był ucieleśnieniem wszelkiego zła i śmiertelnym zagrożeniem. Mając dziś 28 lat zdążyłem jednakże zauważyć, że związki zawodowe dbają głównie o związkowców, nie zaś o zwykłych pracowników – na przykładzie NSZZ „Solidarność” i OPZZ.

Mój dystans do ZNP wynika stąd, że to organizacja kojarzona z lewicą, a ja jestem centrowym liberałem i bardzo troszczę się o to, aby utrzymać ten kierunek. Wiem jednak, że Minister Edukacji Anna Zalewska jest – jakby to określić bez jej obrażenia – odporna na rzeczywistość, a zatem nawet dla mnie – przeciwnika wszelkich strajków – strajk tuż przed egzaminami gimnazjalnymi i maturami wydaje się koniecznością.

1000 zł podwyżki to dużo, jeśli mówimy o nakładzie z budżetu jednym ruchem Ministra Finansów. Trzeba jednak pamiętać, że w poprzednich latach podwyżki dla nauczycieli były zamrożone z powodu globalnego kryzysu gospodarczego. To może zabrzmieć brutalnie, ale w sytuacji drastycznego spowolnienia dookoła Polski priorytetem było niedopuszczenie do recesji, ponieważ związane z nią komplikacje byłyby dla nas wszystkich odczuwalnie nieporównywalnie bardziej niż zamrożenie podwyżek było odczuwalne dla nauczycieli. Recesji nie było, czyli się udało.

Obecny rząd przejada owoce globalnej gospodarczej koniunktury, ale pieniądza daje tym, którzy mogą zagłosować na partię rządzącą, a nie tym, który już dość długo czekają na podwyżki. Najwyraźniej z wewnętrznych badań zleconych przez Prawo i Sprawiedliwość wynika, że nauczyciele w większości na PiS nie zagłosują, a więc można ich lekceważyć, a takim ministrem jak Anna Zalewska wręcz upokorzyć.

Prezydencki minister Krzysztof Szczerski swoją wypowiedzią, że jeśli nauczyciele chcą dodatkowych pieniędzy, to niech robią dzieci sprawił, że referenda strajkowe, które mają odbyć się w szkołach do 25 marca, zdają się być tylko formalnością, bo obrażanie ludzi, którzy na obrażanie nie zasłużyli, nie może się dobrze skończyć. Czy popieram strajk tej grupy zawodowej? I tak, i nie - zaraz wyjaśnię, dlaczego to bardziej skomplikowane.

W szkole podstawowej oraz w gimnazjum poznałem wspaniałych nauczycieli. Byli to ludzie uczciwi, serdeczni, życzliwi i zaangażowani w swoją pracę. Pamiętam, że Pani Elżbieta Siwińska z Sulejówka potrafiła sprawić, że matematyka w podstawówce nie była koszmarem, a o historii opowiadała tak ciekawie, że my – dzieciaki – mieliśmy wrażenie, że to o czym mówi dzieje się tu i teraz, tuż za oknem. W gimnazjum wychowawczynią była pani Ewa Żmijewska, która miała do nas mnóstwo cierpliwości i życzliwości, nie upokarzała nikogo, a zatem zapracowała sobie na autentyczny szacunek, a nie taki formalny, który wynika ze strachu. Dlatego właśnie pozwoliłem sobie wymienić obydwie panie z imienia i nazwiska – mam nadzieję, ż nie miałyby do mnie o to pretensji.

W liceum już tak dobrze nie było, a mówiąc zupełnie szczerze – było koszmarnie. Dlatego nie będzie tutaj żadnych nazwisk nauczycieli z liceum – nie chcę nikomu robić krzywdy, nie o to chodzi w tym tekście. Wychowawczynią była młoda – na oko 35 lat – polonistka. Wydawałoby się zatem, że powinna być miła i życzliwa, a przede wszystkim, że powinna mieć pasję do tej pracy, skoro dopiero zaczyna. Nic bardziej mylnego. Miała swoją grupę 5-8 ulubionych uczniów, a pozostałych traktowała „z buta” – w tym również mnie, a nawet chyba mnie przede wszystkim. Pasji do zawodu nie miała za grosz, ponieważ na lekcjach nie była w stanie przekazać nam od siebie ani jednego zdania – wszystko, co nam mówiła tak naprawdę czytała z podręcznika, który otwarty leżał na jej biurku. Kilka lat później awansowała na wicedyrektora.

Tym, którzy na to zasługują, dałbym nawet więcej niż 1000 zł podwyżki, bo im się to należy jak nikomu innemu. Tym drugim nie dałbym natomiast nie tylko podwyżki, ale nawet kromki suchego chleba i szklanki wody z kranu. Nie powinni być nauczycielami – powinni rowy kopać. Źle stałoby się jednak, gdyby rozmowa o prawdopodobnym strajku nauczycieli została sprowadzona tylko do skądinąd ważnych kwestii finansowych. Źle dla nauczycieli, źle dla uczniów i źle dla całej dziedziny jaką jest edukacja.

Chciałbym, aby rozmowa o sytuacji nauczycieli w naszym kraju dotyczyła także poprawy ich kreatywności, zachęcenia ich do porzucenia utrwalonych schematów i wyjścia poza sztywne definicje nudnych podręczników. Wtedy – niezależnie od tego czy strajk się odbędzie czy nie i czym się zakończy – edukacja w Polsce ma szansę zrobić milowy krok naprzód, z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych.

Komentarze

Najchętniej czytane

Telewizja Polsat uległa PiS

Najpierw fiskus zażądał od spółek właściciela Polsatu kilkudziesięciu milionów złotych zaległego podatku. Potem szefową segmentu informacji i publicystyki w telewizji Polsat została znana z prawicowych odchyleń Dorota Gawryluk. Wczoraj gościem Polsat News była Julia Przyłębska – marionetka partii rządzącej, żona agenta SB, który jest obecnie ambasadorem Polski w Berlinie, niby prezes niby Trybunału konstytucyjnego. To znak, że Gawryluk starannie wykonała zalecenia płynące z siedziby PiS, ponieważ Przyłębska bywa tylko tam, gdzie nie ma trudnych pytań. Taki obrót spraw przyjmuję ze smutkiem. Właściciela Polsatu – Zygmunta Solorza - uważam za absolutnego geniusza biznesu, któremu konkurenci z TVP i TVN nie dorastają do pięt. Smutne, że znowu dał się złamać partii Jarosława Kaczyńskiego. Znowu, bo w 2007 roku też tak się stało. Na kilka tygodni przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi do biur Solorza politycy PiS wysłali Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a kilka dni później...

Premier Morawiecki narobił nam wstydu w Berlinie i Monachium

To nie była dobra wizyta Mateusza Morawieckiego u naszych zachodnich sąsiadów. Najpierw na bzdury opowiadane przez polskiego premiera nie dała się nabrać kanclerz Angela Merkel, a potem uczestnicy Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Najpierw Berlin. Oglądając wspólną konferencję prasową Merkel i Morawieckiego narastało we mnie zażenowanie. Było mi przykro, że premier mojego kraju świadomie kłamie mówiąc, że polskie sądy pracują najwolniej w Europie, a prawda jest taka, że są w środku zestawienia. Potem, gdy opowiadał brednie, że Polska może być motorem wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej. To tak, jakby rower miał ciągnąć samochód ciężarowy. Premier Morawiecki nie poprzestał jednak na tym i porównał PKB Polski i Hiszpanii, ale – uwaga – z roku 1951, czyli czasów stalinizmu. To pewnie dlatego, że nie chciało mu przejść przez gardło pochwalenie gospodarczej sytuacji naszego kraju z lat 2007-2015. Bardzo to małe i smutne – niegodne premiera polskiego rządu. Generalnie, M...

Nie wezmę udziału w referendum Andrzeja Dudy

Uważam za wyjątkowo bezczelne i niegodziwe domaganie się referendum na temat zmiany Konstytucji przez człowieka, który obecną Konstytucję wielokrotnie, świadomie i z premedytacją złamał i którą do końca swojej ponurej prezydentury jeszcze nie raz złamie. Nie wezmę udziału w referendum nawet, gdyby trwało pół roku, lokal do głosowania znajdował się w „Biedronce” albo w „Lidlu”, a za udział w głosowaniu dawano zimne piwo. Andrzej Duda chce kosztem ok. 150 mln zł z pieniędzy nas wszystkich dodać sobie znaczenia. Nie ma na to mojej zgody. Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że złoży do Senatu wniosek o dwudniowe referendum, które miałoby odbyć się w dniach 10-11 listopada 2018 roku. Nikt tego referendum nie chce – ani partia rządząca, ani partie opozycyjne. Jeśli w siedzibie PiS zapadnie decyzja, aby głosować zgodnie z wolą Dudy, obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka i szanującego podstawowe reguły demokraty jest takie referendum zbojkotować. W procedurze zmiany Konstytu...

Sperma+

Od początku pisania tego bloga (od września 2012 r.) jak ognia staram się unikać pisania o kwestiach, które można uznać za obyczajowe. Nie będę ukrywał, że pisząc o tym czuję się niekomfortowo, krępuje mnie pisanie o tym, a ponadto uważam, że polityka, a zwłaszcza polityka poważna, oparta na rozumie, wiedzy i zdrowym rozsądku, powinna od kwestii łóżkowych trzymać się jak najdalej, ponieważ polityka to sprawy publiczne, a sprawy intymne powinny pozostać prywatne. Gdy jednak na światło dzienne wypływają informacje o seksaferze z udziałem prominentnego polityka partii rządzącej i – przynajmniej formalnie – drugiej osoby w państwie, sprawy prywatne nie tylko stają się publiczne, ale też – jeśli są prawdziwe – zagrażają interesowi publicznemu całego państwa. Zastrzeżenie „jeśli są prawdziwe” jest konieczne, ponieważ mamy do czynienia z medium o wyjątkowo wątpliwej reputacji, ale mimo upływu czasu, informacje nie zostały w żaden sposób zdementowane, a oskarżany polityk milczy. Tygod...

Wpłacali pieniądze na PiS – otrzymali posady w państwowych spółkach

Bomba wybuchła. Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Krzysztof Brejza ujawnili wczoraj pierwszą grupę nazwisk osób, które wpłacały pieniądze na kampanię wyborczą PiS, a potem otrzymały pracę w państwowych spółkach. Autor grafiki: Damian Kujawa Mało kto zauważył konferencję prasową polityków PO na ten temat. Pokazanie kilkunastu przypadków powinno wstrząsnąć opinią publiczną, a prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwo. Mechanizm opisany na konferencji jest prosty. Określone osoby wpłacają pieniądze na PiS, a następnie uzyskują stanowiska w spółkach Skarbu Państwa ze względu na to, że partia PiS obsadziła zarządy tych spółek i wymienia profesjonalistów na kadry partyjne.  Mamy tutaj do czynienia nie ze zjawiskiem jednostkowym, które zawsze może się zdarzyć, a polegającym na tym, że osoba z kwalifikacjami wpłaca na partię polityczną, a następnie obejmuje prace w spółce, która jest zarządzana pośrednio przez ta partię. Przeciwnie. Przedstawienie pierwszej gr...

Andrzej Duda podpisał ustawy o SN i KRS. To koniec bezstronnych sądów

Prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Na nic zdały się apele prawniczych autorytetów o zawetowanie ustaw. Na nic zdały się analizy, z których wynikało, że podpisanie tych ustaw ostatecznie zniszczy niezależność sądów od woli polityków. To smutny dzień w historii Polski. Andrzej Duda kosztem nas wszystkich zrobił piękny prezent świąteczny ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobro. Żenujące są tłumaczenia Dudy, że podpisał ustawy, bo to jego ustawy. Prawda jest taka, że poprawki partii rządzącej do tych ustaw były bardziej obszerne niż projekty ustaw wysłane przez prezydenta do parlamentu. Andrzejowi Dudzie od początku (od lipcowych wet do poprzednich ustaw) chodziło wyłącznie o jego władzę nad sądownictwem kosztem władzy Zbigniewa Ziobry. W poprzednich ustawach Ziobro miał 100% władzy nad sądami, a Duda 0%. W nowych ustawach Ziobro ma 90...

Frasyniuk bezwzględnie ocenił zachowanie Biedronia i poparł Koalicję Obywatelską

Muszę być uczciwy: Nie byłem, nie jestem i nie będę zwolennikiem Władysława Frasyniuka. Wielokrotnie pisałem o nim bardzo krytycznie i wszystko to pozostaje w mocy. Nie mogę jednak nie docenić faktu, iż działacz antykomunistycznej opozycji z czasów PRL-u – po trzech latach analitycznego błądzenia – przejrzał na oczy i zrozumiał polityczną rzeczywistość fundamentalną jak to, że 2+2=4. Doceniam to, cieszę się i dziękuję za trzeźwy osąd. Doradcą Roberta Biedronia jest Jakub Bierzyński. To były doradca Ryszarda Petru znany z nienawiści do Platformy Obywatelskiej. Być może nienawiść ta ma swe źródło w tym, że chciał być doradcą Grzegorza Schetyny, a lider PO wyrzucił go za drzwi, jak lata temu ówczesny szef partii Donald Tusk wyrzucił za drzwi Eryka Mistewicza. Nie wiem. Faktem jest, że Biedroń szkaluje Koalicję Obywatelską i – tak samo jak kiedyś Petru – ogłasza, że chce być premierem. Grzegorz Schetyna nigdy tego nie robi. Szkalowanie Koalicji Obywatelskiej to droga donikąd, a pr...

PiS chce wpędzić Wałęsę do grobu

Wojewoda pomorski Dariusz Drelich - ten sam, który sprzątanie po nawałnicach lekceważąco nazwał grabieniem liści, a potem wyparł się własnych słów nazywając je fake newsem – wydał „Solidarności” zgodę na trzyletnie cykliczne zgromadzenia w Gdańsku z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych, co oznacza, że 31 sierpnia przed Stocznią Gdańską nie będą mogły odbyć się alternatywne uroczystości z udziałem Lecha Wałęsy oraz innych bohaterów wydarzeń z 1980 r. Proces usuwania Lecha Wałęsy z historii polskich przemian demokratycznych 1989 r. trwa w Polsce od dawna. Ci, którzy przespali moment wielkiego narodowego zrywu albo po prostu nie mieli odwagi stanąć naprzeciw brutalnej machiny komunistycznej represji, od lat starają umniejszać zasługi prawdziwych bohaterów, aby dodać znaczenie własnym zupełnie nieheroicznym, a często wręcz znikomym działaniom po stronie „Solidarności” w tamtych trudnych czasach. Lech Kaczyński / fot. autor nieznany. Plan jest taki, aby zastąpić Lecha Wałęs...

Morawiecki upamiętnił Brygadę Świętokrzyską, która kolaborowała z III Rzeszą

Ciąg dalszy międzynarodowych sukcesów premiera. Upamiętnienie kolaborantów, twierdzenie, że w 1968 r. nie było Polski i opowiadanie o żydowskich sprawcach Holokaustu rozwścieczyło stronę Izraelską i wywołało lawinę komentarzy w Monachium, gdzie Mateusz Morawiecki opowiadał te brednie. Dodajmy do tego jeszcze odmowę wojewody dotyczącą włączenia syren w Warszawie w rocznicę wybuchu powstania w getcie i mamy wystarczająco obszerny materiał, aby domagać się dymisji Rady Ministrów. „Schetyna ma problem, bo idzie do centrum, a PiS już tam jest” – mówili komentatorzy po zamianie Szydło na Morawieckiego. Jak zwykle mieli rację. Tej nocy rząd nie pójdzie spać. Do jutrzejszego poranka muszą znaleźć Żyda, który mordował Polaków lub innych Żydów oraz jego życiorys i zdjęcie. Mile widziane są też powiązania tego zwyrodnialca z politykami PO. Bez tego, udział polityków PiS w porannych programach nie ma sensu. Jeszcze ze trzy dni sukcesów PiS na arenie międzynarodowej, a rządzący zaczną modli...

Działacze Nowoczesnej odchodzą z partii Petru i zaczynają współpracę z Platformą

Grupa działaczy Nowoczesnej z Przemyśla opuściła dziś partię Ryszarda Petru i rozpoczęła współpracę z Platformą Obywatelską. Szeregi Nowoczesnej topnieją także na Dolnym Śląsku, a z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że to dopiero początek kłopotów partii Ryszarda Petru. Jeśli działacze Nowoczesnej odchodzą z partii na dwa tygodnie przed konwencją programowa, która miała stanowić „nowe otwarcie” to znak, że nie wierzą w Ryszarda Petru i jego kochankę Joannę Schmidt oraz w aroganckie i niezbyt mądre posłanki Lubnauer i Scheuring-Wielgus. Impreza, która w innych partiach ma charakter wesoły, w Nowoczesnej raczej będzie stypą. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna / fot. autor nieznany W lipcu Ryszard Petru marzył o rozbiciu Platformy Obywatelskiej i przejęciu jej pieniędzy. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że z Ewą Kopacz byłoby mu łatwiej, co zostało przyjęte oklaskami przez współpracowników i zwolenników Grzegorza Schetyny. Nie minął nawet rok, a z Nowoczesnej niewiele...