Dziś rano w Sejmie zajmowano się wnioskiem Platformy Obywatelskiej o wotum nieufności dla szefa MON Antoniego Macierewicza. Ministra broniła sama premier Beata Szydło. Premier z sejmowej mównicy wychwalała Macierewicza tak bardzo, że niemal oderwała się od ziemi. Bez grymasu żenady utożsamiała szefa MON z całym państwem polskim.
Dla opozycji pani premier nie miała ani jednego dobrego słowa. Zamiast tego opowiadała bzdury w stylu tej, że Macierewicz zrobił dla polskiej armii więcej dobrego przez osiem miesięcy niż koalicja PO-PSL przez osiem lat. Zarzucała zdradę krytykom Antoniego Macierewicza i kreowała obraz narażania Polski na niebezpieczeństwo przez opozycję i troski o to bezpieczeństwo ze strony rządu, a zwłaszcza szefa MON.
Premier Szydło nie odmówiła sobie także zakpienia z rozumu i zdrowego rozsądku ludzi, którzy słuchali jej wystąpienia, gdy krzycząc zaczęła kłamać, że Macierewicz zawsze posługiwał się prawdą i zawsze do prawdy dążył. Szydło przemilczała jednocześnie miliony złotych, które podatnicy zapłacili pomówionym przez Macierewicza w raporcie z likwidacji WSI. Przemilczała także twierdzenia Macierewicza, że trzy osoby przeżyły katastrofę Tu-154M w Smoleńsku, a na pokładzie doszło do wybuchu.
Beata Szydło nie pierwszy raz przemawiając z sejmowej mównicy jako premier polskiego rządu, robi to w sposób urągający powadze naszego kraju, pozbawiony szacunku i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Krzycząc i kłamiąc oraz oskarżając opozycję o wszystko, co najgorsze, próbuje zagłuszyć kompleksy osoby, która jest w tym rządzie tylko marionetką i przykryć merytoryczne argumenty za odwołaniem Macierewicza.
Ponury to był spektakl - nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Dla opozycji pani premier nie miała ani jednego dobrego słowa. Zamiast tego opowiadała bzdury w stylu tej, że Macierewicz zrobił dla polskiej armii więcej dobrego przez osiem miesięcy niż koalicja PO-PSL przez osiem lat. Zarzucała zdradę krytykom Antoniego Macierewicza i kreowała obraz narażania Polski na niebezpieczeństwo przez opozycję i troski o to bezpieczeństwo ze strony rządu, a zwłaszcza szefa MON.
Premier Szydło nie odmówiła sobie także zakpienia z rozumu i zdrowego rozsądku ludzi, którzy słuchali jej wystąpienia, gdy krzycząc zaczęła kłamać, że Macierewicz zawsze posługiwał się prawdą i zawsze do prawdy dążył. Szydło przemilczała jednocześnie miliony złotych, które podatnicy zapłacili pomówionym przez Macierewicza w raporcie z likwidacji WSI. Przemilczała także twierdzenia Macierewicza, że trzy osoby przeżyły katastrofę Tu-154M w Smoleńsku, a na pokładzie doszło do wybuchu.
Beata Szydło nie pierwszy raz przemawiając z sejmowej mównicy jako premier polskiego rządu, robi to w sposób urągający powadze naszego kraju, pozbawiony szacunku i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Krzycząc i kłamiąc oraz oskarżając opozycję o wszystko, co najgorsze, próbuje zagłuszyć kompleksy osoby, która jest w tym rządzie tylko marionetką i przykryć merytoryczne argumenty za odwołaniem Macierewicza.
Ponury to był spektakl - nie pierwszy i na pewno nie ostatni.
Komentarze