Ten tekst wyjątkowo nie będzie o politykach. Ten tekst będzie o nas samych – o wyborcach. Od wyborów parlamentarnych z 2029 roku minęło kilka miesięcy. To bardzo dużo czasu – zwłaszcza w nadwiślańskich warunkach i specyfiki ostatnich lat rodzimej polityki, gdy właściwie należałoby nie wyłączać dostępu do informacji, aby zawsze być na bieżąco.
Okazuje się jednak, że kilka solidnych miesięcy od dnia, w którym wyborcy opozycji dostali od wyborców Prawa i Sprawiedliwości kolejny czytelny komunikat o byciu w mniejszości, to za mało, aby wyborcy opozycji czegoś się nauczyli i wyciągnęli wnioski z własnych błędów. Od jesieni 2019 roku notorycznie czytam we wszelakich mediach społecznościowych, jak wyborcy opozycji gardzą wyborcami partii Jarosława Kaczyńskiego. Czytałem wiele razy jacy to ci wyborcy PiS są naiwni, głupi, ślepi, głusi, pozbawieni gustu, grubi, łysi i jaki to mają problem z higieną osobistą. Przyznam, że przez długi czas nie zdawałem sobie z prawy, jak bardzo poważne niesie to ze sobą skutki dla tzw. „naszej strony”.
Efekty tej pogardy są takie, że wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy rzecz jasna za naiwnych, głupich, ślepych, głuchych, pozbawionych gustu się nie uważają i nie mają zastrzeżeń do swojej higieny osobistej, jeszcze mocniej wiążą swoje losy ze środowiskiem politycznym Jarosława Kaczyńskiego i jeszcze mocniej odczuwają, że politycy PiS troszczą się o nich i należycie walczą o ich pomyślność. Jest to tym mocniejsze, że zarówno Jarosław Kaczyński, jak i jego totumfaccy niezwykle umiejętnie podsycają wśród swoich zwolenników te emocje, które są dla nich korzystne z punktu widzenia przyszłych wyborczych rozstrzygnięć.
Nie da się pokonać Jarosława Kaczyńskiego bez podjęcia poważnej próby dotarcia do choćby części wyborców jego formacji. Nie da się nie tylko dlatego, że ich obecnie jest w naszym kraju rzeczywiście więcej niż zwolenników środowisk opozycyjnych, ale także dlatego, że wyborcy opozycji są dalece mniej lojalni wobec środowisk, dla których poparcie deklarują niż zwolennicy PiS wobec tej partii. Czy słyszeliście kiedyś, że wyborcy PiS okazują pogardę i lekceważenie Jarosławowi Kaczyńskiemu? Ja nie słyszałem. Wielokrotnie za to słyszałem pogardę zwolenników Platformy Obywatelskiej wobec jej ówczesnego przewodniczącego Grzegorza Schetyny. Wyborcy PO pisali o Schetynie rzeczy, których nie napisaliby nawet o prezesie PiS.
W takiej sytuacji Jarosław Kaczyński nie musiał nic robić – patrzył i uśmiechał się, słusznie przypuszczając, że wyborcze zwycięstwo jego oponentów w takich warunkach możliwe będzie tylko za sprawą cudu. Nauczmy się rozmawiać ze zwolennikami naszych rywali. Nauczmy się, że nie jesteśmy ulepieni z lepszego kruszcu niż oni. Nauczmy się, że o jakości człowieka nie świadczą jego gusta muzyczne, kulinarne, alkoholowe czy motoryzacyjne. Zacznijmy szanować liderów formacji opozycyjnych wobec PiS i zakładajmy, że mają dobrą wolę, a nie złą, że są raczej mądrzy niż głupi i są ludźmi raczej porządnymi niż łajdakami.
Jeśli to wszystko zrobimy, jeśli zmienimy swoje podejście i przestaniemy upajać się własną subiektywną wyjątkowością, to może kiedyś wygramy, a Jarosław Kaczyński i jego środowisko trafią na lata w ławy sejmowej opozycji. Kiedy to się stanie? Nie wiem. Wiem jednak, że nie ma innej opcji, a w związku z tym trzeba tę pracę nad sobą samym wykonać. Nie będzie łatwo, nie będzie miło, nie będzie szybko, ale warto być przyzwoitym.
Komentarze