Przejdź do głównej zawartości

W poszukiwaniu masturbującego się czterolatka

W połowie lutego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał kartę LGBT+ i wtedy nie uznałem tego wydarzenia za warte, by napisać o nim tekst na blogu – nie widziałem bowiem nic nadzwyczajnego w tym, że prezydent stolicy, którego zastępcą jest gej, podpisuje zobowiązanie do walki z dyskryminacją na tle orientacji seksualnej w granicach miasta, którego jest gospodarzem. Niestety, po prawie miesiącu, musiałem o tym napisać, ponieważ Jarosław Kaczyński 9 marca rozpętał nagonkę na homoseksualistów.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości – człowiek samotny i bezdzietny – zadeklarował „ochronę dzieci” przed deklaracją podpisaną przez prezydenta Warszawy – opowiadając przy tym masę bredni o tym jak to rzekomo politycy Platformy Obywatelskiej chcą, aby czteroletnie dzieci były w szkołach uczone masturbowania się. Dziś politycy PiS gorliwie powtarzają i twórczo rozwijają sobotnie bzdury swojego pryncypała czyniąc z deklaracji LGBT+ temat numer jeden kampanii wyborczej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Słowo „deklaracja” w zamieszaniu nad kartą LGBT+ jest kluczowe, ponieważ podpisany dokument nie stanowi żadnego nakazu dla kogokolwiek. Zapewne z tego właśnie powodu podpisanie nie zostało poprzedzone trwającymi pół roku konsultacjami społecznymi, które zostałyby zwieńczone miejskim referendum – rodzice dzieci nad niczym nie tracą kontroli, a władze stolicy do niczego nie mają zamiaru nikogo zmuszać. Chodzi tylko o to albo aż o to, aby przez edukację walczyć z dyskryminacją, która w skrajnych przypadkach może mieć i niejednokrotnie już miała nieodwracalne konsekwencje, ponieważ prześladowana osoba popełniła samobójstwo.

PiS potrzebuje wroga, którym może przestraszyć Polaków, a następnie zadeklarować, że obroni ich przed tym wyimaginowanym zagrożeniem. W kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. tym wrogiem, tą Buką z Doliny Muminków byli uchodźcy, w których miały lęgnąć się robaki. Nie słyszałem o czterolatku, który się masturbuje, ale prezes PiS chce przed przymusem masturbacji chronić dzieci w naszym kraju.

Mam bardzo dobrą pamięć polityczną. Pamiętam, że gdy ostatnim razem politycy PiS troszczyli się o dzieci, niepełnosprawnym protestującym w Sejmie wyłączyli windy i ciepłą wodę, a Straż Marszałkowska szarpała ich matki. Nie słyszałem polityków PiS i obecnego Rzecznika Praw Dziecka, gdy Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii musiało zamknąć oddział psychiatrii dziecięcej z powodu braku lekarzy. Pamiętam również o tym, że to z rządu PiS miał wyjść projekt ustawy w myśl którego jednorazowe pobicie nie byłoby przemocą. Warto też pamiętać, że gdy gdańscy radni decydowali o usunięciu pomnika pedofila, ci z PiS wyszli z sali.

Groteskowe jest mówienie, że edukacją seksualną powinni zajmować się rodzice. Gdyby moja wiedza o seksie zależała od tego, co powiedzą mi rodzice, nie wiedziałbym nic na ten temat. Inna sprawa, że o ile lekcje biologi były na poziomie, o tyle lekcje WDŻWR były kuriozum. Nie dajmy sobie wmówić, że Rafał Trzaskowski popełnił błąd – przez pół roku zrobił dla walki z dyskryminacją więcej niż Robert Biedroń przez dwie dekady. Zamiast zżymać się na tę decyzję – napiszmy kartę niepełnosprawnych i nadajmy jej wymiar ogólnopolski – ci ludzie również są wytykani palcami, lekceważeni i szykanowani. Minister Zalewska uznała niepełnosprawnych uczniów za osoby niewarte nauczania w szkole i chciała, aby były uczone w domach, tworząc getta w XXI wieku.

Bardzo negatywną rolę w tym zamieszaniu odgrywają dziennikarze. Cieszą się bowiem, że PiS „narzuca temat w kampanii", a nie piętnują szczucia na osoby homoseksualne i wytykania ich palcami. Tymczasem to na dziennikarzach spoczywa odpowiedzialność za to, aby bzdurna, cyniczna i ordynarna nagonka uruchomiona przez PiS nie pozwoliła politykom tej partii wygrać wyborów. Politycy opozycji mają inne zadania. Jarosławowi Kaczyńskiemu bardzo wygodnie jest przekierowywać uwagę opinii publicznej z kwestii europejskich na sprawy obyczajowe, ponieważ jego partia na polu unijnym poniosła mnóstwo porażek, a nie odniosła ani jednego sukcesu. Koalicja Europejska musi w kampanii wyborczej uparcie lansować tematy europejskie, ponieważ ma tutaj nad PiS przewagę.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Brawo! Celny komentarz bzdurnej i niebezpiecznej polityki PiS.