Przejdź do głównej zawartości

Kaczyński przyznał, że jego środowisko przegrało w temacie aborcji

Na zamkniętym spotkaniu liderów Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński przyznał, że społeczna reakcja na wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej zaostrzający prawo aborcyjne zaskoczył go, ponieważ w swoich analizach nie brał pod uwagę takiego rozwoju wypadków. Innymi słowy, prezes Prawa i Sprawiedliwości wie, że jego partia bardzo dużo straciła na tej antyaborcyjnej krucjacie.

To, co najbardziej przestraszyło prezesa PiS to ani nie mnogość protestów przeciwko decyzji atrapy TK, ani nawet frekwencja na poszczególnych zgromadzeniach. Jarosław Kaczyński najbardziej zaniepokojony jest obywatelską aktywnością młodych ludzi – wie, że w dużej mierze to właśnie oni kiedyś dali władzę jego partii i rozumie, że teraz ci sami ludzie mogą mu ją odebrać.

Kaczyński nie musiał bać się manifestacji organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji, ponieważ udział w zgromadzeniach brały głównie osoby w wieku 60+. Jakkolwiek fatalnie to zabrzmi, średnia wieku uczestników manifestacji KOD-u nie była wyborczo perspektywiczna. Nie zawsze to wiedziałem. Gdy tamte wydarzenia miały miejsce naiwnie sądziłem, że wiek uczestników nie ma znaczenia – sprzeciw to sprzeciw. Nic bardziej mylnego.

Z uczestników protestów po antyaborcyjnym wyroku TK Przyłębskiej nie da się zrobić obrońców przywilejów emerytalnych funkcjonariuszy aparatu represji PRL, zwolenników Rzeplińskiego, Gersdorf, Kijowskiego, Tuska czy Michnika. Ci ludzie mają tych szanownych państwa w głębokim poważaniu. Walczą o swoje prawa, o swoje poczucie bezpieczeństwa i o swoją prywatność, w którą rządzący ładują się w przepoconym drelichu i ubłoconych gumofilcach.

Jeśli rządowa propaganda ich zaatakuje, tylko jeszcze bardziej ich rozsierdzi. Jak lekarzy, którym tak długo TVP wciskała kanapki z kawiorem i termos z szampanem, że wyjechali na lepiej płatne stanowiska na Zachodzie a w naszym kraju nie ma kto leczyć chorych. Gdzie jest w tym wszystkim mityczny geniusz prezesa PiS, o którym siedem pokoleń przyszłych mieszkańców Polski miało śpiewać pieśni pełne dziękczynnego patosu? Jakim cudem człowiek tak doświadczony nie przewidział, że wypuszcza ze starego słoika demony, które mogą zaszkodzić każdemu, bo kontrola nad ludzkimi emocjami jest rzeczą czysto umowną?

Lider Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie za daleko poszedł w spłacaniu zobowiązań swojej partii. Ludzie wiedzą, że chodziło o uspokojenie pomruków kleru a nie o jakiekolwiek wyższe dobro czy życie jakiegokolwiek dziecka. Ta świadomość na pewno nie pomoże wygasić emocji i prezes jeszcze długo będzie się głowił, w jaki sposób zamydlić oczy tym ludziom.

Politycy opozycji powinni wieści z sabatów Zjednoczonej Prawicy przyjmować z kamiennymi twarzami i skupić się na rzetelnej ofercie dla obywateli. Jakikolwiek huraoptymizm mógłby im bardzo zaszkodzić, bo to jeszcze nie ich czas – upadek Kaczyńskiego musi jeszcze trochę potrwać.


Komentarze