Przejdź do głównej zawartości

Szantażowanie lekarzy to droga donikąd

Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet na wieść o opublikowaniu orzeczenia neo-TK zaostrzającego prawo aborcyjne, uznała za stosowne grożenie lekarzom, którzy na jego podstawie odmówią wykonania zabiegu terminacji ciąży. Przypomnijmy, że działanie sprzeczne z prawem oznacza dla lekarza utratę prawa wykonywania zawodu a zatem brak środków do życia.

Marta Lempart twierdzi, że orzeczenie atrapy Trybunału Konstytucyjnego nie obowiązuje, ponieważ w składzie orzekającym zasiadały osoby nieuprawnione oraz Krystyna Pawłowicz mająca konflikt interesów, ponieważ jeszcze jako posłanka PiS podpisała się pod wnioskiem do TK o zbadanie ustawy. To wszystko prawda, ale liderka Strajku Kobiet zdaje się zapominać, że nie ma dziś w Polsce organu mogącego uznać nielegalność orzeczenia TK Przyłębskiej, ponieważ jedynym organem do tego uprawnionym jest sam Trybunał Konstytucyjny.

Nie sposób też pominąć nastawienie władz państwowych do lekarzy, nawet bez wyroku dotyczącego aborcji. Oto bowiem ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym jest ten sam Zbigniew Ziobro, który 15 lat ciąga po sadach lekarzy obwinianych przez jego rodzinę o śmierć jego ojca. Człowiek ten za pierwszych rządów PiS potrafił na konferencji prasowej oświadczyć, że znany kardiochirurg uśmierca własnych pacjentów – jak się po latach okazało – nie było na to żadnych dowodów. Prawo i Sprawiedliwość jest ponadto właśnie tą ekipą, za której rządów inny lekarz przesiedział w areszcie kilkanaście miesięcy, gdzie doszczętnie zrujnowano mu zdrowie – dziś już nie żyje.

Lekarze w Polsce są więc pod olbrzymią presją rządzących. Strajk Kobiet a zatem przeciwnicy władzy nie powinni poddawać medyków takiej samej presji, z tą różnicą, że na własną korzyść. To droga donikąd a mówiąc wprost, to sposób na to, aby lekarze w ogóle bali się rozmawiać z pacjentkami. Jasne jest również to, że z takimi metodami Ogólnopolski Strajk Kobiet za chwilę stanie się jedną z wielu w naszym kraju niszowych organizacji pozarządowych we władaniu wąskiej grupki największych radykałów i nawet za dekadę lub dwie będzie w tym samym miejscu, bez jakiegokolwiek wpływu na rzeczywistość.

Kobiety potrzebujące pomocy w najdramatyczniejszej życiowej sytuacji zostaną zupełnie same – wystawione na upokorzenia ze strony prawicowych fundamentalistów. Czy aby na pewno tego chce Marta Lempart?

Komentarze