Przejdź do głównej zawartości

Wygwizdany Andrzej Duda – nie pochwalam, ale też się nie dziwię

10 lutego w Pucku grupa ludzi wygwizdała prezydenta Andrzeja Dudę podczas jego kolejnej kampanijnej ustawki pod przykrywką uroczystości państwowych. Nie pochwalam wygwizdywania kogokolwiek – ja bym się tak nie zachował, to jest sprzeczne z moimi osobistymi zwyczajami i normami, z tym co mi wolno i co mi wypada, a co nie.

Nie potrafię jednak oburzać się na to, że obywatele okazują niechęć głowie państwa, która za nic ma powagę urzędu, wielokrotnie podtarł się ustawą zasadniczą i z pełną świadomością, aprobatą i determinacją pomaga partii Jarosława Kaczyńskiego demolować Trybunał Konstytucyjny, degradować Sąd Najwyższy i wprowadzać niewyobrażalny chaos w sądach powszechnych.

Andrzej Duda jest całkowicie pozbawiony honoru, przyzwoitości i poczucia godności państwowej. Jest całkowicie niezdolny do refleksji nie tylko nad poczynaniami własnymi oraz własnego zaplecza, ale także do jakiejkolwiek analizy wykraczającej poza doraźne zaspokajanie politycznych potrzeb i rekompensowanie kompleksów Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. Przejdzie do historii jako postać tyleż groteskowa co tragiczna i stanie się tak zarówno wtedy, gdy przegra zmagania o II kadencję, jak i wtedy, gdy dostanie od Polaków uprawnionych do głosowania następne pół dekady na niszczenie państwowego organizmu i jeżdżenie na nartach na koszt podatników.

Mam bardzo dobrą pamięć polityczną. Pamiętam, jak w kampanii wyborczej w 2015 roku, gdy Andrzej Duda dopiero pretendował do zajęcia najwyższego stanowiska w naszym kraju, Prawo i Sprawiedliwość cierpliwie, metodycznie, krok po kroku i dzień po dniu uruchamiało i rozpędzało wielowymiarowy mechanizm pogardy wobec ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Rozpoczęło się to na długo przed formalnym rozpoczęciem kampanii wyborczej, aby w samej kampanii można już było ogłosić żniwa i zbierać owoce.

Z człowieka prostolinijnego, uczciwego i poczciwego, jakim jest Bronisław Komorowski, politycy PiS, media PiS i trolle PiS zrobiły nieudacznika, safandułę i niedorajdę, a pretekstem do drwin i szykan były nawet jego wąsy. Szeroko rozumiane środowisko Prawa i Sprawiedliwości do dziś powtarza, że ówczesny prezydent wchodził na krzesło w parlamencie Japonii, choć na żadne krzesło nie wchodził, bo żadnego krzesła nawet tam nie było, a był jedynie podest – taki sam, jaki od wielu lat znajduje się na Sali Plenarnej Polskiego Sejmu, a powstał w czasie remontu, który miał uczynić gmach Sejmu bardziej przyjaznym osobom niepełnosprawnym.

Politycy PiS potrafili całymi tygodniami biegać po mediach ze zdjęciem Bronisława Komorowskiego z ludźmi zamieszanymi w finansowy przekręt w SKOK-u Wołomin, które zostało zrobione w czasie premiery jakiegoś filmu, choć jest wielce prawdopodobne, że Komorowski nawet nie wiedział z kim się fotografuje, bo on tego wiedzieć nawet nie musiał. To najbliżsi współpracownicy najważniejszych osób w państwie mają obowiązek dbać o to, aby ich szefowie nie znaleźli się w sytuacji, która może zaszkodzić im samym, powadze urzędu czy środowisku politycznemu, z którego wywodzi się dany polityk.

Wierzę, że dla Andrzeja Dudy i polityków PiS gwizdy wymierzone przeciwko nim mogą być szokiem i wprawiać w osłupienie. Wynika to z faktu, że dotychczas to właśnie to środowisko organizowało nagonki na politycznych oponentów – wygwizdywanie Władysława Bartoszewskiego składającego kwiaty na Powązkach 1 sierpnia, zakłócanie spotkań z wyborcami prezydenta Bronisława Komorowskiego, a wcześniej także kampanijnych spotkań premiera Donalda Tuska. To również chęć obalenia rządów PO-PSL i liczenie na nagrodę za to od nowej władzy (od PiS) była motywem zorganizowania „studia nagrań” w warszawskich restauracjach przez szemranego handlarza rosyjskim węglem i kelnerów.

Gdy wygwizdywano byłego więźnia Auschwitz w rocznicę Powstania Warszawskiego, Jacek Sasin (dziś wicepremier) mówił, że to „spontaniczna reakcja na sytuację w Polsce”, a Piotr Gliński (dziś również wicepremier) doradzał ówcześnie rządzącym, aby „zmienili sobie społeczeństwo”, jeśli chcą mieć spokój.

Karma wraca, Panowie i Panie. Tylko tyle i aż tyle.

fot. Jacek Domiński

Komentarze