Przejdź do głównej zawartości

Obecny rząd musi dotrwać do jesieni 2023 roku

Niech ręka boska broni polityków opozycji przed rozważaniem przejęcia od Prawa i Sprawiedliwości władzy w kraju wcześniej niż to wynika z kalendarza wyborczego. Pokusa będzie ogromna, jeśli okazałoby się, że większość PiS chwieje się co jakiś czas. Nie wolno tego zrobić, ponieważ w interesie opozycji jest to, aby odsuwając PiS od władzy zrobić to na dekadę, a nie na najwyżej jedną kadencję.

Gdyby opozycja przejęła władzę w najbliższym czasie, stałoby się to u progu kryzysu gospodarczego, którego rozmiarów oraz czasu trwania nikt na świecie nie jest w stanie przewidzieć. Nie miejmy złudzeń, że Polacy wykazaliby się z rozumieniem i solidarnie, ramię w ramię z nowym rządem i nową sejmową większością ponosiliby wyrzeczenia związane z gospodarczym załamaniem i odczuwali jego skutki. Polacy bardzo szybko – moim zdaniem już w ciągu pół roku - byliby potwornie zmęczeni brakiem pracy, trudnościami z jej znalezieniem oraz warunkami zatrudnienia już po jej znalezieniu. W takich sytuacjach zawsze szuka się winnego – to psychologia – a najłatwiej zrzucić odpowiedzialność „na tych na górze”. Ludzie mają też krótką pamięć, a to oznacza, że złodziejstwo i nadużywanie uprawnień przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego poszłyby w zapomnienie niemal w mgnieniu oka.

Dla Jarosława Kaczyńskiego – albo szerzej – dla jakiegokolwiek lidera tego środowiska i środowisk satelickich taka sytuacja byłaby doskonałą trampoliną nie tylko do odzyskania większości w Sejmie ale również w Senacie. Nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby PiS w Sejmie zdobyło samodzielną większość uprawniającą do zmiany konstytucji. Ziszczenie się tego scenariusza oznaczałoby wpadnięcie Polski do czarnej dziury autorytarnego zamordyzmu na kilka dekad.

Pamiętajmy, że kłopoty gospodarki oraz rynku pracy są doskonałym podłożem do rodzenia się i kwitnienia środowisk skrajnych, populistycznych i radykalnych. Przypomnijmy sobie rozdrobnienie Sejmu w początkach ustrojowej transformacji, przypomnijmy sobie Stanisława Tymińskiego jako kandydata na prezydenta, który cudem nim nie został oraz rozkwit Samoobrony pod wodzą Andrzeja Leppera. Ryszard Czarnecki pewnie do dziś ma ma w szafie biało-czerwony krawat i pewnie pamięta, jak eurodeputowani Samoobrony w pierwszej kadencji Parlamentu Europejskiego z udziałem polskich przedstawicieli biorąc pieniądze na zakwaterowanie w Brukseli, spali w swoich biurach, aby zachachmęcić parę groszy.

To nie jest fikcja literacka i moja fantazja. To chłodne spojrzenie człowieka, który ma dobrą pamięć i uczy się przede wszystkim na własnych błędach. Ten rząd, ta partia polityczna i ta sejmowa większość muszą zmierzyć się z kryzysem i jego następstwami w bliższym i dalszym okresie. Opozycja – a zwłaszcza Platforma Obywatelska jako największe środowisko – muszą skupić się na przygotowaniu rzetelnej oferty na jesień 2023 roku. Jeśli ludzie będą chcieli zmiany, dokonają jej właśnie wtedy.

Trzeba mieć chłodną głowę i zachować zdrowy rozsądek, aby zdobytą w zwyczajnym trybie władzę mądrze wykorzystać i popchnąć nasz kraj do przodu.

Komentarze