Przejdź do głównej zawartości

Nie ma sensu płakać – trzeba jeszcze ciężej pracować

Wynik 45,4% głosów dla PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a 38,5% dla KE nie jest taki, jakiego bym sobie życzył, a różnica 7% jest bardzo duża. Nie mam jednak zamiaru płakać, bo to opozycji nie pomoże jeszcze bardziej niż rządowi nie zaszkodzi. To nie była równa walka. Miliardy złotych z budżetu użyte w kampanii. Media państwowe po stronie jednej partii, plus trzy koncerny medialne, na sterydach ze spółek skarbu państwa, do pomocy. To tłumaczy wynik PiS. A KE w tych warunkach i tak zrobiła niezły wynik. Praca + program i jesień będzie nasza.

Upadł mit o sile lewicy. Koalicji Europejskiej nic nie dała Barbara Nowacka, a 6% dla partii Roberta Biedronia, który od trzech i pół roku wszędzie i przez wszystkich był kreowany na lidera tysiąclecia, jest tak żałosny, jak jego wczorajszy pisk radości po ogłoszeniu wyników sondażu. Infantylizm aż ciekł ze sceny. Platforma Obywatelska i koalicja na jesienne wybory musi iść do centrum – po wyborców umiarkowanych, którym karta LGBT nie jest do niczego potrzebna – podobnie jak aborcja na życzenie i antyklerykalizm Jażdżewskiego.

Najgłupsze, co można teraz zrobić, to skoczyć do gardła Grzegorzowi Schetynie. Zaczynał 2016 rok z sondażowym poparciem dla Platformy Obywatelskiej na poziomie 9% - 37,5% dla Koalicji Europejskiej w wyborach do PE to o wiele mniej niżbyśmy chcieli, ale przecież bardzo dużo. Porównywanie tego wyniku, do rezultatów partii tworzących KE z wyborów parlamentarnych 2015 czy tych do PE rok wcześniej, nie ma sensu i jest stratą czasu. Mój szacunek wobec Grzegorza Schetyny, wiara w niego i lojalność pozostają niezachwiane.

Nie ma też sensu obrażać się na siebie nawzajem, na rzeczywistość czy na wyborców PiS-u. I pod żadnym pozorem nie wolno ich obrażać.

Co dalej? Trzeba zejść do powiatów. Stałe biura Platformy Obywatelskiej w miastach powiatowych to podstawa wszelkich działań na tym poziomie kraju. Uczciwa rozmowa z ludźmi, darmowe porady prawne, regularne Kluby Obywatelskie i częste wizyty polityków z Warszawy – to mój plan dla PO w powiecie Węgrowskim. Wiem, że będzie bardzo ciężko, ale wiem, że nie mamy innej opcji, jeśli nie chcemy się popłakać i zgasić światła.

Na szefa sztabu wyborczego PO przed jesiennymi wyborami proponuję Bartosza Arłukowicza. Przeprowadził swoją osobistą kampanię do Parlamentu Europejskiego tak dobrze, że można i powinno się opisać ją w podręcznikach. Wiele razy w życiu byłem w sytuacjach, że albo się pochlastać, albo zacisnąć zęby i pokonać trudności. Nie żałuję i nigdy nie żałowałem, że wybrałem opcję numer 2, a wierzcie mi – w 2010 roku byłem w rozpaczliwej sytuacji osobistej – tutaj więcej na ten temat.

Mobilizacją elektoratu w miastach niech się zajmą gospodarze tych miast – to powinna być jedna część jesiennej kampanii. Część druga – porządne machiny wyborcze wokół wspólnych opozycyjnych kandydatów do Senatu, gdzie są przecież – inaczej niż w Sejmie – okręgi jednomandatowe. Trzecia część kampanii to walka o większość w Sejmie, z naciskiem na troskę o elektorat z powiatów i jeszcze niżej – z gmin. Na tym 90% kampanijnej uwagi powinni skupić partyjni liderzy – z moim Grzegorzem Schetyną na czele.

Dziś, jutro i pojutrze jest czas na analizę sytuacji. Potem trzeba przygotować solidny program i znowu ruszyć w teren. Wakacji w tym roku nie będzie.

Komentarze