Przewodniczący Platformy Obywatelskiej na finiszu tegorocznego Campusu "Polska Przyszłości" oznajmił, że tak ułoży listy wyborcze do Sejmu, aby nowi posłowie przegłosowali legalną aborcję do dwunastego tygodnia ciąży po konsultacji z lekarzem. Choć jest to jedynie rozwinięcie deklaracji PO z czasów, gdy jej liderem był Borys Budka, zapowiedź Donalda Tuska wywołała niemały ferment.
Przyłębska sprawiła, że powrót do rozwiązań z 1993 r. nie będzie możliwy
Aborcja zawsze była dla Platformy Obywatelskiej niezwykle problematycznym składnikiem debaty publicznej. Posłowie największej partii opozycyjnej wywracali się na tym temacie częściej niż przedstawiciele jakiejś innej formacji i było to dla nich bolesne, ponieważ chcieli uchodzić za lepszych od innych, a nie potrafili przedstawić w tym temacie stanowiska rozsądnego, spójnego i wiarygodnego. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej eliminująca przesłankę trwałego uszkodzenia płodu jako dopuszczającą legalne przerwanie ciąży, która została wydana w październiku 2020 r., unicestwiła względny spokój w tym obszarze i praktycznie przesądziła o tym, że przy najbliższej okazji prawo aborcyjne zostanie znacząco poluzowane.
Przebić szklany sufit 27% poparcia
Choć sondaże nie mają żadnej wartości, bo jest ich za dużo, kosztują grosze i są nieprzejrzyście robione, media i politycy ciągle traktują je serio. Donald Tusk ponownie stoi na czele Platformy Obywatelskiej już ponad rok. Wbrew nieoficjalnym zapowiedziom jego najbliższego otoczenia, że wystarczy kilka tygodni, aby jego partia w sondażach trwale przekroczyła psychologiczną granicę 30%, dotychczas nie miało to miejsca, a posłowie PO potrafią świętować w mediach społecznościowych sondażowe poparcie nawet na poziomie 25%, jakby nie zważając, że minęły już niemal trzy lata od wyborów, w których tworzona przez tę partię Koalicja Obywatelska osiągnęła wynik nieco lepszy, a jej ówczesny lider Grzegorz Schetyna zapłacił za ten rezultat utratą stanowiska przewodniczącego. Kategoryczna deklaracja Donalda Tuska ws. aborcji i układania list wyborczych pod tym kątem jest próbą przebicia szklanego sufitu, a zważywszy na to jak niewiele czasu zostało do wyborczych rozstrzygnięć, może okazać się próbą jedną z ostatnich.
Dobrze byłoby, aby dotychczasowi wyborcy PiS zechcieli poprzeć PO, ale szanse na to od dawna są nikłe
Wyborcy, którzy dotychczas popierali Prawo i Sprawiedliwość, prędzej zostaną w domach, niż zagłosują na Platformę Obywatelską. Kryzysów i katastrof w różnych dziedzinach państwa kierowanego przez Jarosława Kaczyńskiego było od jesieni 2015 r. już co niemiara, a tłumów zwolenników w biurach poselskich przedstawicieli największej partii opozycyjnej nie było i nie ma. Nawet śnięte ryby z Odry znacząco nie zmieniły nastrojów i jeśli nie zmieni tego wizja ogrzewania domów palonymi meblami, wiosną będziemy w tym samym miejscu, co jesteśmy dziś. Wielka konwencja PO 2 lipca w Radomiu również nie przyniosła przełomu.
Ludowcy i Hołownia chcą referendum ws. aborcji, a reszta opozycji nie powinna się temu sprzeciwiać
Reakcja Polskiego Stronnictwa Ludowego na deklarację Donalda Tuska oddala scenariusz wspólnej listy wyborczej, a Szymon Hołownia się waha. Najgroźniejszym dla Platformy wariantem jest wyborcze porozumienie PSL-u z Polską 2050 i konieczność alternatywnego sojuszu PO z Lewicą. Włodzimierz Czarzasty, Anna Maria Żukowska czy Adrian Zandberg będą dla niebiesko-pomarańczowych solidnym kamieniem u szyi. Choć Ludowcy najchętniej ułożyliby się ws. aborcji z klerem i wskrzesili zapisy z 1993 r., nie wzdrygają się na myśl o ogólnopolskim referendum - Szymon Hołownia też jest za tym. Platforma Obywatelska nie powinna stawiać swojego pomysłu wyżej niż powszechne głosowanie, choć rozumiem, że forsowanie rozstrzygnięcia tej kwestii na etapie głosu w wyborach parlamentarnych ma pomóc wygrać wybory zdecydowanie i to nawet samodzielnie. Z badań wynika bowiem, że ponad 60% pytanych opowiada się za zracjonalizowaniem prawnych zapisów dotyczących przerywania ciąży.
Komentarze