Przejdź do głównej zawartości

Tarpan jak BMW

Politycy Prawa i Sprawiedliwości od dobrych kilku dni, uzasadniając sensowności pomysłu, w którym Poczta Polska w kilka lub w maksymalnie kilkanaście dni przygotuje i przeprowadzi korespondencyjne wybory prezydenckie, w których uprawnionych do głosowania jest 30 milionów ludzi, powołują się na niedawne, a więc już w czasie problemu koronawirusa, wybory w jednym z niemieckich landów – w Bawarii.

Giermkowie Jarosława Kaczyńskiego pomijają to, co w porównaniu do Bawarii nie pasuje do realiów naszego kraju, a nie pasuje bardzo dużo. W Bawarii korespondencyjny udział w wyborach można nazwać tradycją, ponieważ jego początki sięgają lat 60` ubiegłego stulecia. W Bawarii – inaczej niż w Polsce – uprawnionych do głosowania było ok. 10 milionów ludzi, a głosowanie wyłącznie korespondencyjne dotyczyło tylko II tury. Frekwencja w I turze wyniosła 49% a w drugiej 51%.

Nie jest tajemnicą, że fakt, iż wybory w Bawarii odbyły się 15 marca (I tura) i 29 marca (II tura) bardzo przyspieszył rozprzestrzenianie się koronawirusa, a więc zwiększyła się liczba zakażonych oraz ofiar śmiertelnych i stało się to w sposób drastyczny – o tym politycy PiS również wolą polskiej opinii publicznej nie mówić. W Niemczech aż 25% uprawnionych głosuje pocztą. W Polsce ostatnio wydano ok. półtora tysiąca pakietów wyborczych. Oznacza to, że narodowy operator pocztowy naszych zachodnich sąsiadów jest od dawna przygotowany, aby operację na tak wielką skalę sprawnie przeprowadzić. Poczta Polska nigdy tego nie robiła, a więc nie ma o tym pojęcia. Ignorowany jest również fakt, że wybory lokalne są z natury rzeczy prostsze do przeprowadzenia niż wybory ogólnokrajowe.

Myli się jednak ten, kto sądzi, iż bredzenie polityków PiS o tym, że można w Polsce, skoro można było w Bawarii jest jedynie propagandową zagrywką na wewnątrzkrajowy użytek. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało w mediach społecznościowych, że jeden z wiceszefów polskiej dyplomacji rozmawiał z jednym z bawarskich oficjeli właśnie o ich niedawnym głosowaniu. Znając intelektualna finezję aktualnie rządzących naszym krajem, należy spodziewać się tego, iż wyciągną bardzo prosty wniosek – zróbmy tak samo tylko na trzy razy większą skalę i nie przejmujmy się kilkudziesięcioletnim doświadczeniem Bawarczyków.

Bawaria obszarowo może być porównywana najwyżej z naszym Podkarpaciem. Wybory prezydenckie mają się zaś odbyć w całym kraju, a nie tylko tam, gdzie lokalnym dygnitarzem Prawa i Sprawiedliwości jest Marek Kuchciński. Niemcy mają DHL, a my mamy Pocztę Polską. DHL-em przesyłka z poznania „szła” do mnie dobę, Pocztą Polską list potrafi „iść” dwa tygodnie. Szczegół? Tak. Taki sam, jak to, że Bawaria ma koncern BMW, a ostatnim głośnym osiągnięciem polskiego przemysłu motoryzacyjnego był Tarpan – samochód dla rolników.

Komentarze