Senat pękł. Mniejszość PiS wygrała głosowanie dzięki temu, że siedmioro senatorów opozycji wstrzymało się od głosu. Czy to koniec opozycyjnej większości?
Senat przyjął ustawę o ochronie granicy z poprawkami
Za ustawą o ochronie granicy głosowało 49 senatorów, przeciw było 42, a siedem osób wstrzymało się od głosu. Ustawa dostała od Senatu zielone światło głosami senatorów Prawa i Sprawiedliwości, a także Lidii Staroń (niezależna, ale często głosuje jak PiS) oraz Józefa Zająca reprezentującego Porozumienie. Senat pękł jednak głównie przez siedem głosów wstrzymujących.
Siedmioro rozmemłanych
Senatorowie, którzy wstrzymali się od głosu to Ryszard Bober, Jan Filip Libicki i Kazimierz Michał Ujazdowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jacek Bury z Polski 2050, Wojciech Konieczny z Lewicy oraz niezależni Krzysztof Trzaskowski i Wadim Tyszkiewicz. Ponadto w głosowaniu nie wzięli udziału Barbara Borys-Damięcka i Kazimierz Kleina z Platformy Obywatelskiej.
PiS osiągnęło dziś w Senacie bardzo dużo
Nowelizacja m.in. pozwala szefowi MSWiA wprowadzić zakaz przebywania na określonym obszarze nadgranicznym. Ministrowi wystarczy opinia Komendanta Głównego Straży Granicznej, która oczywiście będzie pozytywna, ponieważ szef SG jest podwładnym ministra. Jest to nic innego, jak wprowadzenie stanu wyjątkowego zwykłą ustawą, a zatem bez konstytucyjnych bezpieczników i gwarantowanej kontroli Sejmu.
Senatorowie przyjęli poprawki, które sejmowa większość PiS najpewniej odrzuci
Senackie poprawki do noweli zakładają, że zakaz nie będzie obejmował dziennikarzy ani przedstawicieli organizacji, których celem jest udzielanie pomocy humanitarnej, prawnej i medycznej. Jedna z senackich poprawek zakłada także, iż przepisy dotyczące zakazu przebywania stracą moc trzy miesiące po ich wejściu w życie.
Po dzisiejszych wydarzeniach senatorowie opozycji mają zrujnowany wizerunek
I to nie tylko ci, którzy wstrzymali się od głosu lub byli nieobecni. Cała senacka większość opozycji - o ile w ogóle jeszcze istnieje - ośmieszyła się. Wyborcy opozycji mają prawo być wściekli, a wszyscy mają prawo pytać, co w Senacie wydarzy się przez dwa lata, które zostały do końca kadencji. Rządowa telewizja dostała zaś piękny pretekst do wyszydzania opozycji, a prezes PiS zapewne już zlecił swoim partyjnym współpracownikom, aby zorientowali się, czy aby na pewno żaden przedstawiciel opozycji nie chciałby współpracować z jego środowiskiem.
Komentarze