Dziś wstałem o szóstej. Ubrałem się, włączyłem laptopa i poszedłem do łazienki przemyć twarz. Gdy wróciłem, zalogowałem się na Twitterze i wysłałem do Kamili Biedrzyckiej tweet „Cześć @KBiedrzycka :* ”. Odkąd jest na urlopie macierzyńskim, to już nasza tradycja, bo się lubimy. Włączyłem muzykę, zalogowałem się do gry „Farmerama” i zerknąłem na angielski. O 7.10 ruszyłem tyłek z krzesła, o 7.23 byłem w busie, w drodze na zajęcia. Najpierw angielski, potem wolne, a potem jeszcze dwa wykłady i jedne ćwiczenia. Koniec o 15.30. W międzyczasie dowiedziałem się, że jutro nie mam tu nic do roboty więc nie muszę nastawiać budzika, skoro do domu jadę około południa.
Gdy przyszedłem do mojego segmentu w akademiku, przywitał mnie smród porównywalny ze smrodem papierosowego dymu. Obydwu mój organizm nie toleruje, co objawia się katarem. Okazało się, że współlokator spalił w mikrofalówce plastikowy pojemnik. W kuchni oczywiście syf, który on robi z niebywałą konsekwencją i skutecznością. Ten kretyn jest chory psychicznie więc nie wiem, co on robi na jakichkolwiek studiach. Pewnie chcieli się go pozbyć z domu, a ja i dwaj inni współlokatorzy musimy się z nim męczyć. Gdy zwracam mu uwagę, zaczyna sypać w moją stronę wyzwiskami. Poza tym robi mi awantury o to, że słucham - jego zdaniem - brzydkiej muzyki. Nikt debilowi nie powiedział, że o gustach się nie dyskutuje. Akademik kosztuje prawie 300 zł miesięcznie.
Cały czas mam w głowie politykę, choć nasza porażka z 26 października spowodowała, że mam mniej serca do tej branży. Jeszcze niedawno chciałem zapisać się do mazowieckiej Platformy Obywatelskiej, zapisać na serio, czyli płacić składki. Po wydarzeniach z Karpacza, wstrzymam się.
Ponieważ w przyszłym tygodniu mam znacznie mniej zajęć niż zwykle, zostanę w domu do 16 lub 17 grudnia. 19 grudnia mogę zacząć Święta - bez religii, ale z choinką i Kolędami śpiewanymi przez Violettę Villas. Ta płyta CD ma już 12 lat.
Przytulcie mnie.
Gdy przyszedłem do mojego segmentu w akademiku, przywitał mnie smród porównywalny ze smrodem papierosowego dymu. Obydwu mój organizm nie toleruje, co objawia się katarem. Okazało się, że współlokator spalił w mikrofalówce plastikowy pojemnik. W kuchni oczywiście syf, który on robi z niebywałą konsekwencją i skutecznością. Ten kretyn jest chory psychicznie więc nie wiem, co on robi na jakichkolwiek studiach. Pewnie chcieli się go pozbyć z domu, a ja i dwaj inni współlokatorzy musimy się z nim męczyć. Gdy zwracam mu uwagę, zaczyna sypać w moją stronę wyzwiskami. Poza tym robi mi awantury o to, że słucham - jego zdaniem - brzydkiej muzyki. Nikt debilowi nie powiedział, że o gustach się nie dyskutuje. Akademik kosztuje prawie 300 zł miesięcznie.
Cały czas mam w głowie politykę, choć nasza porażka z 26 października spowodowała, że mam mniej serca do tej branży. Jeszcze niedawno chciałem zapisać się do mazowieckiej Platformy Obywatelskiej, zapisać na serio, czyli płacić składki. Po wydarzeniach z Karpacza, wstrzymam się.
Ponieważ w przyszłym tygodniu mam znacznie mniej zajęć niż zwykle, zostanę w domu do 16 lub 17 grudnia. 19 grudnia mogę zacząć Święta - bez religii, ale z choinką i Kolędami śpiewanymi przez Violettę Villas. Ta płyta CD ma już 12 lat.
Przytulcie mnie.
Komentarze