Dziennikarz lewicowego portalu OKO.press Michał Danielewski popełnił tekst o tym, że opozycja nie potrzebuje lidera ani nawet nie musi się jednoczyć. Wysnuł takie tezy na podstawie analizy 21 ostatnich sondaży. Cieszę się, że portal, który w poprzedniej kadencji Sejmu używał sondaży z pytaniem o lidera opozycji, aby rozsadzić od środka Platformę Obywatelską i Nowoczesną (tę drugą rozsadzić się udało), nagle poszedł po rozum do głowy i uznał, że poszukiwanie charyzmatycznego lidera i zbawcy na białym koniu jest stratą czasu a jego brak jest wymówką wobec kiepskich sondaży opozycji dla tych, którzy odwykli od codziennej pracy u podstaw, która polega na szczerej rozmowie ze zwykłymi ludźmi.
Uważam, że sondaże opozycji są kiepskie, ponieważ i Platforma Obywatelska, i Lewica mają poparcie mniejsze niż miały w wyborach parlamentarnych jesienią 2019 roku. W przeciwieństwie do autora tekstu OKO.press nie uważam, że za sukces opozycji należy uznać, że cała ona ma większe poparcie niż Prawo i Sprawiedliwość, ponieważ Polska potrzebuje silnego gabinetu, który popchnie nasz kraj do przodu a rząd PO-PSL-Hołownia-Lewica nie przetrwałby nawet roku, ponieważ o ile koalicja PO-PSL czy PO Hołownia albo nawet PO-PSL-Hołownia mogłaby być trwała, o tyle dołączenie Lewicy burzy wszystko, ponieważ wzajemnie odstrasza elektoraty. Potwierdza to fakt, że Koalicja Europejska (PO-N-PSL-IP-SLD-Zieloni) zdobyła w maju 2019 roku aż o 1,8 mln głosów mniej niż te same ugrupowania jesienią 2018 roku w wyborach samorządowych.
Pamiętajmy jednak, że w wyborach do Sejmu obowiązuje metoda d`Hondta jako przelicznik głosów na mandaty – nie wgłębiając się w skomplikowane szczegóły – pierwszy na mecie bierze wszystko, czyli premię, która uprawnia do stworzenia rządu. Jest tylko jeden sposób (poza tzw. blokowaniem list, czyli koalicjami wyborczymi), aby przelicznik d`Hondta nie zadziałał na korzyść PiS – to wyniki partii opozycyjnych o wiele lepsze od wszelkich przewidywań, czyli sytuacja, gdzie pierwsze z ugrupowań opozycyjnych zdobywa ok. 40% głosów a pozostałe notują poparcie na poziomie dwucyfrowym. Dlatego też koalicji wyborczej nie spisywałbym na straty, ale ważne, aby partie najpierw same były wystarczająco silne, aby nie były skazane na koalicję oraz to, aby ewentualne koalicje były podyktowane programem i punktem widzenia a nie strachem przed porażką i kolejnym zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości.
Charyzmatyczny lider nie wygra wyborów, jeśli nie będzie miał za sobą rzeszy autentycznie entuzjastycznych wyborców – z tego powodu w najnowszej historii Polski Władysław Frasyniuk w 2005 roku musiał swą charyzmę schować do rupieciarni a w 2007 roku Donald Tusk odniósł największy tryumf w swoim życiu – charyzma mu nie przeszkodziła – to jasne – ale miał za sobą sympatię milionów Polaków i perfekcyjnie zorganizowaną machinę do prowadzenia kampanii.
Gdy dzisiejsza opozycja będzie miała za sobą sympatię rzeszy obywateli, którzy będą wobec niej czuć respekt, szacunek i sympatię oraz, gdy połowa TVN i cała „Gazeta Wyborcza” przestaną próbować rozbijać partie opozycyjne, wyborcze bloki i metoda d`Hondta zejdą na dalszy plan.
Komentarze