Przejdź do głównej zawartości

Joanna Mucha od dawna była obca w Platformie

Choć podtrzymuję tezę z poprzednich tekstów, że kanibalizowanie opozycji przez Szymona Hołownię pomaga Jarosławowi Kaczyńskiemu znacznie bardziej niż samemu Hołowni, to z powodu przejścia z Platformy Obywatelskiej Joanny Muchy do partii Hołowni właśnie jestem politycznie i zwyczajnie po ludzku bardzo szczęśliwy.

Joanna Mucha od dawna była obca w Platformie. Gdy została ministrem sportu w rządzie Donalda Tuska, błyskawicznie skompromitowała jego, siebie i całą partię. Gdy zaś przewodniczącym PO został Grzegorz Schetyna, pani poseł od początku się wobec niego bardzo dystansowała a w końcu wypowiedziała mu otwartą wojnę w świetle kamer, ku uciesze wszystkich przeciwników największej partii opozycyjnej.

Zawsze miała wielkie ambicje, ale nigdy nie potrafiła merytorycznie udowodnić, że może być przydatna. Wiele projektów, w które była zaangażowana potrafiła doszczętnie ośmieszyć swoim zachowaniem – jak choćby sejmowy protest posłów opozycji, który wzbogaciła śpiewem z pogranicza pisku i płaczu. Nie dało jej to jednak do myślenia i w 2020 roku kandydowała na szefową Platformy Obywatelskiej a w obawie przed kompromitacją wycofała się trzy dni przed głosowaniem.

Zawsze grała na siebie, nie chciała i nie umiała stworzyć wokół siebie grupy ludzi (przez media zwanej partyjną frakcją) a tych kolegów z PO, którzy to robili, wyśmiewała – również publicznie. Nigdy nie zadała sobie trudu zrozumienia, że przekonania, racje i dobre intencje to o wiele za mało, aby osiągnąć polityczną skuteczność. Do dziś nie ma pojęcia, że dobre samopoczucie i wysokie mniemanie o sobie jest w polityce niczym, jeśli nie ma ludzi, którzy staną za tobą murem wiedząc, że mogą liczyć na twoją lojalność.

Joanna Mucha ma poglądy skrajnie lewicowe, bardzo otwarcie lansowała się na proaborcyjnych manifestacjach. Na początku sejmowej kadencji 2015-2019 niemal wisiała na klamce do klubu parlamentarnego Nowoczesnej, gdy poparcie dla PO spadło w sondażach do 9% a dla Nowoczesnej poszybowało na poziom 30%.

Jej odejście to żadna strata dla Platformy Obywatelskiej, dla partii Szymona Hołowni to zaś żaden zysk. Mam tylko nadzieję, że jest to odejście definitywne i że nie wróci do PO na czworaka jak w minionej kadencji Marek Sowa i Michał Jaros.

Komentarze