Posada szefa chadeckiej międzynarodówki jest bardzo wygodna – człowiek bywa na europejskich salonach regularnie, ale prawdziwej roboty ma niewiele – ma zatem bardzo dużo wolnego czasu. Donald Tusk jako lider Europejskiej Partii Ludowej obsadził się w roli recenzenta polskiej polityki, a zwłaszcza działań formacji opozycyjnych wobec Prawa i Sprawiedliwości – szczególnie wobec działań Platformy Obywatelskiej.
Podtrzymuję swoje stanowisko wyrażone w przedostatnim tekście, że politycy powinni zarabiać więcej – to jedyny sposób, aby w życiu publicznym było więcej fachowców niż nieudaczników – więcej ludzi, którzy osiągnęli coś w życiu, a mniej takich, dla których wciskanie trzech guzików na Sali Plenarnej Sejmu jest celem samym w sobie, gdyż poza parlamentem umrą z głodu.
Uważam, że to, iż przewodniczący PO Borys Budka najpierw zagrał w grę Jarosława Kaczyńskiego, aby po trzech dniach płaczliwym tonem wycofać się ze wszystkiego pod naciskiem internetowych populistów było jego koszmarnym błędem. Powinien był zostawić ten temat PiS, które mogłoby samo wszystko przegłosować w Sejmie, a potem odrzucić odmienne stanowisko Senatu i sprawa nie dotknęłaby Platformy.
Obsadzanie się Donalda Tuska w roli tego, który wie lepiej uważam za nie fair wobec kolegów z jego byłej partii, ponieważ jest to nieprawda. Gdyby potrafił pokonać PiS, to by to zrobił – jak robił to w latach 2007-2011 (w wyborach do PE w 2014 roku PO już tylko zremisowała z PiS), a tymczasem przestraszył się konfrontacji z Andrzejem Dudą w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Wpływ Donalda Tuska na Platformę Obywatelską był niezwykle destrukcyjny, gdy jej szefem był Grzegorz Schetyna. Zakulisowe intrygi byłego premiera wobec ówczesnego lidera tej formacji Schetynie nie pomogły pokonać Kaczyńskiego, a Kaczyńskiemu nie przeszkodziły w umacnianiu swojej władzy w Polsce. Jednocześnie Tusk – tak wtedy jak i dziś – nie zaangażował się czynnie na rzecz opozycji i nie zbudował żadnej alternatywy wobec istniejących i wtedy, i dziś opozycyjnych formacji.
Mówienie „ty zrób to, a ty tamto”, gdy się urzęduje w Brukseli i nie bierze się odpowiedzialności za żmudne zarządzanie ludźmi w partii opozycyjnej jest bardzo łatwe, ponieważ nie niesie ze sobą ani osobistych, ani politycznych ryzyk i obciążeń. Warto pamiętać, że gdy Donald Tusk był szefem PO i premierem, nie tolerował wewnętrznej dyskusji i otaczał się niemal wyłącznie ludźmi, którzy przyznawali mu rację.
Komentarze