„Realną oceną prezydentury” nazywał w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku szybki i duży spadek poparcia dla prezydenta Bronisława Komorowskiego jego główny konkurent Andrzej duda. Był w tym absolutnie cyniczny, ponieważ doskonale wiedział, że sondażowe tarapaty Komorowskiego są efektem metodycznej, trwającej wiele tygodni operacji zniesławiania urzędującego prezydenta inspirowanej, współprowadzonej i opłacanej przez Prawo i Sprawiedliwość połączony z chroniczną nieporadnością Komorowskiego i jego pałacowego zaplecza w obieraniu tych ataków.
Bardzo chciałbym wiedzieć, czy urzędujący prezydent Andrzej Duda swoje obecne tarapaty sondażowe też nazwałby „realną oceną prezydentury”. Prezydentury miałkiej, pozbawionej treści, a przede wszystkim prezydentury czysto formalnej, bo pozbawionej realnego podejmowania decyzji. Partyjne zaplecze Dudy nadal jest bardzo sprawne w szerzeniu propagandy, ale samo nie dbało o zachowanie pozorów liczenia się z ich człowiekiem mieszkającym w Pałacu Prezydenckim przez mijające pięć lat.
Co ciekawe, główny konkurent Andrzeja Dudy w tegorocznych wyborach prezydenckich w ogóle nie używa czarnego PR, aby osłabiać urzędującą głowę państwa i budować własną pozycję jako pretendenta do najważniejszego urzędu. Rafał Trzaskowski budzi autentyczny entuzjazm i powoduje zainteresowanie swoją osobą w sposób, który zdaje się nie być naszpikowany trikami magików od wizerunku. Jest dziś w sytuacji, w której cztery lata i kilka miesięcy temu był Andrzej Duda – wszystko, co robi zyskuje rozgłos i uznanie publiki, a zachowania obecnego lokatora strzeżonego budynku przy Krakowskim Przedmieściu zdają się interesować głównie jego najtwardszy elektorat i skierowaną w stronę tego elektoratu rządową telewizję.
Nerwowość Andrzeja Dudy powoduje eksplozję infantylizmu tej postaci. Gdy wczoraj usłyszałem, że obiecuje wszystkim oczka wodne, nie wiedziałem, czy mówi poważnie, czy to jakieś żarty. Mówił poważnie, a to sygnał, że popłoch w Pałacu Prezydenckim jest większy niż potrafią sobie wyobrazić nawet najwięksi jego przeciwnicy. Podejrzewam, że jeśli z badań będzie wynikało, iż oczka wodne nie rzuciły społeczeństwa do stóp gwaranta ciągłości władzy państwowej, obieca on ludziom kilogram pasztetowej dla każdego i słoik musztardy z państwowych dyskontów stworzonych przez Jacka Sasina, które mają doprowadzić do upadku KFC.
„Prezydent dla wielu jest Adrianem” – powiedział wczoraj poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal w rozmowie z moją przyjaciółką Kamilą Biedrzycką. Jako nosiciel tego imienia, było mi przykro, choć wiem, że nawiązywał do serialu „Ucho Prezesa” Roberta Górskiego.
Komentarze