Z pewnym opóźnieniem
postanowiłem opisać swoje wrażenia po występach kandydatów na
prezydenta PiS Andrzeja Dudy i SLD Magdaleny Ogórek. Potrzebowałem
czasu, by ochłonąć.
W przeciwieństwie do prezydenta Bronisława Komorowskiego nie będę wytykał jego konkurentom używania konfetti i baloników, ponieważ te drobiazgi nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Wystąpienie Andrzeja Dudy na partyjnej konwencji było bardzo słabe. Kandydat był sztuczny, obiecywał że jako prezydent zrobi rzeczy, które nie należą do kompetencji prezydenta, który w dodatku nie ma własnej większości w parlamencie. Nawet dziś, gdy prezydent wywodzi się z partii rządzącej, musi negocjować z partią, jeśli chce przeforsować swój punkt widzenia. Obniżenie wieku emerytalnego, które Duda obiecuje, spowodowałoby finansową katastrofę bolesną dla nas wszystkich. Kandydat nie wspomniał o polityce zagranicznej i obronności, które są podstawowymi obszarami działalności głowy państwa.
Andrzej Duda powiedział, że chce kontynuować prezydenturę Lecha Kaczyńskiego. Była to deklaracja autentyczna, szczera, naturalna i płynąca prosto z serca i rozumu kandydata. Jestem wdzięczny za tę śmiałą deklarację, bo jest ona najbardziej jaskrawym argumentem za tym, by pana Dudy na prezydenta nie wybierać.
Lech Kaczyński był nieudacznikiem – w ogóle nie nadawał się do polityki. Był naiwny, miał liczne fobie, był pod całkowitą kontrolą swojego brata bliźniaka. Jego polityka polegała głównie na wkładaniu kija w szprychy rządu Donalda Tuska. Mimo realnie niewielkich kompetencji prezydenta w ogóle, Lech Kaczyński rozpychał się łokciami. Chciał być ważniejszy niż był w rzeczywistości. Wyglądało to żałośnie i groteskowo. Prezydent Kaczyński walkę o swoją drugą kadencję postanowił zacząć na grobach Polaków zamordowanych w Katyniu. Finał tej zabawy to 96 ofiar katastrofy lotniczej.
Pamiętajmy, że Andrzej Duda był zastępcą Zbigniewa Ziobro w IV RP.
Magdalena Ogórek nie ma żadnego doświadczenia politycznego i już sam ten fakt powinien zakończyć rozważania nad jej kandydaturą. Ponieważ jednak jest ona kandydatką partii, która miała prezydenta dwóch kadencji oraz kilku premierów, jestem zmuszony traktować ją poważnie.
Na partyjnym spotkaniu w Ożarowie, pani Magdalena Ogórek głosem piskliwym krzyczała coś do działaczy SLD i w sumie niewiele z tego wynikało. Należy zauważyć, że kandydatka atakowała media i „dyżurne autorytety”. Jak na kandydatkę partii z 8% poparciem, atak na media był dowodem heroicznej odwagi. Krytykowanie „dyżurnych autorytetów” przypomniało mi Jarosława Kaczyńskiego, który piętnował „łże-elity”.
Nie rozumiem zachwytu niektórych publicystów Magdaleną Ogórek w porównaniu do Andrzeja Dudy. Oboje obniżają rangę wyborów prezydenckich, obrażają inteligencję zwykłych ludzi.
Komentarze