Przejdź do głównej zawartości

Za tydzień Duda będzie błagał o debatę poza TVP

Sztab Andrzeja Dudy oficjalnie i na piśmie odmówił udziału w debacie organizowanej przez TVN, WP i Onet. Urzędujący prezydent nadal nie rozumie, że odmówienie udziału w prawdziwej debacie wytworzyło nową emocję społeczną, która jest tym korzystniejsza dla Rafała Trzaskowskiego, im bardziej jego konkurent unika konfrontacji.

Debata tych trzech podmiotów dałaby audytorium liczące nawet dwadzieścia milionów mieszkańców naszego kraju. To coś, o czym odpowiedzialni politycy w krajach silnej demokracji marzą i na co byliby gotowi wydać każde pieniądze. Ludzie lubią polityków odważnych, zdeterminowanych, głodnych sukcesu i otwartych na uczciwą rozmowę. Prawdopodobieństwo wyborczego docenienia takiej postawy jest zdecydowanie większe niż odczuwanie sympatii po usłyszeniu wrzasków na wiecu.

Andrzej Duda jest słaby i zakompleksiony – dlatego unika konfrontacji. Wielką siłą Rafała Trzaskowskiego jest to, że nie ma nic do stracenia – w najgorszym razie wróci do stołecznego ratusza, gdzie będzie miał jeszcze trzy lata kadencji. Tak samo, jak w 2015 roku nic do stracenia nie miał Andrzej Duda – gdyby przegrał z Bronisławem Komorowskim, utrzymałby mandat eurodeputowanego z pensją ok. trzy razy wyższą niż uposażenie głowy państwa.

Andrzej Duda, boi się konfrontacji z głodem zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego i to jest wszystko, na co ma wpływ. Decyzje o tym, czy weźmie lub nie udział w debacie zapadają w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości na linii Jarosław Kaczyński – Adam Bielan – Radosław Fogiel. Za tydzień ich podopieczny będzie błagał o debatę poza TVP, ponieważ zorientuje się, że Jacek Kurski nie jest wszechmogący i nawet dwa miliardy nie pomogą na społeczną dezaprobatę dla tchórzostwa.

6 lipca Telewizja Polska organizuje w Końskich „debatę” z udziałem publiczności. Miejsce nie jest przypadkowe, ponieważ 28 czerwca Andrzej Duda zdobył tam 60 a Rafał Trzaskowski 18 procent głosów. Udział w tym cyrku nie zaszkodziłby mu politycznie, ale po ludzku byłby dla niego bardzo nieprzyjemny. Widać, że wojna Kurskiego z Trzaskowskim wykracza dalece poza politykę – przy Woronicza Trzaskowskiego po prostu nienawidzą. Całe szczęście, że sam zainteresowany przytomnie wyśmiał tę hucpę i zręcznie oznajmił, że nie weźmie w niej udziału.

Debata kandydatów na prezydenta – zwłaszcza przed II turą głosowania – należy się nam wszystkim. Bez względu na przekonania i sympatie. Panie Andrzeju, debatę mógł Pan wygrać lub przegrać – nieobecni nie mają racji. Modlitwy o niższą frekwencję i mniejszą dyscyplinę Pana przeciwników przy urnach wyborczych mogą nie zostać wysłuchane.

Komentarze