Obserwowałem wiele kampanii wyborczych, ale jeszcze nigdy nie widziałem, że urzędujący prezydent ubiegający się o reelekcję tak ostentacyjnie okazuje pogardę połowie własnego narodu. Andrzej Duda z wiecu na więc jest coraz bardziej agresywny, coraz bardziej nerwowo gestykuluje i miota najostrzejszymi oskarżeniami i najpodlejszymi insynuacjami.
Andrzej Duda uznał, że do uzyskania reelekcji wystarczy mu zaledwie część najbardziej radykalnych zwolenników Konfederacji. Uznał, że z wyborcami Szymona Hołowni nie ma sensu próbować się skomunikować, a już tym bardziej nie ma sensu walczyć o głosy osób dziś jeszcze wahających się.
Ten człowiek dziś jest jednak bardzo prawdziwy. Ten wrzask, to napuszczanie ludzi na siebie, gdy przeciwstawia mieszkańców stolicy tym wszystkim, którzy mieszkają poza wielkimi miastami jest dokładnie tym, co on naprawdę myśli i tego nawet nie każe mu myśleć jego szef Jarosław Kaczyński.
Andrzej Duda każe mieszkańcom prowincji nienawidzić elit, a elity te utożsamia ze swoim konkurentem Rafałem Trzaskowskim. Ma do tego prawo, ale gdyby nie uważał swoich zwolenników za idiotów, wziąłby pod uwagę, że wystarczy kilka minut przed czymkolwiek co ma dostęp do internetu, aby dowiedzieć się o setkach milionów nagród dla ministrów premier Szydło, państwowych dotacji dla rodziny ministra Szumowskiego czy dla Tadeusza Rydzyka. Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy różnego rodzaju posad w różnych państwowych urzędach dla działaczy, krewnych działaczy i znajomych działaczy Prawa i Sprawiedliwości oraz pewnie grubo ponad sto tysięcy posad w spółkach należących do Skarbu Państwa.
To ci ludzie są dziś uosobieniem elit. To legitymacja partyjna Prawa i Sprawiedliwości daje przepustkę do bogactwa, a nie znajomość języków, dobry garnitur czy międzynarodowe kontakty Rafała Trzaskowskiego. Po tym, co sam prezydent mówi o Warszawie i jej mieszkańcach wiem, że dzień po zwycięstwie Andrzeja Dudy w II turze wyborów prezydenckich celem PiS będzie zaoranie samorządu terytorialnego na wzór atrapy jaką jest dziś Trybunał Konstytucyjny.
Jeśli politycy PiS zastanawiają się dlaczego w czternastym roku ciągłego rządzenia stolicą Platforma Obywatelska ma tam samodzielną większość w Radzie Miasta, niech sobie przypomną ostatnie wypowiedzi Andrzeja Dudy.
W I turze wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski zdobył na wsi 20% głosów. Dla porównania Władysław Kosiniak-Kamysz zdobył zaledwie 3%. Teza, że Trzaskowski nie rozumie Polski poza Warszawą została zakwestionowana przez samych wyborców. Czy to dlatego podopieczny prezesa PiS z Pałacu Prezydenckiego dostaje szału na wiecach, a jego drugi podopieczny z Kancelarii Premiera na tych wiecach mówi emerytom, żeby za wszelką cenę szli do lokali wyborczych i głosowali na Dudę, bo „koronawirusa nie trzeba się bać”?
Komentarze