Przejdź do głównej zawartości

Małość, strach i kompleksy polityków PiS

Wicepremier i Minister Kultury Piotr Gliński napisał w mediach społecznościowych, żeby wyborcy 21 października zmienili gospodarzy miast, to on wtedy będzie mógł zmienić dyrektorów teatrów. Chyba zorientował się, że strzelił sobie poniżej pasa, bo ta światła korespondencja władzy z ludem zniknęła. Dzień później wyszło na jaw, że nominat Glińskiego na stanowisku dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezary Morawski nielegalnie wypłacił sobie z kasy teatru prawie 200 tysięcy złotych – obok pensji. Zrobił to mimo iż w kasie placówki nie było pieniędzy na zapłacenie rachunku za ogrzewanie i mimo tego, że od czasu, gdy rządzi sceną, jej widownia spadła o 40 tysięcy widzów, co stanowi spadek o 50%.

Kandydat PiS na prezydenta Warszawy Patryk Jaki oraz jego kandydat na wiceprezydenta Piotr Guział oznajmili, że jeśli wybory w stolicy wygra Rafał Trzaskowski, budżet państwa zarządzany przez polityków PiS przestanie współfinansować miejskie inwestycje rozwojowe. Szczerość ta była zapewne obliczona na przestraszenie mieszkańców Warszawy, ale czuję, że nie ulegną oni tak podłemu i topornemu szantażowi. W międzyczasie radny PiS i rzecznik sztabu kandydata tej partii Jacek Ozdoba przegrał proces w trybie wyborczym z szefem sztabu kandydata Koalicji Obywatelskiej Jarosławem Szostakowskim i musi przeprosić za swoje kłamstwa, bo wyrok jest prawomocny.

Widać bardzo wyraźnie, jak ważne są zbliżające się wybory, jak wiele spraw dookoła nas zależy od naszej aktywności w dniu głosowania. Politycy PiS czują, że ich kandydaci nie są w stanie konkurować z kandydatami Koalicji Obywatelskiej według cywilizowanych i demokratycznych reguł na zasadach fair play. Uderzają poniżej pasa, ponieważ na szczeblu centralnym zaczyna brakować dla nich fruktów. Chcą jak szarańcza obsiąść samorządy terytorialne i wyssać z nich tyle, ile pomieszczą ich żołądki i kieszenie. Samorządy są im potrzebne tylko po to – nie zależy im na dalszym rozwoju tego organizmu i rozkwicie lokalnych społeczności ku poprawie komfortu życia mieszkańców. Decyzje inwestycyjne będą zapadały w Warszawie – w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej oraz w terenowych biurach co ważniejszych lizusów Jarosława Kaczyńskiego.

fot. Alicja Cichoń

Komentarze