Temat LGBT jest idealny dla Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ dotychczas doskonale mobilizował zwolenników tej partii do pójścia do lokalu wyborczego. Rok temu dzięki temu tematowi upadł mit, że wysoka frekwencja wyborcza sprzyja opozycji.
Nie dajmy się w to wciągnąć kolejny raz. My, czyli opinia publiczna. Dziennikarze po raz kolejny weszli w tę grę, ale to mnie nie zaskakuje, ponieważ większość z nich nie wyróżnia się bystrością umysłu. To nie jest temat na dziś, na jutro i na następną dekadę. Polskie społeczeństwo jest w przytłaczającej większości konserwatywne, choć odcienie tego konserwatyzmu są bardzo różne.
Andrzej Duda jako kandydat na prezydenta słania się na nogach, olbrzymia mobilizacja zwolenników Rafała Trzaskowskiego spędza mu sen z powiek. Próba zajęcia opinii publicznej tak specyficznym tematem ma przykryć złodziejstwo przedstawicieli władzy oraz ich rodzin, a także nieudolność władzy w codziennym zarządzaniu państwem i rozwiązywaniu prozaicznych problemów obywateli.
Próbowano zająć opinię publiczną tematem wielkich inwestycji, ale w piątym roku rządów PiS i tym samym roku prezydentury Andrzeja Dudy, gdy żadna inwestycja nie została zrealizowana, ludzie po prostu wzruszyli ramionami. Beneficjentami wielkich inwestycji są te osoby powiązane z władzą, które od wielu miesięcy zarabiają po 50.000 zł miesięcznie za pilnowanie łąki, która w ich urojeniach jest Centralnym Portem Komunikacyjnym.
Na najbliższe dwa tygodnie musimy mieć własną agendę – komentowaniem bredni Dudy oraz jego otoczenia wyborów nie wygramy. Wielką siłą Rafała Trzaskowskiego jest to, że nie daje się sprowokować – tego samego oczekuję od jego otoczenia i wyborców. Kompetencje prezydenta to polityka zagraniczna, polityka obronna oraz kreowanie polityki wewnętrznej w taki sposób, aby stymulować rząd i większość parlamentarną do rozwiązywania codziennych problemów obywateli i sprawiania, że wezmą swój los we własne ręce – będą przedsiębiorczy, kreatywni i odważni.
Skrajne reakcje na skrajne zachowania naszych oponentów ich wzmacnia, a nas osłabia. Wyciągnijmy z tego wnioski 28 czerwca oraz 12 lipca. Pamiętajmy, że trzeciej szansy nie będzie. Liczba afer tej władzy jest ogromna, ale dla polityków PiS najgorsze jest to, że o tych wszystkich aferach dowiadują się obywatele i rozmawiają o nich przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Pod dywanami państwowych instytucji te brudy już dawno przestały się mieścić.
Oni mogą te wybory przegrać i są do porażki najbliżej od jesieni 2015 roku, a pieniędzy dać nie mogą, a straszenie nic nie kosztuje. Bądźmy odważni.
Komentarze